Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2016, 00:02   #50
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Cóż, wyglądało na to, że organizacyjne spotkanie w pokładowej kantynie musiało poczekać na lepsze czasy. Nim zdążyło się na dobre zacząć, zniknął z niego najpierw poddenerwowany Kehil, a chwilę później wezwany przez niego w okolice ładowni Khedryn. W takiej sytuacji pozostała dwójka chyba też nie miała co marnować czasu, Lumber poszedł uruchomić droida protokolarnego, by ten był na pewno gotów, gdy reszta łaskawie będzie miała czas by zebrać się i wysłuchać posiadanych przez niego informacji, a Makena mógł wykorzystać wolny czas na sprawdzenie danych astronawigacyjnych, co i tak musiał zrobić najpóźniej za paręnaście minut.

***

Lumber przed aktywacją GE-3 upewnił się jeszcze raz, iż z pewnością w droidzie nie ukryto żadnych następnych niespodzianek i przyjrzał się wymontowanemu wcześniej tajemniczemu czipowi. Co mógł skrywać ten prezent? Nowo poznanemu pilotowi, mimo jego sporych umiejętności w programowaniu najwyraźniej nie udało się zgłębić jego tajemnic. Można było tylko zgadywać jaka sytuacja miała go aktywować i co w związku z tym miało zadziać się z droidem. A gdyby tak zmajstrować małe urządzenie, które symulowałoby podłączenie do droida i wysyłało do czipa po kolei wszystkie możliwe dla jego systemów bodźce? Dałoby się zrobić to szybciej niż z samym droidem, a i w razie aktywacji nie doszłoby do żadnego nieszczęścia. Można było przypuszczać, że czip w razie aktywacji wysyłał dane do reszty systemów droida, by wywołać jakąś reakcję i te dane z pewnością nie byłyby już zaszyfrowane, dałoby się je przejąć i przeanalizować. Oczywiście, taki eksperyment zająłby niemało czasu, ale przecież mieli przed sobą parę dni podróży. Samego droida pozbawionego niespodzianki inżynier aktywował już bez problemu.

***

Makena wracający w kierunku kokpitu niemal wpadł na swojego podekscytowanego droida, ten pipcząc pospieszająco czym prędzej zaprowadził go do komputera astronawigacyjnego. Zapowiadało się na ciężkie przeżycia. Wyglądało na to, że najpóźniej za 10 godzin opuszczą obszary, na temat których mieli jakiekolwiek aktualne dane nawigacyjne. Dalej była to już ziemia nieznana, a to w kosmosie, w którym miliardy obiektów wirowały wokół siebie z przyprawiającymi o zawrót głowy prędkościami przy najmniejszym błędzie mogło oznaczać kolizję i błyskawiczną śmierć. Nadprzestrzeń bowiem tylko pozornie była pusta, w rzeczywistości oddziaływały na nią setki różnych kosmicznych fenomenów, które mogły zdestabilizować tunel i wyrzucić statek prosto w jądro gwiazdy, czarną dziurę, czy studnię grawitacyjną gazowego olbrzyma. Jakby tego było mało, ostatni odczyt przy wyjściu z nadprzestrzeni sugerował, że za jakąś dobę czeka ich przelot przez rozległe pole zjonizowanych mgławic, najbezpieczniej byłoby zapewne znaleźć przez nie jakiś bezpieczny przesmyk, ale to oznaczało znaną zwiadowcom technikę opuszczania nadprzestrzeni co parę godzin, by pobrać jak najaktualniejsze odczyty otoczenia, co z kolei mogło znacznie obciążyć silnik skokowy doprowadzając w końcu do jego awarii. Cóż, nie bez powodu nieznane tereny pozostawały nieznane, a ich statek daleki był od wyspecjalizowanej jednostki eksploracyjnej.

Przy okazji analizy danych, Makena, jak to na wybitnego programistę przystało pogrzebał trochę w głównym komputerze statku. Wyglądało na to, że było tam trochę nieumiejętnie pokasowanych danych jego poprzedników, jakby miał chwilkę, o którą obecnie było ciężko, to pewnie mógłby to stopniowo poodzyskiwać, był to jednak dość długotrwały i mozolny proces, pytanie brzmiało więc, czy było tam cokolwiek poza fragmentarycznymi śmieciami. Na pocieszenie znalazł trochę łatwo dostępnej muzyki, którą poprzednia ekipa transportowca najwyraźniej umilała sobie długie podróże wśród gwiazd. Muzyka rozbrzmiała domyślnie z większości głośników na pokładach, jednak jeśli chciał mógł ograniczyć ją do kokpitu.


Zauważył też kontrolkę, która pokazała, że ktoś otworzył i po paru chwilach zamknął wrota prowadzące do odciętego i skażonego obszaru ładowni. Jeszcze raz przyjrzał się mapie tego obszaru na wyświetlaczu. Cóż, pewnie zgodnie ze swoją zapowiedzią był to Kehil, jednak wyglądało na to, że nie dotarł zbyt głęboko. Na planie za głównymi zapieczętowanymi wrotami był najpierw szeroki korytarz i przedsionek przeładunkowy, a dopiero dalej 6 potencjalnie bardzo szczelnych i ekranowanych ładowni środowiskowych, między którymi było też trochę wolnych przestrzeni do manewrowania większymi ładunkami i tymczasowego magazynowania. Teoretycznie żadne skażenie nie powinno się z nich wydostać, jeśli zostały poprawnie zamknięte. Nie otrzymał informacji, by którakolwiek z nich była otwarta, choć ogólnie systemy w tym obszarze wydawały się mało sprawne, system statku pokazywał cały zalew błędów, które wynikały pewnie ze zużytej, bądź uszkodzonej infrastruktury na miejscu.
 

Ostatnio edytowane przez Tadeus : 18-03-2016 o 00:11.
Tadeus jest offline