Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 18-03-2016, 17:22   #18
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Zdezorientowany Bjorn patrzył na kapłankę przez zamglone od snu oczy. Jej zaciśnięte na własnej szyi dłonie wyglądały jak para rąk zupełnie innej osoby. Przerażony chwycił swój topór wciąż nie mogąc się nadziwić własnej nieuwadze, lecz wtedy to wróciła mu ostrość widzenia.
Odłożył broń i położył Elsie rękę na ramieniu. Nie pamiętał jej w takim stanie. Nawet wątpił, że Morr zsyłał takie sny.
- Koszmar? - powiedział cicho i ścisnął lekko jej ramię próbując dodać jej otuchy. Wiedział, że jakaś potworna wizja jej szybko nie złamie, lecz był to odruch. Był zdania, że mężczyzna powinien bronić kobiety i też ją wspierać.
Spięte do tej pory mięśnie nagle się rozluźniły, a ręce kobiety opadły w dół spoczywając na pościeli. Sennym wzrokiem powiodła za głosem norsa. Kiwnęła znacząco głową.
- Tylko koszmar, żaden znak od Pana. To miejsce po prostu jest nacechowane złą energią. Co śmieszne, jedyną interpretacją snu może być: umrzesz z własnej winy. - wzruszyła ramionami, zupełnie jakby nie zrobiło to na niej większego wrażenia. Fakt, sam sen był nieprzyjemny, wręcz przerażający, ale po powrocie do świata rzeczywistego, nie czuła już tych emocji co wtedy. Westchnęła głośno i zamknęła zmęczona oczy.
- Opowiedziałabym Ci, ale nie chcę byś i Ty potem miał niemiłe sny - dodała cicho
Skinął głową na jej słowa. Nie podobało się mu to, co mówiła. Śmierć z własnej winy? W Norsce można na wiele sposobów umrzeć "z własnej winy", ale do czego ona zmierzała? Była znacznie żywsza niż zazwyczaj... Musiała być przerażona.
Ciepło powoli uchodziło z ich ciał, więc zdjął dłoń z jej ramienia i nasunął na nią koce, by się nie wyziębiła bardziej.
- Jeśli dzięki temu poczujesz się lepiej, to mi opowiedz - rzekł w jej stronę spoglądając w jej oczy.
- Nie czuję się źle, przede wszystkim - odparła wykorzystując jego pozycje i położyła głowę na ramieniu mężczyzny, dociskając swoje ciało do jego. Znów zaczynało być jej zimno, ale to pewnie przez ten sen, zazwyczaj nie miała takich problemów. Może i jej ciało w dotyku było wychłodzone, ale ona sama tego nie czuła; teraz było ciutkę inaczej.
- A i nie chcę byś Ty poczuł się gorzej, wierz mi. Nie było w tym nic przyjemnego - dodała - A miałam nadzieję, że w końcu otworzysz tę bramę - westchnęła w ostateczności, wsuwając zimną dłoń pod jego bluzkę, aby kraść ciepło z nagiego torsu.
- Rozumiem - odezwał się po chwili milczenia nie chcąc męczyć kapłanki dalej swymi dobrymi chęciami. Nie należało być napastliwym.
Oboje tak przez chwilę siedzieli nic nie mówiąc. Biorąc pod uwagę ciszę nie przerywaną zbyt wieloma odgłosami można było podejrzewać, iż uczta na dole się skończyła. Bjorn w końcu położył się na plecach i skupił na chwilę swój wzrok na drzwiach.
Były zamknięte - to dobrze. W takim razie byli bezpieczni. Nie do końca ufał tym karczmom w Norsce.
- Jeśli Morr zechce, to otworzę tę bramę, o której mówisz - dotknął swego amuletu z Krukiem, z którym się nie rozstawał.
- Chętnie bym mu w tym pomogła - mruknęła ze spokojem, gładząc skórę jego klatki piersiowej. Można się było jedynie domyślać, co mogła chodzić po jej głowie, jednak ciężko było mieć pewność, co do własnych podejrzeń. Nie dało się ukryć, że w swym zachowaniu, cechowała się tajemniczością, a nawet wzbudzała niepokój poprzez niektóre, dla normalnego człowieka, nienaturalne zachowania. Typu, cieszenie się na wspomnienie o twarzy umarlaka; o zgrozo.
- I Tobie również - dodała po chwili podciągając kołdrę wyżej, aby zakryć się po same uszy. Jej ciepły oddech gościł teraz na jego szyi, dawało to dziwne, mrowiące uczucie, ale przynajmniej miał pewność, że Kapłanka nie wyzionęła ducha.
Mężczyzna patrzył tylko na Elsę zastanawiając się cóż jej może chodzić po głowie. Westchnął cicho i ostatecznie zaczął powoli wytłumiać własne zmysły, by móc zasnąć. Zastanawiał się czy objąć ją ramieniem, ale... To kapłanka i należało zachować względny dystans... Chyba. Gdyby nie chciało mu się spać, to zapewne na jego twarzy zagościłby właśnie wyraz konsternacji.
Spod zmrużonych powiek spojrzał jeszcze raz na skrytą w cieniu twarz kapłanki i zamknął oczy.

***

Kolejny dzień w Norsce.
Świadomość przebywania kolejnych długich godzin w zimnie północy nie napawała Bjorna optymizmem, chociaż spędził na tych ziemiach swoje młodzieńcze lata, wtedy uważał je za dom. Teraz były dla niego niczym innym, jak całkowicie niegościnną pustynią bez jakiejkolwiek możliwości samodzielnego rozwoju.
Podniósł się z pryczy i wykonał kilka szybkich ćwiczeń, aby szybko doprowadzić się do jakiegoś stanu używalności, następnie inne poranne czynności, a na koniec szybko się wyekwipował.

I tak siedział kątem oka oglądając sposób, w jaki ubiera się Elsa, w międzyczasie grzebiąc w jej kołczanie. Wykonywał przegląd techniczny każdej strzały, bo wiedział, że największym zdrajcą w przypadku strzału z łuku są zawsze wady materiału. Był w tym swego rodzaju ekspertem, ale za mistrza się nie uważał. Znalazł od razu dwie wadliwe sztuki amunicji. Odłożył je na bok i zamiast nich dorzucił tyleż samo strzał przebijających do jej ekwipunku. Podejrzewał, że przeciwnicy będą w twardych pancerzach, a krótkie łuki nie radzą sobie z takimi zbrojami. W trakcie bitewnej zawieruchy zapewne nie zawsze będzie przy niej, więc musiał dać jej skuteczną broń.
- Te strzały z czerwono-czarnymi lotkami to strzały przebijające pancerz - zaczął tłumaczyć, ale ta nie zdawała się zbyt zainteresowana. Na szczęście wiedział, że prawie zawsze tak wygląda i rejestruje co się do niej mówi. Więcej mówić nie musiał. Odłożył kołczan i zaczął się przyglądać dalej jej poczynania.

Ruszyli dużo później... Opóźnienie było spowodowane nie tylko zakupami, ale też mozolnymi działaniami kapłanki, której senność była tym razem jeszcze bardziej widoczna. Bjorn przez większość czasu właściwie był gotowy, by ją złapać.
Człapiąc w pełnym rynsztunku wraz z rakietami śnieżnymi na nogach droga wydawała się nieco bardziej przyjazna, niż być mogła bez odpowiedniego ekwipunku, chociaż Norskie "bezdroża", bo jakoś trudno mu to było nazwać traktami, zawsze bywały zdradliwe. Nikt w grupie nie wiedział tego lepiej, niż Bjorn.

***

Widok przewróconego wozu oraz martwych ludzi wcale nie zaskoczył Norsa. Na północy to była codzienność. Czasami ktos pada ofiarą różnych stworów zamieszkujących lasy i było to całkowicie normalne, jednak widok kogoś kto przeżył nie był zbyt powszechny - wręcz przeciwnie.
Poruszyło to Bjorna na tyle, że przestąpił z nogi na nogę i zaczął się rozglądać, czy to przypadkiem nie jest jakaś cholerna pułapka, lecz krasnoludy już dopadły do dziewczynki dyskutując co z nią zrobić. Kierując się zasadą "trzy osoby to już tłum" - zaczął rozglądać się dookoła.

Nie chciał wiedzieć do czego doszło w tym miejscu, jednak przez oczy wyobraźni przewijały się okropne obrazy. To musiała być rzeź. A co jeśli to dziecko wszystko widziało? Nie mogli go tak po prostu zostawić, jednak cokolwiek zrobią, to może być źle. Na froncie będzie tylko zbędnym balastem, a jeśli trafi w nieodpowiednie ręce...

Dopiero pytania krasnoluda przywróciły go do jakiegoś porządku. Zdał sobie sprawę, że krążył w ogóle nie rejestrując jakichkolwiek śladów. Teraz będzie jeszcze gorzej. Zaklął w myślach i odpowiedział szybko na pytanie Khazada, po czym zaczął mocniej przykładać się do swej pracy, z której wyrwała go po chwili Elsa.
Pomógł jej przy pogrzebaniu zmarłych i powiedział jej o tym, co mu leży na sercu. Odpowiedziała mu dokładnie w taki sposób, w jaki się spodziewał - czyli lepiej by było, by odeszła do królestwa Pana Śmierci i spotkała się wraz ze swymi rodzicami. Teraz mogło czekać ją bardzo okrutne życie i wątpił, czy z własnej woli chciałaby w nim uczestniczyć, jednak ich niejako obowiązkiem było spróbować ustabilizować jej stan.

W tym momencie nie mógł zrobić nic więcej, jak spróbować odnaleźć ślady czegoś, co zaatakowało nieszczęsnych podróżników.
 
Flamedancer jest offline