Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 19-03-2016, 16:43   #8
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
Wcześniej..


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=XsDBl72hsbo[/MEDIA]

Morska fala zakręciła się i wdzięcznie opadła w gęstą toń z siłą i gracją. Za nią była kolejna i kolejna. Powstawały i znikały w nieskończonym cyklu przemian które wywierały na jej tafli siły o źródle bijącym ze wszystkich stron. Temperatura, która dzieliła prądy na ciepłe i zimne. Księżyc który choć nie dało się go dotknąć, zdawał się porywać je na moment tylko dla siebie. W końcu wiatr, niespokojny duch chaosu, wieczny i trudny do okiełznania.

Ktoś się zaśmiał całkiem niedaleko, ale brzmiał odlegle, jakby był tylko wspomnieniem.

Fala wzburzyła się niespodziewanie, rosnąc i wbrew logice, w swojej delikatności zyskując siłę. Była zielona i złota zarazem, a jej kolory przeplatały się niczym ramiona gwiazdy splecione cierniem. Zamknęła powiekę, a zielono-złota fala załamała się i zniknęła.

Zehirla była tym morzem. Zagadkowym innym światem, którego dokładne opisanie nie udało się nikomu. Zmienna i stała zarazem. Okrutna i hojna. Wiedziona przez los, niczym wiatr.. przez innych co pojawiali się i przemijali jak przypływy i odpływy.. przez emocje które raz płomienne, raz skute lodem były. Z jednej strony z krwi elfiej wylana, dumnej krwi która wiele już widziała, lecz przemijała. Z drugiej szkarłatu ciemnego, płomiennym zepsuciem przesiąkniętego, i zza głębi tego morza wyzierającego...


Nagle cofnęła się i spadła, a zawijasy fal kurczyły robiąc coraz mniejsze, odleglejsze i niewyraźne. Nie chciała tego, ale wciąż spadała, a morze uciekało. Traciła je. Chciała coś powiedzieć, gdy rześka bryza uderzyła ją w twarz i.. okazała się tylko pianą z uderzającego nieopodal o stół kufla.



Wnet wszystko zaczęło się budzić, zaczynając od zapachu typowego prostackiego towarzystwa który nieprzyjemnie drażnił nos i obcej dłoni którą czuła na plecach, a która obejmowała ją dość śmiało w talii. Przypomniała sobie gdzie jest i dlaczego tu jest. Przypomniała sobie że siedzi teraz z obcymi jej ludźmi udając że się dobrze z nimi bawi, tylko po to by nie ryzykować siedzenia samej. Błąd w jej wyborze sygnalizowała jednak druga dłoń, którą wyczuła wysoko na udzie i której śmiałość sprawiła że pół-elfka drgnęła. Ta sama, która zabrała jej piękne morze...

Nie krzyknęła. Nie zrobiła awantury i nie zdzieliła go w twarz. Zamarła z chłodnym wyrazem oczu, które tylko lekko przechyliły się wraz z rozchyloną wargą w stronę mężczyzny. A smukła dłoń dyskretnie opuściła pod biesiadną ławę. Elfki nie były nieśmiałe z lęku jak ludzkie kobiety. Każda elfka uczyła się walki, każda miała równe prawa co mężczyzna.

Zehirla wychowała się pośród elfów.

Dłoń dziewczyny powiodła po jego dłoni, pozornie przyjaźnie, nasuwając się na nią niczym rękawica ze skóry węża, lecz gdy już się nasunęła, wąż ukąsił. Spojrzała mu prosto w oczy, wzrokiem wyzutym z sumienia, wzrokiem przypominającym błyskawice na tle nieba. Wokół wbitych do krwi w skórę paznokci zawirowała energia. Ręka faceta drgnęła i zaczęła dygotać gdy drobne czerwone krople zamieniły się w oszronione lodowe kryształki. Odruchowo i szybko mężczyzna cofnął ją jak oparzony. Skórę od nadgarstka, aż do łokcia miał zaczerwienioną, a mięśnie wciąż delikatnie drgały w nerwowych tikach. Wstał ostro od ławy, a jego twarz wygięta była w grymasie który przedstawiał coś pomiędzy przerażeniem, odrazą i zakłopotaniem.

Pół-elfka oderwała od niego wzrok który najwyraźniej zaspokojony jego bólem przestał już iskrzyć. Uniosła się i wiedząc że nic tu po niej dopiła swoje wino, wstając i trzaskając o ziemię glinianym kubkiem. Odeszła beznamiętnie ignorując obelgi które słyszała za sobą, a których mężczyzna nie śmiał powiedzieć głośno.


W lesie..


[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=KIbIIfQAdM0[/MEDIA]

Długie, zgrabne palce małej dłoni drgnęły nieśmiało, z wolna i trochę nieporadnie głaszcząc chłodną i wilgotną glebę. Pod paznokciami nie było też już krwi po niedawnym incydencie.
Wbrew ich pierwszej ocenie na ziemi nie leżała elfka, choć tak do niej podobna. Sylwetka i kształt twarzy zdradzały zmieszaną krew, mimo że wyraźnie jej urodę zdominowało dziedzictwo starszej rasy.


Równo przycięte pazurki błyszczące kolorem wiśni wbiły się delikatnie w ziemię, sennie brodząc i lekko orząc ją bez żadnego sensu. Miedzianej barwy włosy były zadbane i piękne, choć teraz z jednej strony przylepione do lepkiej od wilgoci ściółki. Te rozpuszczone i luźno spływające po ramieniu, chowały się za materiałem krótkiej do lędźwi peleryny czarnej barwy. Nosiła ona na sobie prawie nie widoczne kwieciste motywy, dodające jej elegancji i uroku. Pół-elfka posiadała równe i ostre rysy twarzy które podkreślała długa łabędzia szyja i pełne usta. Były umalowane szminką o kolorze podobnym włosom, a zastygły lekko rozchylone w niemrawym sennym grymasie. Choć teraz leżała nieprzytomna, czuć było od niej jakąś siłę, nawet jeśli byłaby to jedynie siła charakteru. Makijaż był delikatny ale staranny, co było typowe dla elfiego kunsztu, mimo to sama jego obecność nietypowa w takiej dziurze.

Brwi Zehirli wygięły się w drobnym, sennym grymasie.

Idąc wzrokiem niżej można było dostrzec parę pełnych piersi, zgrabnie ujętych przez otulający talię kobiety gorset. Niegrzecznie było jednak tam zaglądać, a i metalowa sprzączka zwierająca w całość krótką pelerynę skutecznie przesłaniała swoim srebrnym blaskiem widok. Krótka kurteczka o finezyjnym kroju i wiązaniu na wysokości splotu, elegancko ukrywała to co trzeba było ukryć, pozostawiając to, co warto było pozostawić. Spod gorsetu wypływała długa spódnica, o prawie równie długich rozcięciach i tajemniczych zdobieniach. Całość wykonana z równo wyciętych i drogich materiałów sprawiała wrażenie kosztownego nabytku, ale też gdy uważniej się przyjrzeć miała drobne choć widoczne ślady używania.



Niespodziewanie zawierciła się budząc, nim wzrok mógł powędrować na elfiej roboty buciki, na drobnych stópkach. Sylwetka wygięła nieco naprężona, a jej powieki otworzyły od niechcenia, niczym wstające na horyzoncie słońce i... wtedy jej wzrok napotkał jego, zaraz naprzeciwko. Przez chwilę spokój oczu pół-elfki zaburzył chaos, słońce rozbłysło pełnym blaskiem, aż jej mieniące się zielenią i złotem tęczówki nabrały pełnej intensywności, i... niepokoju.
Kocim ruchem podniosła się nieco, opierając ciężar ciała na dłoni. Wciąż zakłopotana, wciąż nie do końca przytomna. Bo jak miała czuć się budząc w lesie z pięcioma mężczyznami i dziurą w pamięci?

Trzepocząc rzęsami pośpiesznie rozejrzała się, gdy drugą dłonią wytarła policzek do którego przylepiły się listki i kawałki ziemi. Przez całą połowę głowy, na włosach i uchu miała ich dużo więcej, a na policzku wciąż roztarte miała błoto które służyło przed chwilą w roli poduszki.

- Gdzie Ja.. - Wyrwało się jej w elfiej mowie, lecz widząc że w większości są dookoła tylko ludzie urwała. Jej głos zmienił barwę z melodyjnej na chłodną i ostrą, choć wciąż był cichy gdy rzuciła po ludzku. - Kim jesteście?!


.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun

Ostatnio edytowane przez Kata : 19-03-2016 o 20:43.
Kata jest offline