Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 20-03-2016, 13:30   #123
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Orest przetarł spocony kark jedną ręką, drugą zaciskając na kierownicy. Temperatura i klimat tych stron miały na niego zły wpływ. Urodził i wychował się w surowszych warunkach, a kilka lat spędzonych na Alasce uodporniło go na mróz, jednocześnie czyniąc podatniejszym na upały.
Krople potu zalewały mu oczy, a równy horyzont mienił się w plątaninie miraży. Prosta droga działała jednak na korzyść sytuacji. Wystarczyło utrzymywać jeden kierunek jazdy, a reszta już jakoś szła.
Warunki nie były najlepsze, chociaż tym razem Rosjanin nie mógł narzekać na towarzystwo. Co prawda każde towarzystwo było lepsze od James'a, ale tym razem trafiło mu się wyjątkowo. Tylko on i Sylwia w jednym samochodzie. Jaka szkoda, że musiał trzymać kierownicę.

Przymknął oczy i przedramieniem przetarł czoło. Już szykował się, by na głos przekląć żar, kiedy jakiś kobiecy głos rozległ się w słuchawce. Orest nie wyłapał, czy była to Beri, czy też Melody. To nie było ważne. Uwagę Oresta przykuł przekaz, jaki niósł się w ostrzeżeniu. Coś się zbliżało.
- Sobaka... - mruknął, wlepiając wzrok ze przednią szybę aż po horyzont. Ciemny kształt, który zbliżał się znacznie szybciej, niż poruszał się ich mały konwój. To mogło oznaczać tylko jedno. Ktoś chciał się z nimi spotkać, i to jak najprędzej.

- Konwój, stop! - krzyknął do mikrofonu, jednocześnie zwalniając ghurkę. - Mamy kontakt! - dodał, ustawiając pojazd w poprzek drogi. - Robimy zaporę! Beri, Melody, zjedźcie z drogi i rozpierzchnijcie się na flanki. Będziecie naszym wsparciem. Wszyscy, broń w pogotowiu. Nie strzelać, dopóki nie przekonamy się co do ich zamiarów - wydał ostatnie rozkazy, zaciskając dłoń na rączce Makarowa.
Przez chwilę się nad czymś zastanawiał. W końcu zmełł przekleństwo w ustach i odwrócił się do Sylwii. Chciał jej coś powiedzieć, ale ostatecznie uznał, że ona wie, co ma robić. Była bardziej zabójcza od niego. Dlatego skinął jej tylko głową i wysiadł z pojazdu.

Orest ustawił się za maską ghurki, gotowy przywitać nieznajomych.
Czekał w napięciu, nerwowo stukając palcami po kaburze. W takim terenie ucieczka nie miała sensu. Nie zgubiliby ich nigdzie. Mogli albo wracać się dziesiątki mil na zachód, tracąc przy tym cenny czas i paliwo, albo stawić czoła nieznanemu.

- Proshu, niech to nie będą Głodni.
 
MTM jest offline