Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2016, 13:12   #23
Nami
INNA
 
Nami's Avatar
 
Reputacja: 1 Nami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputacjęNami ma wspaniałą reputację

Czarne, kapłańskie szaty kontrastem odbijały się od jasnego aż do bólu oczu krajobrazu. Ciężko by było Elsie teraz się zakamuflować, gdy stojąc pośród bieli, przed ścianą sypiącego puchu, który ograniczał widoczność, wyglądała wręcz jak latarnia czy też drogowskaz. Szaty były długie, chroniły aż po same stopy. Czasami nawet podciągała je wyżej, jakby z obawy przed zaplątaniem nóg i potknięciem się. Nie byłoby jej wtedy wstyd, nie czułaby się jak głupia, wiejska dziewica, ale po prostu mogłoby to źle o niej zaświadczyć. Panna Mars była święcie przekonana, że tylko w ich dziwnej, mieszanej zgrai, byli w stanie osiągnąć swój cel. Gdyby miała ruszyć w podróż tylko z Bjornem, zapewne zamarzliby szybko, albo napadłaby ich wataha wilków, a w dwójkę walka z licznym przeciwnikiem nigdy nie należała do wysoko przeżywalnych chwil, względem statystyk.
Elsa czytała wiele ksiąg, głównie z nudów, ale i ciekawości. Wiele na temat walk, często wcale nie naukowe, a jakieś bajkopisarstwo, gdzie jakiś - zapewne wychudzony i słaby - pisarz, snuł powieść o umięśnionych, silnych wojownikach, którzy stawali twarzą w twarz z najgroźniejszymi przeciwnikami, a same przeciwności losu smagały ich ostrym batem, rozrywając ludzką skórę i rozlewając krew, rozrzucając wyszarpane mięso. Była też historia o łuczniku, którego pożarł drewniany smok, ale ta książka wywołała w niej jedynie śmiech. Na szczęście kiedy dokładała do pieca w katedrze, dorzuciła i książkę, tak co by cieplej było.

Teraz brakowało jej ognia, brakowało tego przyjemnego ciepła bijącego z kominka, albo pieców kuchennych. Myśląc o nim zaczęła się zastanawiać, czy ta woda w bukłaku aby nie zamarznie, nim zdąży się jej napić przy wieczornym obozowisku. No i gdzie i jak go rozbiją? Ona nie potrafiła takich rzeczy...
Brnąc przed siebie uspokajała chaos myśli, które pozwalały zapomnieć jej o trudach podróży, która dopiero się rozpoczęła. Bliżej było do powrotu, niż celu, ale nie mogła się poddawać. Po awansie na Kapłana, musiała wykazać się determinacją, siłą i przede wszystkim wiarą. Magię znała już z ksiąg, musiała tylko poczekać, aż zostanie naznaczona mocą od samego Morra, że uzna on ją za godną przedstawicielkę jego rozprzestrzeniającej się i szanowanej wśród wszystkich religii, która w zaściankowych regionach wzbudzała więcej strachu, niż pokory.

Widok nagiej, zamarzniętej kobiety na samym środku śnieżnego puchu wzbudził w niej nutkę wątpliwości. Wyglądało to jak zasadzka, albo podrzucony przez boga trup, aby sprawdzić ile w stanie jest machać drewnianą dechą, ażeby pochować każde napotkane na swojej drodze zwłoki. Elsa nie zbliżyła się do kobiety, westchnęła jedynie głośno i wzrokiem powędrowała po śniegu, szukając jakichś śladów. Tych jednak nie było, co sugerowało, że ciało spadło "z nieba" - dosłownie chyba. Obserwując obiekt w bezruchu powędrowala wzrokiem za jej spojrzeniem, które zatrzymało się w miejscu, gdzie rozciągały się drzewa lasu, biegnąc daleko w jego ciemny głąb. Mara podeszła tam nikomu nic nie mówiąc i spojrzała w to samo miejsce, co ofiara. Patrzyła tak długo, ale prócz natury boru, nie dostrzegała tam nic.
- Pewnie zabrzmi to niedorzecznie, ale mam wrażenie, że w okolicy grasuje coś nietypowego - mruknęła cicho, nie wiedząc kto ją usłyszał, a kto nie. Przypominając sobie swój nocny koszmar, czuła się słabo. Wbijając zdobytą deskę w górkę śniegu, jęknęła wyraźnie i odwróciła wzrok wracając do Bjorna, o którego oparła się silnie. Stanęła na wprost niego, a jej czoło spoczęło na torsie mężczyzny, ręce wkradły się pod futro i pożyczały trochę ciepła. Nie interesowała się kobietą, póki krasnoludy sprawdzały jej stan,
- Pochowam ją, a wy jeśli chcecie, to idźcie przodem, najwyżej was dogonię. Nie chcielibyśmy, aby przy nocnym obozowaniu jej zwłoki ożyły i zaczęły nam machać radośnie prosząc o kawałek mięsa... - rzekła odrywając się od Zwiadowcy i leniwymi krokami poczęła iść w stronę krasnoludów badających ciało. Nie spieszyła się jednak, ponieważ ich tłuste cielska były jak zapora, wielki mur oddzielający ją, od zwłok.
 
__________________
Discord podany w profilu

Ostatnio edytowane przez Nami : 21-03-2016 o 13:50.
Nami jest offline