Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 21-03-2016, 21:37   #55
Zaalaos
 
Zaalaos's Avatar
 
Reputacja: 1 Zaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputacjęZaalaos ma wspaniałą reputację
- Lana?! - rzucił najemnik wstając od baru - Spodziewałem się wszystkiego, ale nie tego że poślą po mnie samą Żelazną! - dodał uśmiechając się szeroko. - Co słychać?

Towarzyszące jego znajomej kobiety zostawiły ją i podeszły do barmana zamówić drinki. Prędko znaleźli się chętni by powilić im pić nie na swój koszt.
- Co słychać? - Derei pokręciła głową z niedowierzaniem. - Ja tu dostaje info, że w worku cie mam odebrać, już mowę pożegnalną dla ciebie pisałam, stypę organizuje, a ty tak mnie zawodzisz i jednak jeszcze dychasz - westchnęła teatralnie. - Choć kto wie. Zależy jak bardzo spierdoliłeś, to może jeszcze Tony zechce osobiście cie udusić? - blondynka uśmiechnęła się uroczo. Zaraz po tym rozejrzała się po sali i spostrzegła wolny stolik, tam też się skierowała nie czekając na odpowiedź Sola.
- Byłem bliżej śmierci niż kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy. - odpowiedział arkanianin ruszając za kobietą. - Dużo, dużo bliżej. - dodał siadając przy stoliku. Pociągnął łyk whisky i zapatrzył się w dal. Na chwilę zapadła cisza. - Misja spierdolona po całości. Ciężko powiedzieć coś więcej. Może udałoby mi się to odkręcić, gdybym trafił na Coruscant i pogadał ze starymi kontaktami w woju, ale kto tam wie. Równie dobrze może to być strata czasu.
- I że też z twojego powodu musiałam skrócić pobyt w SPA - westchnęła Lana spoglądając w kierunku baru. Dostrzegła tam rudowłosą która uniosła kieliszki patrząc w jej kierunku. Derei uśmiechnęła się i skinęła głową by ta podeszła.
- Mam cie teraz dostarczyć do Żelaznego. Pewnie nie obejdzie się bez ostrego opierdolu - stwierdziła poważnym tonem patrząc na Sola.
- Ja pierdolę. - skwitował to mężczyzna. - Chyba pierwszy raz spieprzyłem zadanie, może nie oderwie mi kończyn od korpusu. Może. Jesteś pewna że nie uda ci się go przekonać do zmiany zdania? - spytał przyglądając się zbliżającej się rudowłosej. Dość szybko oderwał od niej wzrok. - Mam tam też inną sprawę u… Naszych starych klientów, która wymaga załatwienia.
- No jasne, ja ci pomogę. I co ja z tego będę miała? - uniosła brew. - Pewnie znów przelecisz jakąś moją mistrzynię - ostatnie zdanie wypowiedziała bardzo cichym szeptem.
- Ugh. To nie tak. - wydusił z siebie, a Lana miała wrażenie że najemnik się zaczerwienił. - Mogę zaoferować dozgonną wdzięczność. I jakieś duperele ze stolicy mogę przywieźć jeśli czegoś potrzebujesz.
- Pewna twileczka choć się do tego nie przyzna to całkiem bardzo za tobą się stęskniła - Lana uśmiechnęła się niby niewinnie. - Choćby przez wzgląd na nią postaram się przegadać Tonego, żeby za mocno ci buźki nie obił
- Naprawdę? Od bardzo dawna nie miałem z nią kontaktu. - Sol ponownie umilkł. - Czyli lecę z tobą, czy mam organizować własnych transport.
- No aż tak bardzo nie wstydzę się znajomości z tobą - blondynka mrugnęła do niego. - Całkiem wesołą załogę udało mi się wyhaczyć. Mam co do nich plany na przyszłość - po tych słowach spojrzała na kobiety które z trudem zbyły trzech facetów i ruszyły do ich stolika.
- Jedno muszę ci przyznać. Perfekcyjnie odwracają uwagę. Jestem pewien że mógłbym na spokojnie po przetrząsać kieszenie wszystkich zebranych i nikt by się nie zorientował.
- Ani waż się którą kolwiek z nich tknąć!- Derei warknęła nagle mrużąc oczy gniewnie. - Bo na piechotę do Zonju będziesz popierdalał
- Łoa, przedstawisz nas temu twardzielowi? - Kolzaar musiała nie dosłyszeć w gwarze kantyny słów Lany i dosiadła się obok Sola mocno napierając swoim udem na niego. Lyn usiadła obok Derei podając jej szklaneczkę alkoholu i bez słowa zaczęła sączyć swojego kolorowego drinka.
Sol położył dłoń na udzie świeżo “poznanej” kobiety i wyszeptał - Jestem zajęty słonko. - po czym zdecydowanym ruchem odsunął ją od siebie. - Cisza, miło poznać.
Wcale nie ostudził zapału rudowłosej, która zrobiła minę w stylu “challange accepted”.
- Ojejku, przecież nie zamierzamy chyba porwać się na stały związek, ale podoba mi się, że przechodzisz do rzeczy.
Lana przyglądała się uważnie Solowi. W zamyśleniu uniosła szklankę do ust i gdy już miała posmakować alkoholu to coś sobie najwidoczniej przypomniała i prędko odstawiła drinka na blat stolika. W ogóle nie zwracała uwagi na natarczywość rudowłosej względem Sola.
- Długo będziesz zbierał swoje graty? - zapytała Lana odsuwając od siebie szklaneczkę.
- Wszystko mam ze sobą. Zostawię tylko kartę do pokoju barmanowi i odbiorę depozyt. - odpowiedział najemnik i przyjrzał się Lanie. Zdjął na moment okulary i zmrużył oczy. - Czy jesteś… Nie nieważne. - mruknął. - Zbieramy się?
- Tak, jestem na ciebie zła, bo teraz mam więcej jak jedną nie do końca dobrą wiadomość dla Szefa - Derei mruknęła i przewróciła oczami. - Dziewczyny dopiją drinki, a my chodźmy na zewnątrz - powiedziała i od razu wstała od stolika ruszając prosto do wyjścia.
- Będziesz tak miła i wypuścisz mnie? - Sol zwrócił się do rudowłosej.
- Teraz tak, na statku mi się nie wymkniesz - mrugnęła do niego robiąc mu przejście. Na co mężczyzna wzruszył tylko ramionami. Podszedł do baru, zostawił swoją kartę do pokoju po czym ruszył za Laną.

Derei czekała na niego na zewnątrz i gdy tylko podszedł bliżej to westchnęła.
- Po co chcesz lecieć do stolicy? - zapytała wprost.
- Chcę wykonać zadanie. Chcę poznać tożsamość kobiety, która prawie mnie zabiła. Jedno jest z drugim związane, jak mówiłem mam kontakty w wojsku które mogą mi nieco pomóc. - najemnik podszedł bliżej, nachylił się do Laurienn i wyszeptał. - Poza tym Brianna mnie do czegoś potrzebuje.
Po wypowiedzeniu ostatnich słów oberwał od niej z łokcia w żebra.
- Odpuść. Chuj z tym, zjebałeś to trudno, pokajasz się, a jak będzie trzeba znaleźć to się znajdzie innymi kontaktami... Kobieta cie wykiwała? - dotarło do niej na koniec. - Zamrugała rzęsami i cie wystawiła do wiatru? - Lana bardzo starała się nie parsknąć śmiechem.
- Mój cel, facet prosto z komory hibernacyjnej, miał być dostarczony żywy. Osłaniałem go przed ogniem. Własnym ciałem. Po czym próbowałem udawać trupa. Babka strzeliła mi w plecy jak leżałem. - wyjaśnił i zaczął pokazywać palcem dziury w pancerzu. - To wszystko jej robota, ale wiem że Mrożonka żyje i jest z nią. Przynajmniej powinnen być. Chciałem poznać jej tożsamość, zlokalizować i odbić przesyłkę. A przy okazji wypalić w niej kilka dodatkowych dziurek.
Lana przewróciła oczami.
- Jestem w obu przypadkach twoją przełożoną, więc mówię kategoryczne "nie" - westchnęła. - Najwyżej w ramach naprawy wizerunku pójdziesz po nią z kimś do pomocy - wzruszyła ramionami.
- Jak uważasz. - odpowiedział. - Mam nadzieję że twoje koleżanki wyjdą w miarę szybko. Chciałbym się z tej planety jak najszybciej zebrać.
- Tak ci śpieszno do Tonego? - uśmiechnęła się nieco złośliwie. - Eh, nie wiem nawet jak bardzo jest wkurwiony za to - wzruszyła ramionami. - Wysłał mi tylko info i to tak napisane, że serio myślałam, że już po tobie - pokręciła głową z niedowierzaniem, że to w ogóle brała pod uwagę.
- Możliwe że miał na myśli to że masz się mnie pozbyć. Permanentnie. Tak czy inaczej, miejmy to spotkanie za sobą. Im szybciej tym lepiej.
Lana pokręciła przecząco głową.
- To by wprost mi napisał, poza tym nie ja jestem od takich rzeczy - mrugnęła do niego okiem. - A jak ogólnie się trzymasz? Potrzebujesz się podleczyć?
- Jestem już w niezłej formie. Przeprogramowałem wspomnianą komorę hibernacyjną na leczenie. Myślę, że w czasie lotu dojdę do siebie naturalnymi metodami. - odpowiedział - Ale dzięki za propozycję.
- Jak wolisz. Dobra, to zbieramy się do statku. Lyn i Aen jak nas tu nie znajdą to też ruszą do Lekkoducha - stwierdziła i ruszyła przodem by wskazać drogę.
 
Zaalaos jest offline