Athea była zaskoczona, że straż z zachodniej bramy jest tak dobrze poinformowana. Miała nadzieję, że jak rzucą taką nowiną, od razu sprowokują strażników do działania. A tu psikus... Może nawet nie tyle zdziwiło ją, że wiedzieli o spisku, co fakt, że tak niewiele robili w celu rozwiązania problemu. Choć mówili o nim otwarcie, to jednak nie zamierzali - lub nie mogli - podejąć działań. Czy Marsember było tak niewielkim miasteczkiem, by podobne rzeczy uchodziły na sucho? A może po prostu to wszystko sięgało dużo głębiej, niż mogło się początkowo wydawać? Kapłanka bardzo żałowała, że słuch o jej ojcu zaginął. Przydałby się jej tutaj teraz. Najlepiej z całym swoim oddziałem.
- A gdybyśmy mieli konkretny pretekst, by wejść do składziku? - Athea zapytała Brada.
Jego niepewne spojrzenie skłoniło ją do wyjaśnień.
- Pracujemy w końcu dla Vincenta Courteza. Jednego z najbardziej znanych handlarzy w mieście. Straż uratowała nam życie podczas poszukiwań córki Vin... pana Courteza. Jak wszyscy wiedzą grupa nasza była liczna i składała się z bardzo różnych indywidualności. Ciężko było o bezproblemową współpracę. Do tego część z nas podeszła do sprawy zbyt osobiście, więc pan Courtez odsunął ich od poszukiwań córki - nakreśiła tło swojego planu.
- Nie chciał jednak pozostać niewdzięcznym za pośrednią przynajmniej pomoc straży. Postanowił więc w podzięce zafundować wam to i owo. Jednak w tym celu potrzebować będzie dokładny stan tego, co w waszym posiadaniu. Czy to więc dziwne, że chciałby, aby jego ludzie - tu wskazała na Thazara, Markusa i siebie - sprawdzili stany magazynów i składzików należących do straży?
Białowłosa nie uważała, by był to najlepszy pomysł na świecie. Sama widziała wiele jego wad, ale nie chciała o nich mówić. Przynajmniej historia wydawała się jej dość wiarygodna, biorąc pod uwagę nastroje i ciągoty w "drużynie".
- Może można byłoby też spróbować podziałać mniej bezpośrednio na tych podejrzanych strażników? - Zapytała, przedstawiając pomysł z wcześniejszej dyskusji w posiadłości. - Gdyby przemieszać załogi, rozdzielić tych na wschodniej strażnicy i przydzielić im tymczasowo warty w innych miejscach, choćby tutaj? Jestem pewna, że straż znalazłaby jakiś powód do takich zmian. Może to ograniczyłoby nieco ich swobodę, utrudniłoby komunikację i spowolniłoby działania?
Skończywszy, Athea przygryzła opuszek kciuka. Nie była zbyt dobra w takich podstępach, ale musieli jakoś dotrzeć do źródła tych problemów. To zwiększyłoby szansę znalezienia dziewczynek. Tylko jaki interes mogli mieć przemytnicy i inne zbiry w porywaniu Marii, skoro nie żądali okupu? Nie potrafiła tego przeskoczyć. Pozostawało liczyć na to, że ktoś mądrzejszy wymyśli coś lepszego.
__________________ “Tu deviens responsable pour toujours de ce que tu as apprivoisé.” |