Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 22-03-2016, 17:17   #25
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Ciężko czasem było rozmawiać z Thorinem. Potrafił gadać na około, przedstawiać swoje racje i wygłaszać długie wypowiedzi na setki sposobów argumentujące jego stanowisko. Dlatego swego czasu Galeb usadził medyka na ziemię, mówiąc mu że nie nadaje się na kowala run. Był zbyt rozproszony - brakowało mu skupienia na jednej rzeczy. Pomimo tego runarz bacznie obserwował towarzysza. Kto wie czy podróże nie zmienią umysłu Alriksona w odpowiedni sposób. Póki co się jednak na to nie zanosiło. Ciężko czasem było Thorina słuchać, ale był jeden niezbywalny argument, który wykluczał gniewanie się na niego. Był medykiem. I od jego starań zależało ich życie... i wielokrotnie tylko dzięki błogosławieństwu Valayi jakie według Galeba spoczywało na thorinowych dłoniach i umyśle pozwalały im wychodzić cało z nawet najcięższych ran.
Świadomość tego zwiększała znacząco kredyt cierpliwości wobec Thorina. Runiarz był przekonany, że zawracanie jest bez sensu - zbyt duża strata, natomiast dziecko tak czy tak będzie musiało być w podróży... tylko tego brakowało, aby umarło niesione przez pojedynczego śmiałka do osady... albo w połowie drogi do niej całej drużyny. Dla małej - trud skończony. Dla wyprawy - frustracja i cios w morale.


***

Przejmując owinięte dziecko Galeb intensywnie zastanawiał się nad naturą tego co widzieli. Kyan miał wiele racji w swoich spostrzeżeniach. Morderstwa zostały dokonane bestialsko, ale jednocześnie z wielką precyzją, nie pozostawiając wskazówek czyja to sprawka. Zastanawiało go to ciągle kiedy szli przez las. Teraz natrafili na ciało kobiety. Nie wyglądało na to, aby ktoś ją zamordował. Czemu była naga? Pozostawiono ją tak tutaj, czy sama tu przywędrowała? Kim była? Czy miała związek z wozem i jego pasażerami?

Wiele myśli się kotłowało w głowie Galeba. Ostrożnie rozchylił koc, w który zawinięta była dziewczynka, tak aby w razie czego móc chwycić za młot. Również podejrzewał zamieszanie w sytuacje istot nadprzyrodzonych. Jego zmysł związany z magią czasem mu podpowiadał różne rzeczy, ale działo się to tak wybiórczo, że ciężko było na nim polegać.

- Ślady... ślady... - mamrotał pod nosem.

Wszystko było dziwne, a on zastanawiał się jak mógłby uchwycić całą sprawę. Rozglądał się uważnie po okolicy, aż jego wzrok natrafił na Bjorna i Wulfgara. Byli Norsmenami, a to była ich kraina... a gdyby.

- Hmm... ci wasi... skaldowie i wróżowie nie gadają może o jakiś duchach czy potworach, które by takie rzeczy odczyniały? - zapytał w końcu Norsmenów.

Odnośnie tego wszystkiego Galeb miał bardzo złe przeczucia. Nie cierpiał nadprzyrodzonych rzeczy. Raz w Azul miał z czymś takim do czynienia. Zmiennokształtna istota czymkolwiek nie była podszyła się pod kapłana. Jakże to wygodne było... w społeczeństwie krasnoludów kasta duchowieństwa była prawie nietykalna i zawsze... lojalna Bogom Przodkom. Kto by podejrzewał że coś może być nie tak? Ano nikt. Tylko oni...
 
Stalowy jest offline