Gerd
Ten kretyn w koszarach na tą jedną jedyną chwilę, gdy ją opisywał, jednak miał rację. Ruda Jędza!
- Tia- powiedział, obrócił się na pięcie i wyszedł z knajpy.
Trzeba poszukać jakiejś nory na noc, najlepiej blisko koszar, żeby nie dymać przez całe miasto na poranne gry i zabawy.
Jak pomyślał tak zrobił. Krótko po zachodzie słońca zaszył się na poddaszu opuszczonej kamienicy, dwie przecznice od koszar.
Usnął po paru chwilach, jak zwykle snem czujnym, zwierzęcym. |