Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2016, 14:33   #19
Bergan
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Lucyna:
Zebrałaś się do wyjścia, ale Altanka zrobiła sobie małe kuku i po chwili umarła w wyniku nieprzeprowadzenia zaawansowanej technologicznie operacji neurochirurgicznej opartej o nanotechnologię lub wbicie drewnianego klina w jej łeb. Szkoda jej - miała fajne sandały, które ciągle się jej rozsznurowywały. Hildeborg ruszyła do przodu - nie była przerażona, smutna, zła, zrozpaczona, rozżalona - po prostu uznała, że Altanka nie powinna być taka martwa. Pech chciał, że potknęła się o jakiś nóż wbity w podłogę, którego nie zauważyła i przyrżnęła pancernym łbem w ladę. Gorzej obrywała, ale to, że wstrząs tektoniczny spowodował zerwanie się żyrandola zrobionego z mieczy, sztyletów i tasaków, który idealnie wisiał nad kobietą. Szisz-kebap na 102, gdyby tylko nie był opancerzonym workiem surowego mięcha z centymetrową warstwą brudu. Sanepid byłby niezadowolony, a karczmarz pewnie trafiłby na stryczek za przechowywanie żywności o wysokoepidemiologicznych wartościach odżywczych.

Patrzyłaś na to z pewnym przerażeniem, jednakże jakoś znowu z głowy Ci wypadło jak nazywała się ta umięśniona i czemu ta druga na Ciebie patrzy, ale nie oddycha. Wpadłaś na drzwi, klamka się wcisnęła i nagle poczułaś uderzenie, których sprawcami były wilki napierające na drzwi. O cholera, zimno na dworzu, a bestiom jest chłodno. Pewno przy kominku by się pogrzały...

...wtem jakiś brzydki facet wylazł z korytarzyka prowadzącego do izb. Cholera - chyba zombie. Wyciągnął przed siebie łapska, szedł tak, potknął się kilka razy o ciała Twoich ostatnio jeszcze żywych towarzyszek (cholera...ta jedna się chyba nazywała Himmler...ale ręki nie dasz sobie uciąć). Nie miałaś co zrobić - zapierałaś się plecami o drzwi, tutaj lezie zombie, karczmarz polerował z niewzruszonym wyrazem twarzy blat z rozplaćkanej gałki ocznej...

Zombie było już na wyciągnięcie łapsk! I złapało Cię za cycki, wydając z siebie "Ojej...". No to też się postarało - zero docenienia codziennych masaży, pielęgnacji i kąpieli w mleku. Męska, martwa łajza...


Partridge:
W odległej galaktyce (czymkolwiek była...po nazwie sądząc pewno jakąś galaretką do zagryzania ropy naftowej) elf o imieniu Partridge ustrzelił wróbla z półcalowego łuku snajperskiego, model MIAZGA-45, z dystansu 3,42 km. Okrzyk radości, chwała i gloria przybiły ciało strzelca do gleby w uniesieniu duszy, która w sumie nie wiedziała jak wygląda kolor lumbago ...czy jamajskie słońce? Nagle galaktyka skurczyła się do poziomu kawałka nadgryzionej kanapki z serem pleśniowym, w którym Twoja twarz wylądowała przed zapadnięciem w hardy sen w jakiejś przydrożnej knajpie. Wierne krzesło stało obok, a pancernik warował przy drzwiach zaintrygowany odgłosami dochodzącymi z dołu. Wierny łuk, bez strzał bo pogubiłeś je w trakcie rozpoczynania nowego życia, wpadł do "wiadra zadumy". Że brudny - nie problem, umyje się w kałuży. Że bez strzał - wystrzeliwał już kamienie i miotły, da radę i panel podłogowy (tryb broni obuchowej). Eh, kurwa...życie jak życie - piachem zawsze w oczy i bez pardonu rohatyną w dupsko. Spojrzałeś na otaczający Cię wszechświat pokoju o powierzchni 3 m2. Może i jesteś ślepy, ale jedno oko jeszcze jakimś cudem rejestrowało fantasmagoryczne powidoki obiektów w otoczeniu. Gnom wyglądał jak troll rozpaćkany uderzeniem góry lodowej rozpędzonej do prędkości dźwięku, a widelec mógł śmiało udawać ubikację. Lepsze to niż nic! Grunt, że pancernik czuwał, a krzesło dawało oparcie.
Izba, którą wynająłeś była cholernie słabo wygłuszona i umiejscowiona - każdy grzdul piwska wydawany przez jakiegoś menela idealnie trafiał do czułych uszu, a okno wychodziło obok wychodka opróżnianego prawdopodobnie raz w roku, czyli nigdy. Najpierw jakaś bijatyka, potem pogawędki, teraz wilki wyją, jakby ktoś nastąpił im na jajka cepem bojowym. Rozgniewany wstałeś, wypierdoliłeś się na twarz, bo pancernik postanowił Ci pomóc wstać, ale po minucie byłeś zwarty i gotowy (czyt. w portkach i z bosymi stopami) do wyrażenia swojego zdania o podejściu do klienta w tym nie-przybytku. Wylazłeś z pokoju, wdepnąłeś chyba w litr krwi albo czyichś bełtów (nigdy wcześniej nie sprawdzałeś stopami jak mlaszczą konkretne płyny) i wbiłeś do sali. Jest na pewno jasno, więc może nie nadziejesz się na jakieś widły albo wyrwaną deskę czy łeb. Cholernie mokra podłoga, pewno karczmarz chciał posprzątać wybite zęby (w tym złote) oraz resztki mięsa (w tym tutejszych bywalców). Najbardziej zdziwiło Cię to, że poza wilkami nic nie słychać. Jeszcze niedawno kobiece głosy wymieniały się ciosami w potyczce słownej, karczmarz coś tam bełkotał, a do tego jeden głos - typowego g'rzyda, który wcisnąłby Ci chętnie nowe okulary przeciwsłoneczne wykonane z nieciosanego drewna.
Nagle masa rumoru! Powiew chłodnego wiatru wpadł do sali, uderzenia w drzwi były ewidentne jak podatki nieopłacane przez głazy narzutowe. Cholera wilki, a Ty zostawiłeś łuk w pokoju - za mało czasu, aby wrócić! Parłeś do przodu z prędkością 0,0000001 węzła na dobę świetlną, jednakże postanowiłeś nie dopuścić do wpuszczenia głodnych bestii do środka. Wyrżnąłeś znowu mordą ze trzy razy o podłogę, z której nikt nie raczył posprzątać zalegającej na niej ciepłych jeszcze ciał. W końcu dotarłeś do tego punktu przeznaczenia! O jedne drzwi za daleko - cóż za tytuł książki o metafizycznej masturbacji w wyniku opuszczenia gniazda rodzinnego! O cholera! Drzwi pilnowała meduza z trzema głowami i rogiem na brzuchu! Nic to, pomyślałeś sobie, zobaczymy co to będzie - najwyżej zeżre i wysra.

Dopadłeś do drzwi i poczułeś w dłoniach dwie miękkie krągłości, które z pewnością nie były jakimiś obrzydliwymi brodawkami plującymi kwasem, lecz cyckami niewiasty. A czy ładnej, czy brzydkiej - sam facjaty nie miałeś jakby bogowie Ci ją dłutem haratali (prędzej młotem pneumatycznym).
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!

Ostatnio edytowane przez Bergan : 23-03-2016 o 14:45.
Bergan jest offline