Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2016, 15:12   #44
Paszczakor
 
Paszczakor's Avatar
 
Reputacja: 1 Paszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumny
Dima pędził przez tunel jak wiatr, o ile tak można by nazwać drobienie starzejącego się faceta po podkładach kolejowych. Ich rozstaw był na tyle mały, że nie można było wyciągnąć kroku, a na tyle duży, że szło się wyjątkowo niewygodnie. Chodzenie po nich, jeśli ktoś miał wprawę, przypominało kaczy chód, co jakiś czas przerywany podskokiem, gdy noga już nie trafiała na belkę.
Dima miał to opanowane. Widać było, że przeszedł nie jeden tunel. Kroki jego były wyjątkowo rozhuśtane, co było zasługą doświadczenia w chodzeniu, jak i lekkiego podchmielenia po spożyciu kurczących się w zastraszającym tempie zapasów bimbru. Po drodze zaczęło mu co prawda dzwonić w uszach i usłyszał jakby płacz, ale wziął to za spadek alkoholu we krwi i coś w rodzaju delirium tremens. Cóż, niektórzy widzą białe
myszy, a niektórzy słyszą płacz. Myszy by jakoś zdzierżył, nawet spróbowałby na nie zapolować, ale jakieś szlochanie nie było godne uwagi. Na wszelki wypadek przyspieszył kroku i niedługo potem wpadł na stację jak nieistniejąca już kolejka metra.
Na peronie przy ogniskach siedziało trochę osób. Podszedł do najbliższego z nich i żeby nie wyjść na chama jakiego, uprzejmie zagadał:
- Ja Dima. Witajcie. - Nie czekając na odpowiedź dodał - Szukam gościa w łachmanach i z tobołkami, mógł mieć takie długie coś, zawinięte w szmatę. Może widzieli wy kogo takiego? No i czy słyszeliście jakieś płacze z tunelu, czy to mi się już we łbie pieprzy?
Ludzie przy ognisku popatrzyli na siebie z dziwnymi minami. Ucichli wszyscy. Słychać było tylko trzask ogniska.
Kobieta w czapce nachyliła się do siedzącego obok ryżego mężczyzny.
-patrz, następny o Chlora pyta...-Szepnęła teatralnie.
Brodaty facet siedzący najbliżej Dimy odchrząknął i popatrzył po reszcie, a gdy natrafił na wyczekujące spojrzenia kompanów i znaczące milczenie odwrócił się w stronę nowoprzybyłego i powoli pokręcił głową.
-Płacz?-Zamyślił się, ale w jego głosie można było wyczuć, że chyba uważa nowego za świra.-Nie, a co?-
-Mi czasem uszy tam zatyka.-Odezwała się inna kobieta, która nożem grzebała w pękniętej płycie stacji.
- A nic, tak tylko...- Dima pomyślał, że chyba zbytnio się nie należy chwalić, tym, że słyszał płacze. Nikt nie lubi tych, co słyszą głosy. A między głosami a płaczem nie ma znowu tak wielkiej różnicy...
-Chlora? Co to za Chlor -ten w szmatach i z tobołami? Gdzie on? - Zapytał szybko.
Ryży westchnął.
-O nie...następny...-
-Oj cicho, ten wygląda na wariata, tamten przynajmniej był nasz. Ten śmierdzi podobnie do Chlora...-Mruknęła baba w czapce.
Zachichotali nerwowo.
Brodacz popatrzył na Dimę uważnie.
-A czego ci potrzeba od niego?-zapytał trochę zaczepnie.
-Jaki tamten? I co ja nie wasz??? - Z urazą zapytał Dima - Ubrany jak i wy, śpiewam jak trzeba, a jak macie co pić, to wam pkażę, czy wasz… - Żeby całkowicie rozwiać wątpliwości z gracją wykonał przy ognisku przepisowy, modelowy wręcz przykuc słowiański. -I co ? - Ja wasz…!
Ludzie przy ognisku roześmiali się cicho. Chyba zaczynało im się podobać, ale nie zamierzali się tak szybko kupić.
-A co sprzedajesz?-Zapytał ze złośliwością rudzielec.
-Oj nie prowokuj....-Pacnęła faceta baba w czapce wierzchem dłoni.
-Czemu szukasz Chlora?-Powtórzył pytanie brodaty.
-Laptopa zajumał, co go miałem za ciężkie pieniądze naprawiać… Nie chcę przepuścić takiej kasy. I nic nie sprzedaję. -Wyjaśnił Dymitrij.- Był tu chyba nawet właściciel maszyny - dawno poszedł?
Ludzie popatrzyli po sobie nerwowo.
Y...był tu taki jeden...niedawno...-wydusił z siebie ryży.
Brodaty westchnął ciężko i pokręcił głową z niedowierzaniem.
Baba z nożem roześmiała się głośno.
-A to się wjebał, stary śmierdziel, no patrzcie no!-zachichotała, chowając nóż za parciany, wystrzępiony pasek. -Zajumał komuś dobytek i spierdolił, co za menda, zawsze go miałam za takiego!-
Rudy wzruszył ramionami.
-Był tu facet z psem, też go szukał, był mocno wkurwiony. Polazł w tunel. Nie zdążyliśmy mu powiedzieć, żeby teraz tam nie lazł, tak mu się spieszyło.-
-Zaraz, to on ma płacić! Coś nie tak z tym tunelem? Coś mu grozi? - Dymitrij poderwał się na nogi -Za tym całym Chlorem poszedł?
-Tak, poszedł szukać Chlora-Przyznali wszyscy zgodnie, kiwając głowami.
-Tu była straszna awantura, kilka godzin temu-Zaczął wyjaśniać brodacz.-Prawie się nie pozabijali, różni tacy. I grupa ludu polazła tunelem dalej. Z nimi polazł Chlor, chociaż zazwyczaj nie łazi nigdzie daleko.-Wskazał ruchem głowy za siebie.
-Ale ten facet z psem, ten to twój znajomy, prawda? No, to on tak po prostu wskoczył w ten tunel. Jakby to był ten hanzeatycki.-dodał rudy i łysiejący.
-Pies szczekał, słyszałam.-Dodała baba z nożem.
-Czasami tunel jest nieprzewidywalny. Lepiej iść w grupie niż pojedynczo.-Wtrącił znów rudy.
-Jaki diabeł w nim siedzi, czasem ludzie myślą, że idą naprzód, a wychodzą znów tutaj. Albo giną bez śladu. Czasem normalnie się nim idzie, ale zawsze lepiej w większej grupie. Samemu straszno.-
Wszyscy zamilkli w smutnej ciszy.
Ogłupienie, zatkane uszy - Dimie pasowało to jakoś do ultradźwięków, w końcu wiatr w rurach i tunelach wyczynia różne rzeczy. A jesli zdarza się, że ludzie nie wracają, to może nawet o wiele groźniejsze, infradźwięki. W grupie jeden pilnuje drugiego a samemu można zrobić jaką głupotę.
-No. Pora na mnie. Muszę ratować mu dupę, bo napyta sobie biedy. Dziękuję wam za wszystko -Powiedział Dima -- Pozwólcie, siądę z wami jeszcze przed podróżą. - Rozsiadl się wygodnie. W milczeniu pociągnął z butelki długiego łyka, a po chwili wstał i już bez zbędnych słów zniknął w tunelu.
 

Ostatnio edytowane przez Paszczakor : 23-03-2016 o 15:23.
Paszczakor jest offline