Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - Postapokalipsa > Archiwum sesji z działu Postapokalipsa
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu Postapokalipsa Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie Postapo (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 17-03-2016, 20:44   #41
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Ledwo zerknął na miejsce, w którym zginął Bajarz. Nigdy nie miał sentymentów i teraz nagle mu ich nie przybyło. Mieli przed sobą dużo do zrobienia i Simon musiał być czujny. Jeśli nie popełnią żadnego głupiego błędu, to powinno się udać.
- Zostaw to mi - mruknął do chłopaka kiedy podchodzili do kraty odzielającej Linię Czerwoną od reszty Metra.
Czerwoni byli ludźmi takimi samymi jak wszyscy inni. Czasami po prostu nie trzeba było kombinować. Simon był tego świadom, dlatego odpowiedział szczerze:
- Szukamy jego ojca -wskazał na Witię. - Zaginął jakiś czas temu i ostatnie wieści o nim mówiły coś o Poliance. Chcemy przejść przez Plac Rewolucji na Tretiakowską i później na Poliankę właśnie. W ten sposób ominiemy pieprzone Polis - dodał na końcu.
Żołnierz patrzył z miną, z której trudno było cokolwiek wyczytać. Milczeli tak chwilę a on taksował podróżnych wzrokiem.
-Na Poliankę? Szczeknął. - Ale tam nie ma kurwa niczego.
Bunin wzruszył ramionami.
- Wiem. Może tym łatwiej będzie jakiś ślad znaleźć. To chyba jedyna nadzieja dla chłopaka - zerknął na młodego z ukosa.
Mężczyzna wzruszył ramionami. Ludzie potrafili mieć dziwne pomysły.
- Dokumenty - oznajmił bez owijania w bawełnę.
Zbieracz bez słowa sięgnął do swojej torby, wybrał dwadzieścia naboi i włożył je strażnikowi do ręki.
Strażnik uśmiechnął się, ale tylko kącikami ust. O to właśnie chodziło.
- Idźcie prosto na Poliankę, najlepiej nie węszcie, nie schodźcie z drogi nie rozmawiajcie z ludźmi i nie pytajcie o nic.- Mruknął, przepuszczając ich. - Dwóch cywili do Teatralnej! - Krzyknął do chłopaków za umocnieniami.
Simon chwycił Witalija za przedramię i pociągnął go ze sobą. Kiedy minęli stanowiska obronne powiedział cicho do niego:
- Robimy dokładnie to co strażnik powiedział. Morda w kubeł i spokojnym krokiem maszerujemy przed siebie. Zrozumiałeś?
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 18-03-2016, 20:42   #42
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Pogorzelski nie miał żadnego zamiaru kłócić się z Simonem i załatwiać tą sprawę samemu. Był pewien, że tamten poradzi sobie bez żadnego problemu, więc po prostu trzymał gębę na kłódkę. Gdy tak stał, jego myśli wróciły znowu do ostatniego snu. Nie pomyślałby nigdy, że sam przed sobą się do tego przyzna, ale zaczynał brać pod uwagę możliwość istnienia Grodu. Nie podobało mu się to, bo zawsze uważał to za zwykłą legendę, to przecież COŚ w tym musiało być... I ten sen, taki ostry, realistyczny i prawdziwy. Nie było logicznego wytłumaczenia tego wszystkiego, więc po pewnym czasie dał sobie spokój.
Zastanawiało go też, co tak naprawdę chciał osiągnąć Bunin. Nie wierzył, że z czystej dobroci serca przeprowadziłby chłopaka przez pół metra, żeby sprawdzić, czy nie będzie tam jego ojca. Intuicja podpowiadała mu, że on również poszukiwał Szmaragdowego Grodu i miał nadzieję, że pogłoska o wejściu przy Poliance okaże się prawdą. Nie będę mu teraz zawracał głowy, ale zapytam go przy okazji, ciekawe, co odpowie...
Dziwne to wszystkie było. Jakby wszyscy ludzie których spotykał byli w jakiś sposób powiązani. Jakby marzenia i sny wszystkich sprowadzały się do tego. Do Szmaragdowego Grodu. Ale nie obiecał sobie za wiele. Z każdym krokiem byli coraz bliżej Polianki i tam dowiedzą się czegoś więcej. Czar pryśnie niczym bańka? A może okaże się, że jest chociaż ziarenko prawdy w tym wszystkim? Dla niego, zdawałoby się w przeciwieństwie do Simona, to była sprawa drugorzędna. Znacznie bardziej wolałby odnaleźć ojca i żeby Gród okazał się bajką, niż na odwrót. Ale po śnie miał powody przypuszczać, że Piotr i Gród są ze sobą w pewien sposób powiązani. Może jeśli znajdzie jedno spotka drugiego?

Z rozmyślań wyrwało go zapytanie towarzysza.
- Zrozumiałem. Mogę być młody, ale głupi nie jestem.
 

Ostatnio edytowane przez Kolejny : 18-03-2016 o 20:45.
Kolejny jest offline  
Stary 19-03-2016, 22:54   #43
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Okssi rozejrzała się po namiocie jakby chciała się z nim pożegnać. Wstając rano nie myślała o wędrówce i to jeszcze raczej w jedną stronę. Ale co miała innego do roboty jak, nie szukać swego jedynego przyjaciela.
Tak przyjaciela, bardziej się przekonywała w myślach niż była pewna tego czy, tak jest. W końcu to jedyna osoba która, naprawdę rozgryzła ją i która mogła pomóc je przeżyć te resztę życia a raczej śmierci która, jest nieunikniona. Z tym przekonaniem ruszyła z namiotu. Obrała kierunek który wszedł jej do głowy nie bez powodu.

Ekejtrozawodska która, również była w sojuszu tylko, w tym kierunku można było iść. Ten kawałek podróży jest prosty, suchy i jeżeli można tak go określić nudny. Raczej spacer niż jakiś wielki wyczyn. Buty w takcie raz, dwa, stępowały tuż obok linii trakcji. Co prawda czynnej ale, niezbyt uczęszczanej. W końcu metro nie kursowało od pamiętnych czasów.

Jak tylko przeszła obok strażników którzy, nic nie robili sobie z jej przejścia, wyciągnęła z plecaka lampę. Co pięć kroków zapalała ją i gasiła. W między czasie kręciła korbą by doładować ubytek chodź o kilka procent.

Tunel oprócz czystości i świeżości niczym nie imponował. Swoją drogą dziwne było to że, smród z dworca czy, to tego za plecami czy, też do którego podążała nie wtłaczał żadnych zapachów. Szukała odpowiedzi na te nurtujące pytanie ale, nie mogła sobie odpowiedzieć. Nie działały żadne sztuczne czy, naturalne prądy powietrzne czy też wpompowywanie powietrza na dworzec a co dopiero do tuneli. Co prawda było kilka przewodów wentylacyjnych ale kto by wciągał powietrze z powierzchni. Być może teraz nie odczuwa duszności z dworców tylko dlatego że przyzwyczaiła się do nich a tu jest po prostu mniej zanieczyszczeń.

Ekejtrozawodska była obszerniejsza i bardziej rozbudowana. Sama stacja kiedyś bardziej elegancka i szykowna. Dziś smród jak na każdej innej.
Nie chciała przebywać za długo wśród tylu ludzi. Rozglądała się za magazynem by popytać o Stiopke. Jeżeli tu był lub jest na pewno się wymieniał lub dawał coś na przechowanie.
 

Ostatnio edytowane przez Nasty : 20-03-2016 o 13:07.
Nasty jest offline  
Stary 23-03-2016, 15:12   #44
 
Paszczakor's Avatar
 
Reputacja: 1 Paszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumnyPaszczakor ma z czego być dumny
Dima pędził przez tunel jak wiatr, o ile tak można by nazwać drobienie starzejącego się faceta po podkładach kolejowych. Ich rozstaw był na tyle mały, że nie można było wyciągnąć kroku, a na tyle duży, że szło się wyjątkowo niewygodnie. Chodzenie po nich, jeśli ktoś miał wprawę, przypominało kaczy chód, co jakiś czas przerywany podskokiem, gdy noga już nie trafiała na belkę.
Dima miał to opanowane. Widać było, że przeszedł nie jeden tunel. Kroki jego były wyjątkowo rozhuśtane, co było zasługą doświadczenia w chodzeniu, jak i lekkiego podchmielenia po spożyciu kurczących się w zastraszającym tempie zapasów bimbru. Po drodze zaczęło mu co prawda dzwonić w uszach i usłyszał jakby płacz, ale wziął to za spadek alkoholu we krwi i coś w rodzaju delirium tremens. Cóż, niektórzy widzą białe
myszy, a niektórzy słyszą płacz. Myszy by jakoś zdzierżył, nawet spróbowałby na nie zapolować, ale jakieś szlochanie nie było godne uwagi. Na wszelki wypadek przyspieszył kroku i niedługo potem wpadł na stację jak nieistniejąca już kolejka metra.
Na peronie przy ogniskach siedziało trochę osób. Podszedł do najbliższego z nich i żeby nie wyjść na chama jakiego, uprzejmie zagadał:
- Ja Dima. Witajcie. - Nie czekając na odpowiedź dodał - Szukam gościa w łachmanach i z tobołkami, mógł mieć takie długie coś, zawinięte w szmatę. Może widzieli wy kogo takiego? No i czy słyszeliście jakieś płacze z tunelu, czy to mi się już we łbie pieprzy?
Ludzie przy ognisku popatrzyli na siebie z dziwnymi minami. Ucichli wszyscy. Słychać było tylko trzask ogniska.
Kobieta w czapce nachyliła się do siedzącego obok ryżego mężczyzny.
-patrz, następny o Chlora pyta...-Szepnęła teatralnie.
Brodaty facet siedzący najbliżej Dimy odchrząknął i popatrzył po reszcie, a gdy natrafił na wyczekujące spojrzenia kompanów i znaczące milczenie odwrócił się w stronę nowoprzybyłego i powoli pokręcił głową.
-Płacz?-Zamyślił się, ale w jego głosie można było wyczuć, że chyba uważa nowego za świra.-Nie, a co?-
-Mi czasem uszy tam zatyka.-Odezwała się inna kobieta, która nożem grzebała w pękniętej płycie stacji.
- A nic, tak tylko...- Dima pomyślał, że chyba zbytnio się nie należy chwalić, tym, że słyszał płacze. Nikt nie lubi tych, co słyszą głosy. A między głosami a płaczem nie ma znowu tak wielkiej różnicy...
-Chlora? Co to za Chlor -ten w szmatach i z tobołami? Gdzie on? - Zapytał szybko.
Ryży westchnął.
-O nie...następny...-
-Oj cicho, ten wygląda na wariata, tamten przynajmniej był nasz. Ten śmierdzi podobnie do Chlora...-Mruknęła baba w czapce.
Zachichotali nerwowo.
Brodacz popatrzył na Dimę uważnie.
-A czego ci potrzeba od niego?-zapytał trochę zaczepnie.
-Jaki tamten? I co ja nie wasz??? - Z urazą zapytał Dima - Ubrany jak i wy, śpiewam jak trzeba, a jak macie co pić, to wam pkażę, czy wasz… - Żeby całkowicie rozwiać wątpliwości z gracją wykonał przy ognisku przepisowy, modelowy wręcz przykuc słowiański. -I co ? - Ja wasz…!
Ludzie przy ognisku roześmiali się cicho. Chyba zaczynało im się podobać, ale nie zamierzali się tak szybko kupić.
-A co sprzedajesz?-Zapytał ze złośliwością rudzielec.
-Oj nie prowokuj....-Pacnęła faceta baba w czapce wierzchem dłoni.
-Czemu szukasz Chlora?-Powtórzył pytanie brodaty.
-Laptopa zajumał, co go miałem za ciężkie pieniądze naprawiać… Nie chcę przepuścić takiej kasy. I nic nie sprzedaję. -Wyjaśnił Dymitrij.- Był tu chyba nawet właściciel maszyny - dawno poszedł?
Ludzie popatrzyli po sobie nerwowo.
Y...był tu taki jeden...niedawno...-wydusił z siebie ryży.
Brodaty westchnął ciężko i pokręcił głową z niedowierzaniem.
Baba z nożem roześmiała się głośno.
-A to się wjebał, stary śmierdziel, no patrzcie no!-zachichotała, chowając nóż za parciany, wystrzępiony pasek. -Zajumał komuś dobytek i spierdolił, co za menda, zawsze go miałam za takiego!-
Rudy wzruszył ramionami.
-Był tu facet z psem, też go szukał, był mocno wkurwiony. Polazł w tunel. Nie zdążyliśmy mu powiedzieć, żeby teraz tam nie lazł, tak mu się spieszyło.-
-Zaraz, to on ma płacić! Coś nie tak z tym tunelem? Coś mu grozi? - Dymitrij poderwał się na nogi -Za tym całym Chlorem poszedł?
-Tak, poszedł szukać Chlora-Przyznali wszyscy zgodnie, kiwając głowami.
-Tu była straszna awantura, kilka godzin temu-Zaczął wyjaśniać brodacz.-Prawie się nie pozabijali, różni tacy. I grupa ludu polazła tunelem dalej. Z nimi polazł Chlor, chociaż zazwyczaj nie łazi nigdzie daleko.-Wskazał ruchem głowy za siebie.
-Ale ten facet z psem, ten to twój znajomy, prawda? No, to on tak po prostu wskoczył w ten tunel. Jakby to był ten hanzeatycki.-dodał rudy i łysiejący.
-Pies szczekał, słyszałam.-Dodała baba z nożem.
-Czasami tunel jest nieprzewidywalny. Lepiej iść w grupie niż pojedynczo.-Wtrącił znów rudy.
-Jaki diabeł w nim siedzi, czasem ludzie myślą, że idą naprzód, a wychodzą znów tutaj. Albo giną bez śladu. Czasem normalnie się nim idzie, ale zawsze lepiej w większej grupie. Samemu straszno.-
Wszyscy zamilkli w smutnej ciszy.
Ogłupienie, zatkane uszy - Dimie pasowało to jakoś do ultradźwięków, w końcu wiatr w rurach i tunelach wyczynia różne rzeczy. A jesli zdarza się, że ludzie nie wracają, to może nawet o wiele groźniejsze, infradźwięki. W grupie jeden pilnuje drugiego a samemu można zrobić jaką głupotę.
-No. Pora na mnie. Muszę ratować mu dupę, bo napyta sobie biedy. Dziękuję wam za wszystko -Powiedział Dima -- Pozwólcie, siądę z wami jeszcze przed podróżą. - Rozsiadl się wygodnie. W milczeniu pociągnął z butelki długiego łyka, a po chwili wstał i już bez zbędnych słów zniknął w tunelu.
 

Ostatnio edytowane przez Paszczakor : 23-03-2016 o 15:23.
Paszczakor jest offline  
Stary 25-03-2016, 21:19   #45
 
Eillif's Avatar
 
Reputacja: 1 Eillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znany
Przy współudziale Ravage

-Ja? Ja szukam mojej maamy. Prosto na Krasnyje Wrota. Tak mi mówiła. Tam się spotkamy. - przybrała zmartwioną minę, jakby sama sobie uwierzyła i nie mogła doczekać się spotkania z matką.
-Ale wpuści mnie pan? Nie będzie problemów? Mama nic o nich nie mówiła. - w każdej chwili gotowa była wybuchnąć bardzo przekonywującym płaczem.
Facet dalej ją trzymał, analizując wypowiedź dziewczynk i burknął coś pod nosem. Pewnie przekleństwo.
-Oj wy bachory, co wy zrobicie żeby was puścić w te smrodliwe tunele.-
Złapał dziewczynkę mocniej za rękę i pociągnął za sobą. Miał zimny, stalowy ucisk.
- Ja to się k...kurde zastanawiam, co wy tam takiego fajnego widzicie, mówi się wam, żeby tam nie łazić a wy jak muchy do g..miodu.-Zaciągnął ją mimo wrzasków do namiotu naczelnika i posadził na krześle.
-Nie mam pojęcia czyj to bachor ale następny już próbuje wyjść ze stacji. Uparli się czy co?-
Mężczyzna był starszy od strażnika, ale wyglądał na takiego co miał znakomitą formę i bystrość umysłu. Widać było, że to stary wojskowy, nawet nosił się w ten sposób.
-To ten bachor znaleziony przez Tima.-Odpowiedział strażnikowi, ponad głową małej.
Jak to starsi mają w zwyczaju, nie uważali jej za członka dyskusji.-Kręciła się w tunelu od strony Prospiektu. Następna znajda.-
-Coś gadała o spotkaniu matki na następnej stacji, ale wydaje się być to zmyśloną historyjką.-
Naczelnik pokiwał głową w zrozumieniu. Zerknął na dziewczynkę.
-Tim to ma zbyt miękkie serce dla takich znajdek. Tobie należy się ostra szkoła, a nie rozczulanie, pannico. Grzyby pójdziesz zbierać to może zmądrzejesz.-
-Ale mama...Nie mówicie, że to bajka! Mamusia czeka na mnie i martwi się pewnie. - spanikowała mała.
i]-Gówno prawda, nie mamusia.-[/i]burknął zarządca. -Tim cię wczoraj przywlókł tutaj, nie wiem, po cholerę, a wczoraj nic nie mówiłaś o mamusi. Kłamczuszka...-uśmiechnął się złośliwie.
-A bo i nikt nie pytał! Mamusia zawsze powtarza, żeby nie mówić za dużo! - Tekla zaczynała się nakręcać, a brzmiała przy tym co raz bardziej przekonywująco. -I wcale nie kłamię, bo za to się od mojej mamy dostaje! Za osądzanie bez podstaw swoją drogą też...
Zarządca ziewnął.
-Dobra.-Zwrócił się, za stojącym za nią strażnika.-Weź ją już do grzybów, nie będziemy się przecież z dzieckiem szarpać. Jak podrośnie to zmądrzeje i zrozumie, że szlajanie się po tunelach to tylko szybka śmierć.-Dodał znudzony, wiedząc że to co powiedział nie odniesie skutku.
W tym momencie, czego Tekla nie mogła zobaczyć do namiotu głowę wsunął Tim.
-O. Jesteś wreszcie.-Odezwał się mężczyzna za biurkiem.-Weź tego pasożyta i albo ją zastrzel albo naucz pokory, bo jak na razie to jest do niczego nieprzydatna.
-Tak jest naczelniku.-Odpowiedział spokojnie Tim i wyciągnął na korytarz z namiotu małą.
-W co ty się znowu wpakowałaś?Spytał cicho. Nie miał pretensji, był raczej zmartwiony.
Telka patrzyła na człowieka z mieszanką ulgi, wdzięczności i niedowierzania wymalowaną na twarzy.
-Należały ci się te sprezentowane skręty. Możnaby opowiadać o tobie bardzo fajne historie, wiesz? Takie jak o bohaterach trochę, hihi. - Ale kiedy spojrzała w jego zmartwione oczy, zaraz spoważniała.
-I co teraz ze mną zrobisz? Jak mam już wybierać, to wolałabym tę pokr...por...pokorę, bo z tym strzelaniem to chyba ten pan tylko tak straszył? A najchętniej to… poszłabym dalej, bo wiesz, ja mam misję, cel. Ten zarządca o tym nie wiedział i myślał, że ja tak tylko się włóczę po tunelach. Oczywiście tak niee jeest. Ale ty wiesz o tym, prawda? - zapytała z nadzieją na to, że Tim nie tylko jest dobrodusznym człowiekiem, który drugi raz spada jej z nieba, ale także potrafi zrozumieć jej położenie.
Tim westchnął ciężko i przykucnął przy dziewczynce, by jej popatrzeć w oczy. Uśmiechnął się smutno.
-Wiesz Tekla...-Zaczął mężczyzna, ale zaciął się. Myślał nad czymś i musiał zebrać myśli.
-Rozumiem, że masz swoje bardzo ważne sprawy i że dzielna z ciebie dziewczyna...-Zaczął powoli i bardzo poważnym tonem. Był bardzo serio i na żarty nie było teraz mowy.
-Ale...czasem dorośli nie są tacy głupi i nudni. Naczelnik stacji może wydawać się okropnym starym dziadem, który straszy ale... Ma dużo zmartwień na głowie i martwi się o swoich ludzi. Dba o nich, ale czasem krzyczy taki jest...Zrobił krzywą minę i przełknął ślinę, zanim znów zaczął mówić.
-Musisz sobie uświadomić Teklo, że tu na tej stacji wszyscy bardzo się staramy, by zapewnić bezpieczeństwo reszcie. Nie tylko tu, na Komsomołskiej, ale też dalej. Na górze są potwory, jak wiesz i dlatego musimy się skrywać w dawnym metrze. Teraz to nasz dom... Ale z góry czasem schodzą do metra różne bestie...Widziałem kiedyś takiego, zabił po drodze dziesięciu uzbrojonych żołnierzy. Nie straszę cię, ale lepiej by było, gdybyś tu została i podrosła trochę, zanim udasz się gdziekolwiek dalej. W ludziach często też drzemią demony, nie wszyscy są tacy mili jak ja. Czasem są o wiele, wiele gorsi od Zarządcy...
Patrzył w jej oczy poważnie i nie wydawał się jej straszyć dla zabawy. Mówił to, bo się o nią martwił.
-Jestem mała. Nie głupia. Nikt z was nie ochroni mnie przed tunelami. Tu się urodziłam, są to takie, ten no… jak to się... naturalne środowisko. Można powiedzieć, ze to mój dom i miejsce. I w tunelach zostanę na zawsze. Widzisz? Pogodziłam się już tym. Tylko dzieciak by nie mógł tego zrozumieć. - odpowiedziała bardziej zirytowana niż wzruszona postawą mężczyzny.
-Słyszałeś coś o...Andrieju? Tym świetnym bajarzu? - szybko ucięła poprzedni temat, ale nie zdawała sobie sprawy, że samo wypowiedzenie imienia okaże się tak ciężkie.
Tim wstał, otrzepał kolana i westchnął ciężko.
- To, że się urodziłaś już pod ziemią nie czyni cię nieśmiertelną, dziecino.-Popatrzył się jej poważnym i smutnym wzrokiem w oczy.
-W tunelach dzieją się dziwne rzeczy. Źli ludzie nimi też chodzą. Mutanty się pojawiają. I ty, mała dziewczynka myślisz, że sobie z tym poradzisz? Gdzie chcesz dojść?-
Podrapał się po skroni. Westchnął ciężko, słysząc jej drugie pytanie.
-Czyżbyś też próbowała znaleźć Szmaragdowy Gród? Eh...-Pokręcił głową.
- Wszyscy o nim ostatnio mówią. Zrobił furorę, jak szarlatan rozdający maść na szczury. Tekla, nie ma Szmaragdowego Grodu. Wiem, nie będziesz chciała mnie słuchać i widzę, że już marszczysz nos, ale -Nabrał powietrza w płuca-POSŁUCHAJ mnie dobrze-Zaznaczył mocno-O tym mówił Andriej i wszyscy, którzy dali się ponieść tym mrzonkom nieśli na ustach jego cudowne bajki. Pokazywał ludziom nawet jakiś artefakt, który podobno miał jego plotki uczynić prawdziwymi, ale zrozum, proszę cię, że to nieprawda!-Dodał rozpaczliwie.
-Ja bym bardzo chciał, żeby to była prawda...wszyscy chcą, dlatego wszyscy go słuchali i spijali każde jego słowo. Dawał ludziom nadzieję, że ten spleśniały schron to coś więcej, poza gnijącymi resztkami zeszłej cywilizacji. Teklo, nikt nie chce tu być. Wszyscy chcą żyć normalnie, w zdrowiu, w cieple, bezpiecznie i takie bajki dają przynajmniej cień nadziei... Ale niestety to tylko fantasmagoria... Szmaragdowy Gród nie istnieje...gdyby istniał, to wszyscy już dawno byśmy tam byli, Andriej nie chodziłby od stacji do stacji i nie opowiadałby o tym...Ucichł z goryczą w głosie.
Nie chciał dziecku psuć marzeń. Możliwe, że wiedział, że tylko to nadaje jej życiu sens. Może już wcześniej widział, jak w ludziach gaśnie ostatnia iskierka radości, jak łatwo odebrać komuś cel życia, pragnienia i marzenia.
Znajdę Gród i wrócę po ciebie. To musi być miejsce tylko dla takich dobrych, zupełnie jak ty. - oczywistym było, że mała nie słuchała. Dalej uparcie brnęła w coś zupełnie bezsensownego według Tima. -
Ale powiedz mi wszystko co wiesz, proszę. To ułatwi poszukiwania, bo widzę, że też coś wiesz o tym miejscu, a co najważniejsze, wiesz, że mnie nie zatrzymasz.

-Ja nie.-Przyznał.-Bo nie będę tu nikogo trzymał na siłę. Ale wiem, że zarządca nie będzie taki łaskawy. Nie masz dokumentów, masz góra dziewięć lat, jestes małą dziewczynką. Tunele i szukanie Grodu to nie sprawa dla małych dziewczynek.-
Już nie wiedział jak przekonać małą.
-Nikt ci nie da broni, byś się sama obroniła. Nikt cię nie wypuści, by cię zeżarł potwór.-Wyjął małą zmiętą paczuszkę i wyciągnął papierosa. Musiał zapalić. Małe, pyszczące się dziewczynki szukające przygód jak z bajek to było chyba ponad jego nerwy.
Zakręcił się, wyjął zapalniczkę, odpalił śmierdzącego papierosa i wetknął go sobie niechlujnie w kącik ust.
-Tekla. Ja nic nie wiem o Grodzie. -Pokręcił głową powoli. Wzruszył ramionami.
-Od paru ładnych tygodni coraz więcej ludzi przychodzi z tymi bajeczkami na ustach. Powtarzają, kłócą się, wspominają o Andrieju. Że tam był. I jakiś Stiopa. Niektórzy mówią na niego Stiopa Samotnik inni mówią o nim Stiopa Borsuk. Bo jest taki zamknięty w sobie.
O Andrieju się nasłuchałem niejednego. Że to stary, doświadczony stalker, który zęby zjadł na znoszeniu do tuneli różnych drogocennych drobiazgów.-
Znów zaciągnął się dymem i wypuścił go tak, że chmura zawisła mu dookoła głowy.
-Nie wiem, czemu tak się uparłaś. Andriej umarł. Stiopa zapadł pod ziemię. Stworzyli legendę i nic dobrego im to nie przyniosło.-
-Z jednej strony chcesz mnie zatrzymać, ale z drugiej… Widzę, że mnie wypuścisz! Może nawet drugi raz mi pomożesz Tim? To już będzie ostatni… Potem to ja pomogę tobie! Zobaczysz! Teraz nie możesz w to wierzyć, bo jesteś dorosły, a wy tak macie… Ale ułatw mi trochę moje zadanie i… Wtedy sam się przekonasz. Tego cudu nie potrafił opisać w pełni nawet sam Andriej… - na koniec emocje opadły, a Tekla spochmurniała na chwilę. Pełnym nadziei wzrokiem wpatrywała się w smutne oczy Tima.
Pokręcił stanowczo głową. Skończył papierosa, wypuścił dym i rzucony na posadzkę niedopałek przydusił butem.
-Nie, Teklo.-Powiedział cicho łagodnym tonem.-Ja cię nie puszczę.-Popatrzył jej w oczy.
-Nawet jak się popłaczesz i tupniesz nogą. I nie pójdę z tobą. Poskromić twoich zapędów też nie poskromię. Nie mogę nic więcej dla ciebie zrobić, bo prosisz o rzeczy, których przyzwoity człowiek nie spełni, dziecino. Prosisz o zbyt wiele, nie zdając sobie sprawy jakie niebezpieczeństwo czyha na ciebie.-
Wyminął dziewczynkę i poszedł w stronę namiotów dla żołnierzy powolnym, zmęczonym krokiem.
Za to Tekla rzuciła się do biegu. Zamierzała zwolnić dopiero kiedy zobaczy czy usłyszy kogoś, kto mógłby ją zatrzymać. Kogoś, kto mógłby jej przeszkodzić.
~Tim pomógł mi już dostatecznie, teraz wystarczy tylko, żeby nie utrudniał, a ja dam sobie radę. Zawsze sobie radzę, a teraz przynajmniej wiem o kogo pytać i kogo szukać. Stiopa…
 
Eillif jest offline  
Stary 27-03-2016, 23:21   #46
 
Ravage's Avatar
 
Reputacja: 1 Ravage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwuRavage jest godny podziwu
[Komsomołska → Teatralna]

Zarówno Simon jak i Wasilij dostali przepustki na których widniał napis
[b]„Tranzyt Komsomołska-Teatralna, przepustki czasowe bez wstępu na przejściowe stacje”[b] i powoli ruszyli w swoim kierunku.
Czerwona część Komsomołskiej była jedną z tych pięknych, starych stacji, które teraz przygnębiały swoim wyglądem.
Światła było bardzo mało. Z trudem można było obejrzeć sufit i ściany, które nie dość, że skrywał mrok to jeszcze były przeokropnie okopcone sadzą.
Natomiast cały peron stacji był bardzo, aż do przesady czysty. Ludzi tu prawie nie było, a jeśli już, to w większości pilnujący porządku strażnicy, którzy wyglądali na trochę chudszych i bardziej zmęczonych od tych hanezatyckich. Na ścianach wisiały czerwone flagi, ale wyglądały odpychająco i złowróżbnie. Gdzieniegdzie widać było również czerwone transparenty z hasłami „unarodowienie gospodarki dobrem ogółu”, „przodownik pracy najlepszym synem robotniczej klasy”, ”Nasz program – budowa socjalizmu dla ludzi i przez ludzi!”, „Naszym celem: pokój i socjalizm!”.
Było tu bardzo cicho. Nawet szept wydawał się być głośny.
Coś niedobrego wisiało w powietrzu. Złowrogi nastrój przenikał na wskroś.
Żołnierze przyglądali im się uważnie, ale oprócz nerwowego zerkania nie robili nic.
Wejście do tunelu było bardzo dobrze zabezpieczone, jakby na pokaz. Z cztery stanowiska karabinowe, zapora, by w razie czego uniemożliwić przedarcie się drezynie.
Pokazali przepustki żołnierzowi. Ten otworzył im kratę i rzucił tylko:
-Tak, jak jest na przepustkach. Od tej pory nie wolno wam wchodzić na stacje, aż do Teatralnej.-
Nie powiedział nic o konsekwencjach. Ale można było się spodziewać, że mogły być bardzo surowe. Lepiej było się nie dopytywać.
Weszli do tunelu. Śmierdziało w nim stęchlizną i czuć było bardzo wyraźnie wilgoć.
Trzeba było iść. Nie można było zwlekać. Nikt ich tu nie chciał i dało się to wyczuć, że nie byli tutaj gośćmi a intruzami.
Tunel był bezpieczny, ale mokry i co chwila jakaś woda kapała z sufitu.
Najwidoczniej nikt nie dbał o to, by zabezpieczyć ściany. Może kiedyś pracowały pompy i osuszały ziemię naokoło, ale to było dawno temu i nieprawda.
Nikogo nie spotkali po drodze. Czyżby tunele były rzadko używane? Można było wysnuć tezę, że może mieszkańcy nie mogą swobodnie podróżować...

Doszli do pierwszej stacji, która na wejście miała takie same zabezpieczenia co przy wejściu do tunelu na Komsomołskiej. Okazali dokumenty i żołnierz ich wpuścił na tory.
Stacja oddzielona było od torów starą, pordzewiałą siatką, którą Czerwoni postawili, by wyznaczyć strefy dla „swoich” i „obcych”.
Stacja zwali kiedyś Łubianką. Przez siatkę i mężczyzna i chłopak mogli zobaczyć jak wyglądało życie na Linii Czerwonej.
Tak jak na Komsomołskiej, wszędzie wisiały tu transparenty i flagi i również panował nieprzyjemny półmrok. Namioty stały przycupnięte do siebie i bardzo liche, ubrudzone i wysłużone. Na torze za peronem stała kolejka przerobiona na mieszkania, bez drzwi i z zasłoniętymi firankami oknami.
Ludzi kręciło się mało, byli bardzo mizerni i ubrani w starą, zużytą odzież.
Nagle obaj podróżnicy usłyszeli raban. Wzrok ich spoczął na szarpiącej się, młodej dziewczynie, która zaczęła głośno protestować i szlochać. Szarpało ją dwóch żołnierzy, jeden trzymał ją mocno za ramię i krzyczał do niej.
-NO?! Co to ma być!?- Usłyszeli słowa jednego ze strażników.-Leserko! Widzieliśmy! Zamiast przysłużyć się swoim towarzyszom, ty stałaś i gadałaś, zamiast wyrabiać normę! To już któryś raz! No? Wytłumaczysz się przed nami!? A może mam cię zaprowadzić do Isyntymirowicza?!-
Dziewczyna piszczała coś w amoku. Na twarzy zrobiła się biała jak kreda, próbowała gestykulować, w jej wytrzeszczonych przez strach oczach widać było panikę. Coś nerwowo tłumaczyła, ale ledwo stała. Była bardzo słaba, wychudzona, zastraszona i jedno oko miała spuchnięte i czerwone. Chyba niedawno już dostała.
Włosy miała w nieładzie. Obcięte do ramion, ale niestarannie. Do tego były matowe, tak jak jej blada skóra.
Ludzie dookoła jakby nie zauważali kłótni. Przechodzili obok, jakby to, co się działo nie istniało, zajęci swoimi sprawami.

[Elektrosawodska]

Z każdą minutą gwar i tłok narastał. Dużo było tu hanzeatyckich handlarzy. Tutaj i na Baumańskiej trwała w najlepsze wymiana dóbr z Hanzą. A było co kupować. Stalkerzy zawsze przynosili różne cacka z góry, za które handlarze dobrze płacili.
Było tu dużo różnych bud, skleconych lub zniesionych z góry i postawionych, by choć trochę przypominały czasy, gdy żyło się normalnie, na górze. Niektóre miały okratowane okienka, inne oblepione były starymi plakatami, by nadać im trochę powabu i przyciągnąć klientów. Były tu różne stragany: i z bronią i z żarciem a nawet była jedna buda z alfonsem i kurwą, którą można było poobracać w środku.
Kurwa aktualnie miała chwilę dla siebie. Siedziała przed budą znudzona i piła coś z obtłuczonego kubka, paliła papierosa i machała założoną na kolano nogą. Ubrana była jednoznacznie: wiadomo było po „stroju roboczym” kim jest i co można od niej kupić. A na pewno za darmo rozdawała trypra, który jak i inne choroby od tysięcy lat toczyły ludzkość i nawet teraz nie chciał dać spokoju niedobitkom.
Magazynu nie udało się znaleźć. Ale była jedna buda, przy której tłoczyli się mężczyźni, którzy wyglądali na stalkerów. Byli mocno obudowani w części zdobytych pancerzy, z kaskami, skafandrami i maskami gazowymi. Głośno gadali, śmiejąc się, pijąc coś z jednej butelki i dyskutując z młodą kobietą, która siedziała w środku, za okratowanym okienkiem.
[tunel między Suchariewską a Turgieniewską]

Emil zrobił parę kroków z wyciągniętą ręką do przodu, ale to nic nie zmieniło. Pod stopami czuł miękki, zapadający się śnieg, który leżał na zmarzniętych kępach trawy. Delikatny wiatr owiewał mu twarz i nie pachniał ani trochę jak tunelowa zgnilizna.
Warstwa białego puchu była świeża i niezbyt głęboka, więc iść nie było trudno.
Rusznikarz mógł się rozejrzeć jeszcze raz. Zapadający powoli zmrok jeszcze nie przeszkadzał oglądać spokojnego pejzażu i dostrzegać szczegółów.
Za nim, ze skarpy wystwała ogromna rura – wejście do metra, które wyglądało tak, jakby już dawno temu obróciło się ruinę. Dookoła leżało sporo gruzu, teraz przykrytego warstwą śniegu. Ze skarpy wystawały żelazne pręty. Może jednak trzeba wrócić?
Czarna otchłań stała otworem i nie nic nie wskazywało na to, że nie mógłby zawrócić. Gdzie by wtedy go zaczarowany tunel wyrzucił?
Czy iść dalej?
Na skarpie rosły wysokie, młode drzewa, teraz bezlistne, a po niebie niezauważenie płynęły postrzępione chmury, zwiastujące dobrą pogodę i zabarwione kolorem zachodzącego słońca.
Istna, spokojna sielanka. Spokój. Czy tak wyglądał kiedyś świat? Wizja wydawała się być aż za bardzo prawdziwa. Pod nogami nie czuł podkładów kolejowych i wydawało się, że może pójść w każdą stronę, w którą sobie tylko wymarzy.
Szedł do przodu, oddalając się powoli od tunelu, z którego wyszedł.
Kąt widzenia jest całkiem szeroki u ludzi. Każdy dokładnie widzi na wprost, ale wszystko co znajduje się na bokach jest do zauważenia, jeśli tylko zauważy się ruch.
Emil w prawym kąciku oka, dostrzegł mimowolnie nieznaczne poruszenie.
Wydawało się, że jest tu sam. Ale okazywało się, że jednak niekoniecznie. Skąd, u licha w szczerym polu, pośrodku niczego miał by ktoś tędy przechodzić?
Odwrócił się szybko. Na łagodnym wzniesieniu, z dwieście metrów od niego stała zakapturzona postać.
Ręce miała puste, czarny długi płaszcz kołysał się delikatnie.
Nieznajomy o nieokreślonej płci najwyraźniej przypatrywał się Kryukovowi, ale nie zamierzał ani podejść ani odejść.


[powierzchnia, okolice Oktiabrskiej]

Kobieta ruszyła przed siebie. W przygnębiającej, ponurej ciszy, która tu panowała jej kroki wydawały się brzęczeć i odbijać od zimnych, murszejących ścian opuszczonych budynków.
Gdyby sobie przypomniała wcześniej, co oznaczają poszczególne ruchy latarką wśród Stalkerów, na pewno wiedziałaby, że dziwny gest wykonany przez nieznajomego znaczy tyle co: spierdalać gdzie pieprz rośnie.
Mogła się cofnąć. Mogła wybrać inną, bezpieczniejszą drogę, ale wybrała inaczej.
Gdy była już na środku skrzyżowania mogła dostrzec postać, która zrobiła parę kroków do przodu i wyszła z mroku, w którym stała. Teraz Lily mogła zobaczyć, z kim przyszło jej się spotkać.
*
Dwumetrowa postać, zbudowana z gruzłowatych mięśni, które kryły się pod czarno-szarą, pokrytą strupami, papierową skórą. Stwór wyglądał jak człowiek, dwie ręce i dwie nogi, ale jego szpetna sylwetka upodabniała go do sennego koszmaru.
Mutant był nagi, jego czaszka była w liszajach. Wyglądało to tak, jakby był cały w jątrzących się naroślach i z mózgiem, którego okrywa tylko cienka warstwa skóry. Duże, szkliste oczy odbijały mętne światło księżyca.
Lily dopiero teraz mogła się zorientować, że to, co wzięła za latarkę, to zniekształcone, pozrastane palce jednej ręki, która na czubkach opuszków miała fosforyzujące gruczoły. W ten sposób stwór mamił wędrowców, którzy zaintrygowani dawali ten marny kawałek czasu drapieżnikowi, by zwiększył swoje szanse.
Lily tych szans już nie miała.


Dwójka stalkerów przez lornetkę obserwowała całe zajście. Przycupnięci byli na balkonnie jednego z wieżowców nieopodal.
-Zaczął biec.-Skwitował pierwszy, dysząc przez maskę.
Drugi nic nie odpowiedział. Stał za plecami tego pierwszego i pilnował okolicy.
-Ruszył za tym typem. Czemu nie strzelasz?-Mruknął już bardziej do siebie.-Szarpią się. Ściągnął mu maskę...ty...Stiopa, to dziewczyna!-Wyszeptał zduszonym głosem.-Ma tylko nóż. Stiopa, weź, zdejmijmy Cerbera...! -
Stiopa mruknął coś niewyraźnie, ale głos miał zdecydowany. Brzmiało jak „nie”.
-Wyrwał jej rękę ze stawu. Słyszysz ten wrzask?-gorączkowo relacjonował z nietłumionym żalem.-Stiopa, słyszysz ty no?-
-Nie.-Odezwał się w końcu drugi stalker.-Nie możemy nic zrobić. To nasza szansa. Nikt nie będzie tu węszył, dopóki Cerber pilnuje swojego terytorium. Wrzaski i wystrzały wabią inne drapieżniki, więc nikt nie będzie się zastanawiał nad przeszukiwaniem okolicy.-
Wrzaski umilkły.
Pierwszy z mężczyzn cały czas obesrwował przebieg sytuacji. Mutant nazwany Cerberem właśnie rozszarpał resztę skafandra i zaczął konsumpcję od wgryzienia się w brzuch. Żarł niechlujnie, rozrzucając jelita po całej ulicy.
-No i po zawodach... Czemu ta dziewczyna była taka głupia i miała przy sobie tylko nóż? Kto wychodzi na powierzchnię bez uzbrojenia?-Zastanawiał się na głos. Był trochę młodszy od swojego towarzysza Stiopy.
-Porachunki.-Mruknął rozmówca.-Chodź już. Teraz Cerber jest zajęty posiłkiem, mamy chwilę żeby przejść spokojnie. Zaraz noc się skończy, mamy tylko chwilę a sprawunków dużo.-


[Suchariewska → Turgieniewska]

Dima pokuśtykał tunelem w stronę Turgieniewskiej.
Tunel jak tunel. Taki sam jak wszędzie. Odpychający, trochę śmierdzący, ciemny że oko wykol.
Nogi dobrze wiedziały, w jakim rytmie mają pchać ciało do przodu, by nie potykać się o podkłady.
Miał wrażenie, że słyszy gdzieś poszczekiwanie psa. Ale był to dźwięk na granicy słuchu. Może mu się wydawało?
Przebył biegiem jeszcze parę metrów. Szczekanie wezbrało na sile. Był blisko! To mógł być tylko pies Emila. Musiał być blisko!
Dimitrij wparował zasapany na stację.
Na peronie rzeczywiście czekała Mandarynka. Zamachała ogonem i uszami, ale wiedziała, że to nie jej pan. Zaskomlała żałośnie. Jej wzrok utknął w tunelu, z którego przyszedł Dima. Znów zaczęła szczekać. Miarowo, monotonnie, jakby wołała za swoim panem.
Stacja była zupełnie pusta. Na marmurowej posadzce leżała warstwa pyłu i kurzu. Nie było tu żadnego śladu egzystencji. Jakby ludzi tu nigdy nie było i i jakby nigdy nikt nie próbował się tu osiedlić. Przejście na drugą część stacji było zamurowane. Prócz szczekania psa nie było słychać nic podejrzanego.
Emila też nie było.
Gdzie on się podział?

[Komsomolska]

Dziewczynka przyczaiła się niedalko wyjścia do tunelu. Kręciło się tu dużo żołnierzy, którzy bardzo dokładnie kontrolowali ruch na stację i na zewnątrz. Patrzyli ludziom w papiery, przybijali pieczątki, czasem zaglądali w tobołki co bardziej podejrzanym podróżnikom.
Ale los był jak zwykle bardzo łaskawy dla dziewczynki. Na bocznym torze technicznym, za przepierzeniem z filarów stała drezyna. Paru ludzi kręciło się dookoła, pakując całkiem sporą ilość pakunków.
Mogła się schować na drezynie!
Był to pomysł rodem z dawnych książek albo filmów przygodowych, tak oklepanym że aż wstyd.
Ale Tekla nie mogła o tym wiedzieć, ponieważ ani książek nie czytała a o filmach to mogła tylko usłyszeć z opowieści dorosłych i nie mogła mieć pojęcia czym owe filmy są. Mogła się tylko domyślać...
Dziewczynka wyczekała moment, by się zakraść i skryć się pod kawałeczkiem breznetu, pod którym leżały powiązane ze sobą paczki i część innych bagaży.
-Możemy już jechać?-Zapytał jakiś męski głos.
-Jeszcze jedna paka i jesteśmy gotowi.-Odparł drugi.
Po chwili dziewczynka usłyszała ciężki łoskot i drezyna się zachwiała. To był jakiś ciężki pakunek. Mogła wyczuć, że paru ludzi kręci się jeszcze chwilę, po czym wsiadają na maszynę i ktoś odpala silnik.
Drezyna zadygotała i ruszyła powoli, by na chwilę się zatrzymać przed szlabanem. Mężczyźni zamienili parę słów ze strażnikami i chwilę później drezyna nabrała rozpędu.
Zapach spalin wydawał się małej Tekli najpiękniejszą perfumą. Znów jej się udało. Mogła być z siebie dumna.
Tylko czy na następnej stacji pozna taką dobrą duszę jak Tim? Czy będzie ktoś, kto ją wesprze? Pokieruje dalej? Trudno będzie jej podróżować samej. Z Wasilijem miała jednak większe szanse. Gdzie on teraz był?
Zanim się zorientowała, drezyna zwolniła i zatrzymała się. To już? Tak szybko? To koniec podróży?
Znów rozmowa ze strażnikami.
-Witamy na Kurskiej.-Usłyszała.
Uchyliła ostrożnie plastikową płachtę.
Stacja była brudna i dobrze ufortyfikowana. Mogła zobaczyć, że tutaj, tak jak na Komsomołskiej kręci się całkiem sporo wojskowych.
Ale kącikem oka zauważyła schody gdzieś na końcu stacji. Czyżby to była wielopoziomowa stacja? Może jednak uda się tu znaleźć kogoś, kto jej pomoże?




* obraz użytkownika noistromo (deviantart.com): Infected-Zombie-Sth by noistromo on DeviantArt
 
Ravage jest offline  
Stary 29-03-2016, 15:35   #47
 
SWAT's Avatar
 
Reputacja: 1 SWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputacjęSWAT ma wspaniałą reputację
Emil szedł dalej, mocne wojskowe buty nie zniechęcały go od wędrówki w nieco niższej temperaturze. Kiedy uszedł znaczny kawałek, stwierdził że tego za wiele i zaczął dybać nad powrotem, ale wtedy zobaczył tego człowieka.

Teraz wiedział że jeżeli nic nie zrobi, to najpewniej będzie miał przekichane. Czarna, zakapturzona postać przywodziła mu na myśl niewidocznych obserwatorów, tych z opowieści staruchów. Tak samo jak postać, również zaczął ją obserwować, nie ruszając się z miejsca. Póki dzieliło ich 200 metrów Emil miał szansę dobiec do tunelu i skryć się w nim niczym mysz w dziurze.

Stał tak dobre 30 minut, jak nie więcej i mierzyli się wzrokiem niczym najtwardsze sukinsyny na całym świecie. Tego czego nauczył go jego opiekun, to z pewnością było nieokazywanie strachu. Gdyby miał przy sobie swój karabin, czułby się pewniejszy, ale i nożem potrafił się obronić. Tylko póki co nie miał potrzeby go wyciągać. Może to tylko jakaś dusza, która tak samo jak on nie wróciła do tunelu i teraz próbowała go ostrzec. Kryukov próbował i chciał zrozumieć czemu tam stoi.
 
__________________
Po prostu być, iść tam gdzie masz iść.
Po prostu być, urzeczywistniać sny.
Po prostu być, żyć tak jak chcesz żyć.
Po prostu być, po prostu być.
SWAT jest offline  
Stary 06-04-2016, 19:45   #48
 
Kolejny's Avatar
 
Reputacja: 1 Kolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputacjęKolejny ma wspaniałą reputację
Atmosfera na Linii Czerwonej była więcej niż przytłaczająca. Wasilij słyszał opowieści o tej lokacji i teraz, gdy przebywał tu przez zaledwie chwilę, musiał przyznać że nie było w nich zbytniej przesady. To było zimne, mroczne, przygnębiające miejsce i nie mógł się doczekać aż stąd razem z Simonem wyjdą. Wiedział, że nie wszędzie w metrze jest kolorowo, ale stacje Hanzy naprawdę prezentowały wyższy poziom. Współczuł ludziom którzy byli zmuszeni tu mieszkać.

Patrzył szerokimi oczami na sytuację rozgrywającą się za siatką. Czuł się okropnie bezsilny. Przecież... przecież nie doskoczą tam, zwrócą uwagę strażnikom i pójdą dalej, a wszystko skończy się dobrze. Tak po ludzku chciałby pomóc, ale nie był głupi i wiedział, że to nic nie zmieni, a może się bardzo źle skończyć dla nich samych. Odwrócił wzrok, krzywiąc się. Zacisnął pięści w niemym wyrazie buntu, ale nogi niosły go dalej. Niesprawiedliwe to życie, cholera. Wiedział to niby od zawsze, ale w takich sytuacjach czuło się to podwójnie. Gdy inny człowiek pada ofiarą bezsensownej, głupiej przemocy a ty możesz tylko przejść obok, bo nie nadstawisz karku, bo to nic nie da, bo masz własne problemy. I choć nie był jej nic winien i ona pewnie postąpiłaby tak samo, to i tak najlepsze uczucie to nie było. Spojrzał na Simona, zastanawiając się co on myśli, ale nie odzywał się. Nie był w nastroju do rozmowy.
 
Kolejny jest offline  
Stary 06-04-2016, 20:19   #49
 
Turin Turambar's Avatar
 
Reputacja: 1 Turin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputacjęTurin Turambar ma wspaniałą reputację
Świat miał to do siebie, że był w ciągłym ruchu.
To powiedzenie można było spokojnie podpiąć każdą część życia. Ludzi, którzy nieustannie się przemieszczali starzejąc się z dnia na dzień, ich kulturę, podejście do różnych spraw… Pory roku, zmienność klimatu, a nawet idąc w kierunku teorii ewolucji.

Można by tak wymieniać i wymieniać, tymczasem Simon miał przed oczami chyba jedyny na całym świecie wyjątek. Stacje Metra na Lini Czerwonej.
Na Łubiance czas się zatrzymał i wcale nie chodziło o niesprawny zegar w centrum stacji. Ci sami zmęczeni strażnicy, identycznie przestraszeni pracownicy kramów (nie było tutaj własności prywatnej, toteż nie było prawdziwych handlarzy).
Może gdyby byli na powierzchni to warunki atmosferyczne nadałyby temu jakichś kolorów. Ale tu pod ziemią wszystko było szare.
Bunin jednak nie rozgladał się za dużo. Nie było i po co. Żeby przyciągnąć czyjąś uwagę? Jeszcze tylko tego mu brakowało.
Gdyby nie to, że Wasilij przystanął to zbieracz nawet by nie zwrócił uwagi na rozwrzeszczaną dziewczynę. Widok mógł być rzeczywiście przykry i mówił wiele o tym jak swoich obywateli traktowali komuniści. Reakcja wszak mogła być tylko jedna.
Choć nie było to konieczne, to na wszelki wypadek Simon szarpnał chłopaka za ramię i poprowadził go dalej z cichym mruknięciem:
- Nie interesuj się.
Czekało ich zbyt wiele, żeby sie interesować kimś, kto nie potrafił przestrzegać ogólnie znanych wszystkim zasad.
 
Turin Turambar jest offline  
Stary 06-04-2016, 22:20   #50
 
Nasty's Avatar
 
Reputacja: 1 Nasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnieNasty jest jak niezastąpione światło przewodnie
Nie lubiła gwaru. To co ją denerwowało to zbytni hałas i ten smród ludzi. Nie czuła się lepsza od nich ale jednak wolała towarzystwo swojego szczura od tych wszystkich obcych. Nie czuła się komfortowo że musiała szukać Andrieja.

Zaczynała się zastanawiać czy warto.

- Nu Saszka tobie też się nie podobajet..a! – szczur jakby rozumiał ją chował się w plecaku i nie chciał nawet wyjrzeć.

Oprócz tłumu smrodu i obcych. Nie lubiła rozmawiać z kimś kogo nawet nie znała. Trzymając się głównej alei próbowała odnaleźć magazyn. Lecz próżno szukała bo i takowego niebyło. Znalazła burdel, targ. Rozglądała się uważnie i nasłuchiwała czy aby ktoś nie wspomniał o Andrieju lub Stiopce.

Dworzec ukazywał swój przepych. Wdać tutejsi Stalkerzy potrafili przynosić dość potrzebne i cenne rzeczy. Sama organizacja stoisk imponowała. Nie byle namioty czy koce, pospinane razem. Konstrukcje drewniane jak i metalowe.

Oksana postanowiła popytać Stalkerów którzy, stali przy jednej budzie w której siedziała kobieta.
 
Nasty jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 22:54.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172