Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2016, 16:04   #118
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Strach nigdy nie był dobrym doradcą. Kiedy Klaus wkraczał w imperium egzotycznej rośliny nie przypuszczał nawet że będzie ona tak niebezpieczna, zapewne gorsza od pająków które na ten czas wydawały mu się po stokroć groźniejsze. Nie przeczuwał jeszcze aż takiego niebezpieczeństwa gdy pnącza zaczęły się poruszać w jego stronę, kiedy jednak roślina zaczęła strzelać kolcami które paraliżowały wiedział już że lepiej było im pozostać i walczyć z pająkami.

Gdyby wiedział...

Gdyby wiedział że w nocy kiedy będzie na polowaniu przyjdą zwierzoludzie i zamordują mu narzeczoną i dziecko , z pewnością zabrały Hannę z dala od horroru który ją czekał, z pewnością ostrzegłby mieszkańców wsi i nie bacząc na to czy posłuchają czy nie uciekłby z Hanną w głąb Imperium. W najgorszym razie zostałby i walczył do upadłego. Gdyby wiedział.

Krzyk najemnika sprawił, że Klaus ruszył mu z odsieczą. Był blisko, stosunkowo blisko by móc go pochwycić i odciągnąć od rośliny która zamierzała go pożreć. Severus został uratowany, Klausowi tylko przez chwilę przeleciała myśl, że gdyby była z nimi reszta najemników z pewnością zorganizowała by walkę, z pewnością ta miałaby większe szanse powodzenia.

A tak kolejnych dwóch poszło w objęcia Morra. Daniel który sprawiał wrażenie jednego z tych którzy przetrwają do końca, choćby i samotnie. Czyż i o Franzie tak nie myśleli? Jak widać ani wyszkolenie, ani sprawność nie gwarantowały przeżycia, może wręcz przeciwnie, wbijały w dumę i pychę która w takim miejscu okazywała się zgubna. Szkoda mu było Wilhelma, ale cóż mógł począć, nie dało się ich nawet pochować gdyż samo odzyskiwanie ciał groziło śmiercią. Z podziwem pożegnał Daniela który ostatkiem sił sprawił roślinie pożegnalny prezent dając przy tym reszcie czas na ucieczkę przed pająkami. Tej okazji nie mogli zmarnować. Chwycili sparaliżowanych i ruszyli przed siebie, byle dalej od rośliny z piekła rodem, byle dalej od olbrzymich pająków. Biegli tak długo aż padli z wycieńczenia.

Przyszła w końcu pora na chwile odpoczynku, zajęcie się rannymi, obozem. Klaus robił co mógł by uszykować miejsce postoju na takie które dawałoby choć minimum wygody i pozwalało na lepszy wypoczynek. Dach nad głową przy nadchodzącym deszczu był podstawą. Tym razem jednak nie zamierzał przegapić okazji na uzupełnienie zapasów wody.

Strugi deszczu w niektórych miejscach zbierały się w małe potoczki spływające z liści drzew, w takich strumyczkach można było bezpośrednio napełnić bukłak, ponieważ jednak nie był pewny jak długo będzie padał deszcz polecił każdemu by uczynił podobnie a przy tym rozstawił każdy pojemnik jaki miał. Nawet odrąbane kawały kory tworzyły wgłębienie w które można było zebrać deszczówkę. Trzeba było tego dopilnować aby zapasy wody zostały w pełni odnowione.

Kolejną rzeczą był ogień. Nie było problemu z wilgotnym drewnem o ile wiedziało się jak je przygotować. Płonące ognisko obłożył wokół mokrymi gałęziami. Na tyle blisko by ogień z ogniska ogrzewał je i suszył ale nie za blisko by ich nie podpalić. Był to stary dobry sprawdzony sposób. Kiedy już gałęzie wokół ogniska podeschną na tyle by je do niego dorzucić, na ich miejsce ułoży się kolejne mokre i tak aż do rana.

Gdy już pokazał tę sztuczkę Dziadkowi, sam ruszył rozstawić wnyki. Miał nadzieje że do rana coś się w nie złapie mimo że chwilowo mieli jakiś zapas jedzenia to szybko mogło się to zmienić, a niekoniecznie przyszłe próby zdobycia pożywienia mogły się skończyć dobrze. Trzeba było korzystać z każdej okazji. Wiedział też że i Schultza będzie trzeba zmienić na warcie, ustalił zdolne do tego osoby wybierając w zasadzie po prostu osoby zdrowe lub lekko ranne po czym ustalił kolejność biorąc pod uwagę możliwości i zdolności wartowników. Klaus dobrze widział w nocy gotów był więc wziąć na swoje barki ciężar środkowej warty, w zasadzie najgorszej, jednak nie marudził inni mieli gorzej od niego odczuwali ciężar podróży w lesie i zwyczajnie trzeba było zrównoważyć wysiłek.
 
Eliasz jest offline