Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 23-03-2016, 22:22   #128
abishai
 
abishai's Avatar
 
Reputacja: 1 abishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputacjęabishai ma wspaniałą reputację
Głosy? Szepty?
Bobby je słyszał. Bobby je ignorował. Tak jak szum drzew. Jak odgłosy zbliżającej się burzy. Były tłem dla wydarzeń. Nie miały znaczenia. Rozpraszały jedynie. Przerazić bardziej już Beara nie mogły.
Bobby odruchowo skinął głową. Słyszał szepty i co z tego? Ciągle jakieś szepty tu słyszeli.
Plan Connora był… nie był planem. Był ucieczką. Ciągle w ruchu oznaczało, że skończą im się siły. Nie było innej możliwości. Ale nie mieli nic lepszego.
Baker spojrzał w kierunku ognistego portalu wyraźnie załamany. Był pewien, że ogień… że wybuch zadziała. Może nie zabije, ale przynajmniej odstraszy. Nie udało się. I to wyraźnie podłamało Bakera.Tracili przewagę w tym piekielnym berku.

Czy ogień, ciepło, światło… nie działały już ?
Nie wiedział, ale martwiło go to. Jeśli reguły się zmieniają w trakcie rozgrywki, to.. jak mają wygrać?
Wdech i wydech… próba zapanowania nad rodzącą się pod skórą paniką.
Uciekać czy nie uciekać?
Czy Ange ma rację? Nie wiedział. Jeśli nie.. to przeprawa drogo może ich kosztować, nawet życie niektórych członków. Czy mają zaryzykować? A co do im do cholery pozostało?
- Mmmamy linę… rzekka ma sil silllny nnnurt.- ocenił Bobby drapiąc się palcem po czuprynie.- Ale… mmoże… nie jeeest tu głębboka. Możżeemy ja sprób… no.. przebbyć… związaani rrazem. Wssspppierać się. Silni… z przoddu i tyłu.. ssłabi www środku… wszyscy z poochodniami. Może uda się jjjaakkieś ooccalić. Bo przy kkajakach, nieee mmma szans, bby jakaś zachhhowała się na ddrugiej strooonie.
Po czym wzruszył ramionami dodając.- Ttak czy siaaak moższszee wa wa warto się jjjednak stąąd ruruszyć w jakimś kierruunku.
Zamierzał iść... za Ange i Arisą. Bruce zginął, więc… Bear musiał się nimi zaopiekować. Tyle był mu winien.
Więc od ich decyzji zależało jak postąpi.
 
__________________
I don't really care what you're going to do. I'm GM not your nanny.
abishai jest offline