Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 24-03-2016, 01:15   #130
Proxy
 
Reputacja: 1 Proxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputacjęProxy ma wspaniałą reputację
Odpuściło. Trochę. Na tyle, by szalejące błyskawice pobudziły do podejmowania akcji. Mogła się ruszyć, choć sztywna jak kłoda. Mogła oddychać, choć przykładając do tego siłę. Z pozycji na czworaka usiadła na piętach, wciąż jednak podpierając się rękoma. Wiatr smagał jej twarz a odczuwalnie zimniejsze kreski na twarzy wskazywały na łzy zsuwające się po policzkach.

Bruce nie żył.
Nie mogła nic z tym zrobić.

Było za późno na indiańskie modły, których nie znała.
Było za późno na indiańskie rytuały, których nie znała.
Było za późno na indiańskie magiczne melodie, których nie znała.

Uciekanie na oślep było pozbawione całkowitego sensu. Gdzieś tam, w mrokach lasu, przecież czaił się chowaniec tego demonicznego zła, które roztarło Bruca z prędkością dźwięku. Liczenie na to, że jakimś cudem siły te nie są razem również było pozbawione całkowitego sensu. Wprawdzie to liczenie na jakikolwiek łut szczęścia było pozbawione całkowitego sensu.

Oni wszyscy byli już martwi.
Calgary też nie żył.
Calgary...

Oczy, wpatrzone w punkt oświetlany przez zachlapaną krwią czołówkę, spojrzały na kieszeń, w której był materiał z aparatu. Było to ostateczne zahaczenie o cokolwiek, mogącego zmienić ich sytuację. Niestety takie podejście było zbyt blisko "cudów", by stawiać jakiekolwiek oczekiwania. Mokre od krwi i ściółki palce sięgnęły po urządzenie. Odblokowując je Arisa zaczęła odkrywać ostatni nieznany element z dostępnej ich kolekcji. Dalej była już tylko losowość.
 
Proxy jest offline