Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2016, 13:34   #13
Kata
 
Kata's Avatar
 
Reputacja: 1 Kata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputacjęKata ma wspaniałą reputację
[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=34s9qsEdZoU[/MEDIA]

Krocząc pośród śmierci i pustki poczuła lęk. Jego dotyk, który rozchodził się chłodno po kościach, spinał mięśnie i wbrew logice, dziwnie podniecał. Serce uderzyło w piersi którą zaczął już dusić oplatający talię gorset, a z zewnątrz po skórze przeszły zimne ciarki. Nie zdążyły sparaliżować i onieśmielić, bo niczym z krasnoludzkiej kuźni buchnęło gorąco tłoczonej pospiesznie krwi. Drobna, elfia dłoń zacisnęła się w pięść.

Mijali kolejne zwłoki, a większość z nich nie nosiła żadnych śladów walki. Magia po prostu sobie ich przywłaszczyła, zaciągając w swą bezdenną toń. Tych opierających się, szarpnęła za kości i rozdarła wnętrzności, nie wypuszczając z zębów. Tak przynajmniej przypuszczała Zehirla.
Gdzieś w głębi czuła że powinni pochować zmarłych, że nie godzi się by człowiek czy elf zgnił pozostawiony na ziemi niczym jabłko które spadło z drzewa. Rozkładając się bez udziału fauny która proces ten by przyspieszyła. Czy była więc to śmierć bezsensowna? Bliska naturze czystego zła.. zła które chciało tylko znów ujrzeć ją w zarazem pięknym i makabrycznym tańcu?

Deszcz wciąż uderzał o jej kaptur, a na twarzy zaprzątanej przemyśleniami pojawiła się drobna irytacja. Dziewczyna zastanawiała się, jak może tak obojętnie podchodzić do śmierci ludzi których ciała mijali. Zaważyła to dopiero teraz, gdy zrobiło jej się szkoda lasu. Braku kolorów i zwierząt który zdawał się ujmować mu piękna. Dopiero to sprawiło że posmutniała.
Wychowana pośród elfów miała szanować wszelkie życie, czemu więc nie potrafiła? Zaglądanie wgłąb swojej duszy poruszyło coś czego wolała nie dotykać. Uciekła od tego dotykając zamkniętych powiek i rozmasowując oczy.

- Dziwne to, iż ciała są w tak wysokim stopniu rozkładu, jeśli wyruszaliśmy w drogę o tej samej porze. A może tak nie było..? - rzuciła w ludzkiej mowie, wyraźnym elfim akcentem, po czym przełknęła ślinę. Pół-elfka straciła nieco ze swojej hardości i pocierała ramię. Szła za resztą ich tymczasowej kompanii, lecz już w myślach nie filozofowała.

Mimo podziwu dla śmierci, jej wola życia i przetrwania była niesamowicie silna. Las w którym się znaleźli sprawiał wrażenie że o śmierć właśnie nie ciężko będzie się tu otrzeć. Rozglądała się za zagrożeniem, ale i nie mogła po prostu odpuścić ciekawości. Miała ledwie dwadzieścia cztery lata, wciąż była młoda, a poznawanie świata fascynowało. Ucichła, poświęcając dużo uwagi trupom, a i nie mniej otoczeniu. Ciekawe było to, że ciała nie posiadały żadnej runy magicznie umieszczonej na czołach, jak w ich przypadku. Pół-elfka nie mogła powstrzymać się od podrapania swojej.

***

Dotarli do kręgu dębów, a Dolit pognał naprzód. Yazumrae wyciągnęła rękę, jakby chciała coś powiedzieć. Za późno, on już tam był. Odgarnęła włosy z twarzy z lekką irytacją, ostrożnie zbliżyła się i inkantowała zaklęcie.

- Geyss Faer! - Słowa te zabrzmiały dziwnie ciężko, mokro i chłodno, tak samo jak pogoda ich otaczająca. Zapewne brzmiałyby jeszcze gorzej gdyby nie melodyjna staranność w głosie Zehirli. Dziewczyna skupiła się na kręgu i pieńku na którym to Dolit już położył łapska. Od początku gdy ją poznali, gesty i ruchy dziewczyny miały w sobie wiele gracji. Teraz mogli mieć pewność czemu, nie dość że w jej żyłach płynęła elfia krew, to była też czarownicą. Nie inkantowała zaklęć podobnie czarodziejom, z opasłej księgi. W zasadzie to w ogóle takowej nie miała.

Zaklęcie które rzuciła upewniło ją w swoich przekonaniach, co objawiło się ostro ściągniętymi brwiami.

- Nie podoba mi się to… - szepnęła.

- To coś znaczy? - zapytał Osbern wskazując mieczem na pień ze znakami.

W tym czasie Davy podszedł do pniaka i wyciągnął nad niego rękę. Wymruczał melodyjną, półszeptaną inkantację. Yazumrae nie usłyszała jakie to było zaklęcie, ale obdarzyła niziołka ciekawym spojrzeniem.

- Tych którzy tu zginęli zabiła magia śmierci.. a źródłem jej, był ten krąg w który zdążył wleźć Dolit. - Elfka rzuciła wystarczająco wymownie, by dać do zrozumienia że mężczyzna zachował się wyjątkowo pochopnie. - Wciąż da się wyczuć silną magię, choć sam pień, pokryty znakami nie jest magiczny. Powinniśmy zostawić to w spokoju, czymkolwiek to jest z Wyrnonem nam nie pomoże.

W spojrzeniu Zehirli nie było już tak dużo lęku, czuła za to coraz większą fascynację. W końcu podeszła bliżej i rzuciła spojrzenie Daviemu.
- Zgadzasz się ze mną?

- Sam krąg chyba ich nie zabił, co? - zapytał Osbern - Mnie się widzi że Wyrnon miał potężnych kumpli, albo kapłani władowali nas w jakieś szambo. Wszystko to wygląda tak, jakby od rozpoczęcia łowów minęło dobrych parę dni.

- Ona ma rację - przytaknął Davy - Nie podoba mi się to. Coś jest BARDZO nie tak. Mam wrażenie, że teraz to nie polowanie na Wyrnona powinno być naszym największym zmartwieniem. Te polowania odbywają się w miarę regularnie i nigdy o czymś takim nie słyszałem.

Zehirla podeszła do jednego z ciał i kucnęła. Zielono-złote oczy zatrzymały się na martwej twarzy elfa o białych włosach. Delikatnie powiodła dłonią w dół zamykając powieki zmarłego. Coś ukuło ją w dłoń elektrycznie mrowiąc od opuszków palców, aż do nadgarstka który wygiął się ku górze.
Zdawało jej się że słyszy szept któremu nie może się oprzeć, który chce usłyszeć, lecz którego nie powinna. Zamarła i nastroszyła ucho, choć zdawało się nie mieć to żadnego znaczenia. Głos zdawał się rozbrzmiewać w jej głowie. Mówił spokojnie, łechtał, kusił i obiecywał. Był odległy i bliski zarazem. Musiał być tylko jej wyobrażeniem...

[MEDIA]http://www.youtube.com/watch?v=HyWoUwFiYpk[/MEDIA]


.
 
__________________
In the misty morning, on the edge of time
We've lost the rising sun

Ostatnio edytowane przez Kata : 25-03-2016 o 13:49.
Kata jest offline