Elena przez te kilka dni opracowała prawie do perfekcji unikanie przed insektami. Wszelkie okrycia, szale były u niej w stałym użyciu, a wieczorami okrywała się dość szczelnie i mocno kocem, nie tylko swoim. I do tego ognisko! O tak, było to zbawienne. Dopóki siedziała przy płomieniach, wszelkiej maści insekty pałały do niej mniejszą miłością niż w chwilach, gdy dziewucha była z dala od ognia. Oczywiście nie zawsze to pomagało. Upierdliwe owady jakby ukochały sobie dziewuchę i wykorzystywały chyba wszystkie momenty, by jej dokuczyć. Na całe szczęście życie w mieście, piwnicach, dokach i zakamarkach spowodowało, że Elena nie cierpiała na entomofobię - bo jeszcze tylko tego by brakowało.
Dziewczynę najbardziej martwiło to, że czuła się gorzej niż zwykle. Wymioty, gorsze samopoczucie, drżenie dłoni - nie wyglądało to dobrze. Do tego jeszcze ta bladość. Dziewucha żywiła szczerą nadzieję, że to wina tylko i wyłącznie tego potwora, na którym przyszło jej jechać, może jakiejś lekkiej niedyspozycji, choroby. Nie wiązała tego z niczym innym, nie chciała. Choć niepokój w niej zaczął narastać, przez kilka dni nie wspominała o tym nikomu, nawet rycerzowi.
Za dnia siedziała na swoim potworze, starając się panować nad sobą i tym, że czuła zdenerwowanie. Wieczorami dziewucha czuła się zdecydowanie lepiej. Nie widziała bezkresu, piachu, skupiała się na namiocie czy ogniu, poza tym wolała zimno niż skwar lejący się z nieba. Wieczorami też mogła pozwolić sobie na rozmowy i nie tylko. Znikała od czasu do czasu tu i tam, poza oświetlone ogniskiem pole, ale nigdy nie wychodziła poza obóz. Na swoje warty przychodziła jednak zawsze o czasie - choć zdarzało jej się myślami błądzić daleko, daleko. W końcu doszła do wniosku, że powinna skonsultować stan swojego zdrowia z kim trzeba. I z taką myślą położyła się spać. Tej nocy jednak nie dane jej było wypoczęcie. Nagle ktoś zaczął krzyczeć i wszystkich budzić. Elena zerwała się na równe nogi, w pośpiechu się ubrała i kiedy tylko dotarło do niej, co się święci, pobiegła po pochodnie. Jakiś impuls spowodował, że uciekła się do ognia - w końcu to działało na insekty... |