Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2016, 14:49   #10
Kerm
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
Zawirusowany spaczonym nieco poczuciem humoru Emil przypadł Starowi do gustu, jednak nie zamierzał podejmować dyskusji z AI przynajmniej w tym momencie. Nie wiedział, na ile podzielną uwagę ma Emil, a na dodatek był pewien, że Reco od razu zacznie marudzić, ledwo Star zada kilka pytań.
No i czasu było trochę mało, skoro Aurora miała wystartować za kilkadziesiąt sekund.
- Z pewnością nam się będzie dobrze współpracować, Emilu - powiedział Star, po czym ruszył za Felitią.
Po drodze przełożył kryształ do zewnętrznej, również zapinanej kieszeni kombinezonu. Doszedł do wniosku, że jednak lepiej będzie go mieć pod ręką. Jeszcze bardziej pod ręką.

Rozsiadł się w wygodnym fotelu, a potem pozapinał pasy. Odruchowo - widać gdzieś w podświadomości tkwiły pewne odruchy - tak samo, jak podczas walki z Felitią.
Rzucił okiem na ekrany, które na razie nic nie pokazywały, a potem zwrócił się do AI.
- Emilu, dokąd nas zawieziesz? - spytał.
- Do Honolulu, małpy straszyć - burknął Reco, nie odrywając oczu od swojego kokpitu.
- Niestety, z tym pilotażem to był żart, Star - wyjaśnił Emil. - Jesteśmy skazani na Reco. Wiadomo mi jednak, że zmieniamy kontynent. Kierujemy się ku Andom Północnym, a konkretnie w okolice wulkanu Tolima.
Star przymknął oczy, usiłując sobie przypomnieć mapy, które jakiś czas temu pokazywała mu Tina. W pierwszej chwili słowo "północne" skojarzyło mu się z Ameryką Północną, ale zorientował się w na tyle szybko, że nie palnął jakiegoś głupstwa, które Reco pewnie natychmiast by mu wytknął.
- Skoro ty się nie boisz oddać siebie i Aurorę w jego ręce, to i ja mu zaufam - odparł, na pozór poważnie, Emilowi. - Wygryzłem kogoś z drużyny? - spytał.
Foteli było pięć, stałych członków z drużyny Rycerzy czworo. To by mogło jednym z powodów wrogości Reco.
- Nie ma strachu - na ekranie kokpitu pojawiła się twarz Felitii - Skład drużyny zawsze jest dostosowywany optymalnie do misji. Czasem lata z nami Hagla, kiedy indziej Mac. Tina bardzo rzadko działa w terenie, ale i ona jest brana pod uwagę. Zresztą w ładowni są jeszcze 4 miejsca, 1 w komorze leczniczej i w razie czego możliwość stworzenia kolejnych 5 w obrębie Aurory...
- 10, 9, - Emil rozpoczął odliczanie - 8, 7...
- Zamknijcie jadaczki! - rozkazał Reco, choć i tak ciężko byłoby przekrzyczeć wzmagający się ryk silników.
- 6, 5,4, 3, 2, 1. START!

Aurora zaczęła się wznosić niczym poduszkowiec, w pozycji poziomej, lewitując ku górze. Gdy Star zadarł głowę, zobaczył, że dach hangaru był niczym wielkie wrota, które teraz stały przed nimi otworem, ukazując pochmurne niebo.

Star odczekał chwilę, aż ryk silników nieco ucichł, po czym wznowił rozmowę.
- Jak długo potrwa nasza podróż? - spytał.
- Jeśli pilot nie zawiedzie 46 minut - odpowiedział Emil.
- Hej, przypominam, że już jesteśmy na moim terenie! - warknął Reco, po czym z niezwykłą dlań delikatnością pogładził drążek sterowniczy - Zapraszam do tańca, kochana.

Pewnie akrobacje, pomyślał Star. Coś żeby pognębić nowicjusza. Nastawił się duchowo na serię beczek, pętli, piruetów i różnych innych dziwactw.
Raz jeszcze sprawdził, na wszelki wypadek, czy pasy są dobrze zapięte. A potem zaczął się przyglądać znajdującym się przed nim ekranom i wskaźnikom, chcąc się zorientować w sposobie ich działania.
 
Kerm jest offline