Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2016, 16:54   #315
Stalowy
 
Stalowy's Avatar
 
Reputacja: 1 Stalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputacjęStalowy ma wspaniałą reputację
Nuda była niczym choroba. Ogarniała podróżnych im bardziej zagłębiali się w piaszczystą krainę. Bo ile można narzekać na niewygody? Ile można obserwować bezkres piachu? Ile można wyciągać robactwo z ubrania i włosów?

Galvin miał na nudę kilka sposobów. Ot na przykład niektóre ze chrząszczy chwytał i podpytywał Arabów jak poszczególne z nich się nazywają i jakie mają zwyczaje. Kiedy tylko w rozmowie udawało się usłyszeć coś co krasnoluda zaciekawiło, ten podchwytywał temat i podpytywał dalej. Żądza wiedzy była dobra na nudę, ale potrzebna była kreatywność, aby wymyślić odpowiednie pytania. Czy w ogóle pada na pustyni? Jakie są źródła wody? Czy cokolwiek rośnie w tych piachach? Jakie jeszcze stworzenia można tutaj spotkać?
Czasami nachodził go żal za te wszystkie rzeczy, które utracił podczas morskiej przeprawy. Pozostały mu tylko księgi w których w trakcie postojów mógł zapisywać informacje jakie zdobył - kiedyś będzie trzeba wypruć i zszyć wszystkie zapisane strony w jedną księgę.

Sam lud nomadów zaintrygował krasnoluda. Posiadali wiele tradycji i zwyczajów, których wypełnianie traktowali jak coś zwyczajnego - naturalnego. Również ich pojęcie honoru podobało się piwowarowi. Co prawda zasady jakimi się kierowali surowością ustępowały tym obowiązującym pośród dawi, ale Galvin sądził, że tak jak w każdej społeczności znajdowali się odszczepieńcy - na przykład zbóje czy dzikie plemiona mające za nic mieszkańców miast i poddanych Wielkiego Sułtana.

***

W trakcie wyprawy którą podjął wiele miesięcy temu zdołał już się Galvin napatrzeć na różne cuda, dziwy i monstra. To co wychynęło z piachu przypominało żywe trupy - piaskowe żywe trupy podjadane przez roje chrząszczy. Czy była to plugawa magia? A może trafili na nawiedzony obszar pustyni?
Te pytania mogły poczekać, w przeciwieństwie do przeciwników.

- Ostrza w ruch! - zawołał piwowar gramoląc się ze swojego namiotu.

Z tarczą i toporem w łapie pobiegł za Wolfem zajmując miejsce u jego boku. Walka z dzikimi hordami najlepiej wychodziła w formacji. Z odpowiednią dyscypliną i treningiem możliwe było odpieranie znacznie potężniejszych przeciwników. Galvin skupił wzrok na humanoidalnych stworach.

- Podjeżdżajcie... - mruknął pod nosem.
 
Stalowy jest offline