Nuda była niczym choroba. Ogarniała podróżnych im bardziej zagłębiali się w piaszczystą krainę. Bo ile można narzekać na niewygody? Ile można obserwować bezkres piachu? Ile można wyciągać robactwo z ubrania i włosów?
Galvin miał na nudę kilka sposobów. Ot na przykład niektóre ze chrząszczy chwytał i podpytywał Arabów jak poszczególne z nich się nazywają i jakie mają zwyczaje. Kiedy tylko w rozmowie udawało się usłyszeć coś co krasnoluda zaciekawiło, ten podchwytywał temat i podpytywał dalej. Żądza wiedzy była dobra na nudę, ale potrzebna była kreatywność, aby wymyślić odpowiednie pytania. Czy w ogóle pada na pustyni? Jakie są źródła wody? Czy cokolwiek rośnie w tych piachach? Jakie jeszcze stworzenia można tutaj spotkać?
Czasami nachodził go żal za te wszystkie rzeczy, które utracił podczas morskiej przeprawy. Pozostały mu tylko księgi w których w trakcie postojów mógł zapisywać informacje jakie zdobył - kiedyś będzie trzeba wypruć i zszyć wszystkie zapisane strony w jedną księgę.
Sam lud nomadów zaintrygował krasnoluda. Posiadali wiele tradycji i zwyczajów, których wypełnianie traktowali jak coś zwyczajnego - naturalnego. Również ich pojęcie honoru podobało się piwowarowi. Co prawda zasady jakimi się kierowali surowością ustępowały tym obowiązującym pośród dawi, ale Galvin sądził, że tak jak w każdej społeczności znajdowali się odszczepieńcy - na przykład zbóje czy dzikie plemiona mające za nic mieszkańców miast i poddanych Wielkiego Sułtana.
***
W trakcie wyprawy którą podjął wiele miesięcy temu zdołał już się Galvin napatrzeć na różne cuda, dziwy i monstra. To co wychynęło z piachu przypominało żywe trupy - piaskowe żywe trupy podjadane przez roje chrząszczy. Czy była to plugawa magia? A może trafili na nawiedzony obszar pustyni?
Te pytania mogły poczekać, w przeciwieństwie do przeciwników. - Ostrza w ruch! - zawołał piwowar gramoląc się ze swojego namiotu.
Z tarczą i toporem w łapie pobiegł za Wolfem zajmując miejsce u jego boku. Walka z dzikimi hordami najlepiej wychodziła w formacji. Z odpowiednią dyscypliną i treningiem możliwe było odpieranie znacznie potężniejszych przeciwników. Galvin skupił wzrok na humanoidalnych stworach. - Podjeżdżajcie... - mruknął pod nosem. |