Na szczęście lub nieszczęście nim
JD zapadł w głęboki sen, usłyszał jeszcze donośne pukanie do drzwi przedziału.
- Kontrola biletów! - oznajmił pracownik pociągu.
Wampir nerwowo odnalazł świstek papieru i nie otwierając drzwi, ba, nawet nie odsłaniając zasłony, przyłożył do okienka w drzwiach przedziału. Kiedy włoski kanar odszedł, narzekając na gburowatych turystów,
Ashford wcisnął bilet w uszczelnienie okienka tak, aby każdy przechodzący korytarzem mógł go zobaczyć i tym samym dowiedzieć się o rezerwacji przedziału.
Wreszcie przyszedł czas na odpoczynek.
JD śnił. Śnił o dawnych czasach. Śnił, że ma żonę, dwójkę dzieci, kilka kur i nawet psa, który świata poza nim nie widział. Śnił o domu ze strzechą, siennikach pachnących trawą i o wypadku w kopalni, a potem o dziwnych, płonących oczach, które całkiem go pochłonęły. Śnił o drodze przez ciemności na powierzchnię, o powrocie do ukochanej rodziny... która jednak nie przywitała go radośnie. Okrzyki strachu i płacz zatrwożonych dzieci dźwięczały w jego uszach. A potem przestał śnić. Przestał śnić w chwili, gdy zobaczył swoją twarz w kałuży wody - twarz Nosferatu.
Kainita obudził się wraz z gwałtownym podskokiem wagonu. Akurat damski głos przez megafon informował po angielsku, że za 30 minut dotrą do Marsylii.
JD już miał się przeciągnąć, gdy z trwogą zauważył, że zamiast znajdować się na pryczy - jest wciśnięty w róg przedziału... i to pod sufitem!