Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 25-03-2016, 21:19   #45
Eillif
 
Eillif's Avatar
 
Reputacja: 1 Eillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znanyEillif wkrótce będzie znany
Przy współudziale Ravage

-Ja? Ja szukam mojej maamy. Prosto na Krasnyje Wrota. Tak mi mówiła. Tam się spotkamy. - przybrała zmartwioną minę, jakby sama sobie uwierzyła i nie mogła doczekać się spotkania z matką.
-Ale wpuści mnie pan? Nie będzie problemów? Mama nic o nich nie mówiła. - w każdej chwili gotowa była wybuchnąć bardzo przekonywującym płaczem.
Facet dalej ją trzymał, analizując wypowiedź dziewczynk i burknął coś pod nosem. Pewnie przekleństwo.
-Oj wy bachory, co wy zrobicie żeby was puścić w te smrodliwe tunele.-
Złapał dziewczynkę mocniej za rękę i pociągnął za sobą. Miał zimny, stalowy ucisk.
- Ja to się k...kurde zastanawiam, co wy tam takiego fajnego widzicie, mówi się wam, żeby tam nie łazić a wy jak muchy do g..miodu.-Zaciągnął ją mimo wrzasków do namiotu naczelnika i posadził na krześle.
-Nie mam pojęcia czyj to bachor ale następny już próbuje wyjść ze stacji. Uparli się czy co?-
Mężczyzna był starszy od strażnika, ale wyglądał na takiego co miał znakomitą formę i bystrość umysłu. Widać było, że to stary wojskowy, nawet nosił się w ten sposób.
-To ten bachor znaleziony przez Tima.-Odpowiedział strażnikowi, ponad głową małej.
Jak to starsi mają w zwyczaju, nie uważali jej za członka dyskusji.-Kręciła się w tunelu od strony Prospiektu. Następna znajda.-
-Coś gadała o spotkaniu matki na następnej stacji, ale wydaje się być to zmyśloną historyjką.-
Naczelnik pokiwał głową w zrozumieniu. Zerknął na dziewczynkę.
-Tim to ma zbyt miękkie serce dla takich znajdek. Tobie należy się ostra szkoła, a nie rozczulanie, pannico. Grzyby pójdziesz zbierać to może zmądrzejesz.-
-Ale mama...Nie mówicie, że to bajka! Mamusia czeka na mnie i martwi się pewnie. - spanikowała mała.
i]-Gówno prawda, nie mamusia.-[/i]burknął zarządca. -Tim cię wczoraj przywlókł tutaj, nie wiem, po cholerę, a wczoraj nic nie mówiłaś o mamusi. Kłamczuszka...-uśmiechnął się złośliwie.
-A bo i nikt nie pytał! Mamusia zawsze powtarza, żeby nie mówić za dużo! - Tekla zaczynała się nakręcać, a brzmiała przy tym co raz bardziej przekonywująco. -I wcale nie kłamię, bo za to się od mojej mamy dostaje! Za osądzanie bez podstaw swoją drogą też...
Zarządca ziewnął.
-Dobra.-Zwrócił się, za stojącym za nią strażnika.-Weź ją już do grzybów, nie będziemy się przecież z dzieckiem szarpać. Jak podrośnie to zmądrzeje i zrozumie, że szlajanie się po tunelach to tylko szybka śmierć.-Dodał znudzony, wiedząc że to co powiedział nie odniesie skutku.
W tym momencie, czego Tekla nie mogła zobaczyć do namiotu głowę wsunął Tim.
-O. Jesteś wreszcie.-Odezwał się mężczyzna za biurkiem.-Weź tego pasożyta i albo ją zastrzel albo naucz pokory, bo jak na razie to jest do niczego nieprzydatna.
-Tak jest naczelniku.-Odpowiedział spokojnie Tim i wyciągnął na korytarz z namiotu małą.
-W co ty się znowu wpakowałaś?Spytał cicho. Nie miał pretensji, był raczej zmartwiony.
Telka patrzyła na człowieka z mieszanką ulgi, wdzięczności i niedowierzania wymalowaną na twarzy.
-Należały ci się te sprezentowane skręty. Możnaby opowiadać o tobie bardzo fajne historie, wiesz? Takie jak o bohaterach trochę, hihi. - Ale kiedy spojrzała w jego zmartwione oczy, zaraz spoważniała.
-I co teraz ze mną zrobisz? Jak mam już wybierać, to wolałabym tę pokr...por...pokorę, bo z tym strzelaniem to chyba ten pan tylko tak straszył? A najchętniej to… poszłabym dalej, bo wiesz, ja mam misję, cel. Ten zarządca o tym nie wiedział i myślał, że ja tak tylko się włóczę po tunelach. Oczywiście tak niee jeest. Ale ty wiesz o tym, prawda? - zapytała z nadzieją na to, że Tim nie tylko jest dobrodusznym człowiekiem, który drugi raz spada jej z nieba, ale także potrafi zrozumieć jej położenie.
Tim westchnął ciężko i przykucnął przy dziewczynce, by jej popatrzeć w oczy. Uśmiechnął się smutno.
-Wiesz Tekla...-Zaczął mężczyzna, ale zaciął się. Myślał nad czymś i musiał zebrać myśli.
-Rozumiem, że masz swoje bardzo ważne sprawy i że dzielna z ciebie dziewczyna...-Zaczął powoli i bardzo poważnym tonem. Był bardzo serio i na żarty nie było teraz mowy.
-Ale...czasem dorośli nie są tacy głupi i nudni. Naczelnik stacji może wydawać się okropnym starym dziadem, który straszy ale... Ma dużo zmartwień na głowie i martwi się o swoich ludzi. Dba o nich, ale czasem krzyczy taki jest...Zrobił krzywą minę i przełknął ślinę, zanim znów zaczął mówić.
-Musisz sobie uświadomić Teklo, że tu na tej stacji wszyscy bardzo się staramy, by zapewnić bezpieczeństwo reszcie. Nie tylko tu, na Komsomołskiej, ale też dalej. Na górze są potwory, jak wiesz i dlatego musimy się skrywać w dawnym metrze. Teraz to nasz dom... Ale z góry czasem schodzą do metra różne bestie...Widziałem kiedyś takiego, zabił po drodze dziesięciu uzbrojonych żołnierzy. Nie straszę cię, ale lepiej by było, gdybyś tu została i podrosła trochę, zanim udasz się gdziekolwiek dalej. W ludziach często też drzemią demony, nie wszyscy są tacy mili jak ja. Czasem są o wiele, wiele gorsi od Zarządcy...
Patrzył w jej oczy poważnie i nie wydawał się jej straszyć dla zabawy. Mówił to, bo się o nią martwił.
-Jestem mała. Nie głupia. Nikt z was nie ochroni mnie przed tunelami. Tu się urodziłam, są to takie, ten no… jak to się... naturalne środowisko. Można powiedzieć, ze to mój dom i miejsce. I w tunelach zostanę na zawsze. Widzisz? Pogodziłam się już tym. Tylko dzieciak by nie mógł tego zrozumieć. - odpowiedziała bardziej zirytowana niż wzruszona postawą mężczyzny.
-Słyszałeś coś o...Andrieju? Tym świetnym bajarzu? - szybko ucięła poprzedni temat, ale nie zdawała sobie sprawy, że samo wypowiedzenie imienia okaże się tak ciężkie.
Tim wstał, otrzepał kolana i westchnął ciężko.
- To, że się urodziłaś już pod ziemią nie czyni cię nieśmiertelną, dziecino.-Popatrzył się jej poważnym i smutnym wzrokiem w oczy.
-W tunelach dzieją się dziwne rzeczy. Źli ludzie nimi też chodzą. Mutanty się pojawiają. I ty, mała dziewczynka myślisz, że sobie z tym poradzisz? Gdzie chcesz dojść?-
Podrapał się po skroni. Westchnął ciężko, słysząc jej drugie pytanie.
-Czyżbyś też próbowała znaleźć Szmaragdowy Gród? Eh...-Pokręcił głową.
- Wszyscy o nim ostatnio mówią. Zrobił furorę, jak szarlatan rozdający maść na szczury. Tekla, nie ma Szmaragdowego Grodu. Wiem, nie będziesz chciała mnie słuchać i widzę, że już marszczysz nos, ale -Nabrał powietrza w płuca-POSŁUCHAJ mnie dobrze-Zaznaczył mocno-O tym mówił Andriej i wszyscy, którzy dali się ponieść tym mrzonkom nieśli na ustach jego cudowne bajki. Pokazywał ludziom nawet jakiś artefakt, który podobno miał jego plotki uczynić prawdziwymi, ale zrozum, proszę cię, że to nieprawda!-Dodał rozpaczliwie.
-Ja bym bardzo chciał, żeby to była prawda...wszyscy chcą, dlatego wszyscy go słuchali i spijali każde jego słowo. Dawał ludziom nadzieję, że ten spleśniały schron to coś więcej, poza gnijącymi resztkami zeszłej cywilizacji. Teklo, nikt nie chce tu być. Wszyscy chcą żyć normalnie, w zdrowiu, w cieple, bezpiecznie i takie bajki dają przynajmniej cień nadziei... Ale niestety to tylko fantasmagoria... Szmaragdowy Gród nie istnieje...gdyby istniał, to wszyscy już dawno byśmy tam byli, Andriej nie chodziłby od stacji do stacji i nie opowiadałby o tym...Ucichł z goryczą w głosie.
Nie chciał dziecku psuć marzeń. Możliwe, że wiedział, że tylko to nadaje jej życiu sens. Może już wcześniej widział, jak w ludziach gaśnie ostatnia iskierka radości, jak łatwo odebrać komuś cel życia, pragnienia i marzenia.
Znajdę Gród i wrócę po ciebie. To musi być miejsce tylko dla takich dobrych, zupełnie jak ty. - oczywistym było, że mała nie słuchała. Dalej uparcie brnęła w coś zupełnie bezsensownego według Tima. -
Ale powiedz mi wszystko co wiesz, proszę. To ułatwi poszukiwania, bo widzę, że też coś wiesz o tym miejscu, a co najważniejsze, wiesz, że mnie nie zatrzymasz.

-Ja nie.-Przyznał.-Bo nie będę tu nikogo trzymał na siłę. Ale wiem, że zarządca nie będzie taki łaskawy. Nie masz dokumentów, masz góra dziewięć lat, jestes małą dziewczynką. Tunele i szukanie Grodu to nie sprawa dla małych dziewczynek.-
Już nie wiedział jak przekonać małą.
-Nikt ci nie da broni, byś się sama obroniła. Nikt cię nie wypuści, by cię zeżarł potwór.-Wyjął małą zmiętą paczuszkę i wyciągnął papierosa. Musiał zapalić. Małe, pyszczące się dziewczynki szukające przygód jak z bajek to było chyba ponad jego nerwy.
Zakręcił się, wyjął zapalniczkę, odpalił śmierdzącego papierosa i wetknął go sobie niechlujnie w kącik ust.
-Tekla. Ja nic nie wiem o Grodzie. -Pokręcił głową powoli. Wzruszył ramionami.
-Od paru ładnych tygodni coraz więcej ludzi przychodzi z tymi bajeczkami na ustach. Powtarzają, kłócą się, wspominają o Andrieju. Że tam był. I jakiś Stiopa. Niektórzy mówią na niego Stiopa Samotnik inni mówią o nim Stiopa Borsuk. Bo jest taki zamknięty w sobie.
O Andrieju się nasłuchałem niejednego. Że to stary, doświadczony stalker, który zęby zjadł na znoszeniu do tuneli różnych drogocennych drobiazgów.-
Znów zaciągnął się dymem i wypuścił go tak, że chmura zawisła mu dookoła głowy.
-Nie wiem, czemu tak się uparłaś. Andriej umarł. Stiopa zapadł pod ziemię. Stworzyli legendę i nic dobrego im to nie przyniosło.-
-Z jednej strony chcesz mnie zatrzymać, ale z drugiej… Widzę, że mnie wypuścisz! Może nawet drugi raz mi pomożesz Tim? To już będzie ostatni… Potem to ja pomogę tobie! Zobaczysz! Teraz nie możesz w to wierzyć, bo jesteś dorosły, a wy tak macie… Ale ułatw mi trochę moje zadanie i… Wtedy sam się przekonasz. Tego cudu nie potrafił opisać w pełni nawet sam Andriej… - na koniec emocje opadły, a Tekla spochmurniała na chwilę. Pełnym nadziei wzrokiem wpatrywała się w smutne oczy Tima.
Pokręcił stanowczo głową. Skończył papierosa, wypuścił dym i rzucony na posadzkę niedopałek przydusił butem.
-Nie, Teklo.-Powiedział cicho łagodnym tonem.-Ja cię nie puszczę.-Popatrzył jej w oczy.
-Nawet jak się popłaczesz i tupniesz nogą. I nie pójdę z tobą. Poskromić twoich zapędów też nie poskromię. Nie mogę nic więcej dla ciebie zrobić, bo prosisz o rzeczy, których przyzwoity człowiek nie spełni, dziecino. Prosisz o zbyt wiele, nie zdając sobie sprawy jakie niebezpieczeństwo czyha na ciebie.-
Wyminął dziewczynkę i poszedł w stronę namiotów dla żołnierzy powolnym, zmęczonym krokiem.
Za to Tekla rzuciła się do biegu. Zamierzała zwolnić dopiero kiedy zobaczy czy usłyszy kogoś, kto mógłby ją zatrzymać. Kogoś, kto mógłby jej przeszkodzić.
~Tim pomógł mi już dostatecznie, teraz wystarczy tylko, żeby nie utrudniał, a ja dam sobie radę. Zawsze sobie radzę, a teraz przynajmniej wiem o kogo pytać i kogo szukać. Stiopa…
 
Eillif jest offline