Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2016, 09:57   #100
Eliasz
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Brad wysłuchał słów zarówno Athei, jak i Markusa, po czym pokręcił nerwowo i energicznie głową. Mężczyzna zerwał się z miejsca i zbliżył się do Markusa.

-Czy Tobie się wydaje, że praca w straży to dla mnie jakaś zabawa? Czy ja tu uprawiam politykę? Lub konkuruję z ludźmi z drugiego posterunku?- mężczyzna wyprostował się i nieco uspokoił. -To nie jest takie proste. Ja jestem najniżej na tak zwanej drabinie tej instytucji. Nie mogę nikomu wydawać rozkazów poza cywilami podejrzanymi o cokolwiek. Nie mam żadnej władzy, a już na pewno nie mam wpływu na to, by zgłosić mieszczan do wejścia do magazynów kogokolwiek. Nad nami stoją ludzie o wielkich wpływach, może nawet i znacznie większych niż ma wasz pracodawca. A ty? Zdaje się nawet nie jesteś mieszkańcem Marsember. Jak zatem wyobrażasz sobie swoje uprawnienia? Zostawcie tę sprawę, bo oni nie będą z wami pogrywać…- Zamilknął na chwilę po czym podszedł do małego i strzelistego okienka przez które wyjrzał na tętniące porannym życiem miasto.
-Zabiją was tak jak zabili mojego kamrata. Poderżnęli mu gardło, bo za dużo pytał. Życie nie jest dla nich warte tyle, co machlojki. Poza tym pozbawienie kilkudziesięciu mężczyzn uprawnień do strzeżenia miasta zaskutkuje wzrostem przestępczości na taką skalę, jakiej sobie sam nie potrafię wyobrazić.- Wzruszył ramionami. -Nie dość tu znaczycie, nawet z Courtezem i mną za plecami, by mieszać się w tak zawiłe gówno…- wyjaśnił im bez owijania w bawełnę.

Markus spoważniał i skinął głową na znak że rozumie. Przez dłuższa chwilę milczał nie wiedząc co powiedzieć, albo jak powiedzieć. - Sam mówiłeś, że ktoś by mógł sprawdzić magazynek i porównać go z listą skonfiskowanych rzeczy jakie opisano w raporcie… Możemy znaleźć kogoś kto by się tego podjął, ale co wam jako straży to da? Zaufacie czyjemuś oświadczeniu że stan magazynowy w strażnicy się nie zgadza? - zastanawiał się na głos Markus .
- Nie każ nam jednak odpuszczać zupełnie sprawy bo w grę wchodzi życie dwóch dziewczynek. Dwóch małych dziewczynek z których przynajmniej jedna została wielokrotnie zgwałcona , przynajmniej jeśli wierzyć słowom przemytnika. Nikt zresztą nie wywali kilkudziesięciu strażników, udowodnić im wszystkim winę to niemożliwość. Odpowiedzą zapewne ci którzy sprawują bezpośrednią piecze nad magazynem. Po prawdzie jednak niewiele nam to da. Interesują nas miejsca w których strażnicy spotykają się z przemytnikami, imiona, nazwiska, tu nawet nie chodzi bezpośrednio o skorumpowanych strażników, ale właśnie o przemytników którzy najpewniej trzymają teraz dziewczynki w jakimś mrocznym i ponurym miejscu i wolę nawet nie myśleć co z nimi w tej chwili robią…
Markus przystanął na chwilę, głos miał nieco podniesiony, zdenerwowany, widać było, że nie jest mu obojętny los dziewczynek, choć tak naprawdę w ogóle ich nie znał.
- Możemy spróbować z tą obserwacją, ale to czasochłonne zajęcie i nie wiadomo ile godzin, dni czy nawet tygodni zajmie, aż postanowią wynieść coś z magazynku... Chyba… chyba żeby ich jakoś do tego sprowokować. - Zastanawiał się Markus, w głowie rodził się mu pewien plan, Brad był na tyle uczciwy i w porządku wobec nich, iż uznał że może się nim podzielić ze strażnikiem.
- Gdyby do strażnicy wschodniej dotarła informacja że przemytnicy chcą się spotkać i zakupić jakiś towar. Tam gdzie zwykle lub tam gdzie ostatnio. Być może strażnicy rzeczywiście by coś wynieśli i ruszyli na miejsce spotkania. Będziemy mieć szczęście jak doprowadzą nas do kryjówki przemytników, lecz jeśli nie, to przynajmniej będziemy mieli skorumpowanych strażników na talerzu. Czy masz dostęp do tego raportu o którym wspominałeś? Albo czy wiesz chociaż gdzie on się znajduje? Nie chce byś angażował się w tą sprawę bardziej niż już to zrobiłeś. - zakończył Markus w którego oczach widać było determinację do zakończenia sprawy. Nie tyle chodziło mu o szerzenie jakiejś sprawiedliwości i porządków w straży, co na zwykłym odnalezieniu zaginionych dzieciaków. W ostatnim zdaniu widać było zmartwienie losem Brada. Najemnicy Corteza podróżowali i trzymali się w grupie, nie tak łatwo było zabić ich cichaczem, Brad zaś był sam.

Thazar pokręcił głową.
- Jak sobie wyobrażasz podsunięcie im takiej informacji? - spytał. - Musiałbyś mieć dojścia do przemytników. Może lepiej byłoby wziąć konie i ruszyć raz jeszcze na plażę i dalej? A nuż byśmy znaleźli jakieś ślady tego uciekiniera? Chociaż to jest trochę późno... - dodał.

- Uciekinier został zabity. - Rzucił krótko Markus pamiętając o tym co mówili inni. - A informacje można podesłać, choćby przez posłańca. Przecież przemytnicy nie pojawiają się otwarcie w strażnicy. Zapewne mają swoje miejsca spotkań, ale po akcji na plaży nie będzie niczym dziwnym jak wyślą wiadomość na piśmie. Nawet można w nim dodać, że miejscówy w mieście są spalone i wyznaczyć spotkanie choćby przy jaskini. Tam gdzie znaleźliśmy zwłoki. Markus po chwili zastanowienia dodał - Nie mówię że to plan idealny, ale zawsze jakiś. Na pewno lepszy niż czekanie na ruch strażników. Zresztą możemy to jeszcze przedyskutować w większym gronie, wiadomo że to nie jest sprawa na nasza trójkę. Warto byłoby jednak nie wracać z pustymi rekami do pozostałych. - Spojrzał raz jeszcze na Brada licząc choćby na strzęp przydatnych informacji. - To jak z tymi dziennikami i raportami? Dałoby się je jakoś przejrzeć , może w nich znajdziemy coś co podsunie nam nowe tropy? Miejsca w których strażnicy byli, meliny które przeszukali, podejrzanych których schwytali i wypuścili. Nie wiem, cokolwiek. Przede wszystkim jednak informacje o skonfiskowanym towarze, jak będziemy wiedzieć co mają na składzie, oferta odkupienia tego będzie brzmiała o wiele bardziej wiarygodnie. - zauważył Markus.

- Widziałeś trupa, prawda? - z odrobiną kpiny w głosie spytał Thazar. - I już widzę, jak posyłasz to pismo. - Z niedowierzaniem pokręcił głową.

- Nie , trupa nie widziałem. - stwierdził zgodnie z prawdą Markus. - A co do posłańca, może go wysłać choćby któryś z znajomków Shena, nie znając jego zawartości, na wypadek gdyby strażnicy dopytywali od kogo przyszło to pismo. Przemytników na pewno jest więcej niż to zgromadzenie przy plaży, zresztą oni sami o tym wspominali. - odrzekł spokojnie kapłan.

-Nie możesz słów tamtych skurwieli brać za pewnik. Mógł coś wymyślić, mógł mieć przygotowaną wersję w razie gdyby ktoś pytał. Jeśli chcecie przejrzeć raporty i dzienniki w wschodniej nie będę w stanie was tam wprowadzić. To musicie zrobić na własną rękę, lecz mogę wam pokazać wejście od kanałów do podziemnej części wschodniej strażnicy. Lecz drogę do komnaty, gdzie trzymają dokumenty może strzec któryś z nich. Na pozór nie wygląda jakby było nas wiele, lecz po prawdzie pracuje nas tu w mieście całkiem sporo. Zarówno na wschodzie jak i zachodzie. Jeśli macie kogoś takiego kto potrafi cicho się skradać i pozostać niezauwa… Nie!- warknął po chwili -To zbyt wielkie ryzyko. Jeśli was tam złapią zwyczajnie zabiją, a wcześniej zrobią to co wy tym przemytnikom na plaży. Nie zgadzam się byście podejmowali tak wielkie ryzyko.- zamilknął.

- Bez twojej pomocy ryzyko zrobi się tylko większe - powiedział spokojnie Markus , rozumiał Brada i jego obawy, coraz bardziej lubił też tego strażnika - Powiedz o tych kanałach. Tak się składa że mamy kogoś kto zdołałby tam wejść niepostrzeżenie, byłoby mu znacznie łatwiej przez owe kanały niż frontalnie lub prze któreś okien w strażnicy. Jeśli miałyby się pojawić kłopoty to się wycofamy, ale spróbować musimy. Tu nie nasze życia leżą na szali, ale dwóch małych dziewczynek i jeśli my im nie pomożemy to ich los będzie gorszy od śmierci. Sam pomyśl co ty byś zrobił gdyby tu chodziło o twoje dziecko. I nie każ nam robić mniej w trosce o nasze bezpieczeństwo. Jesteśmy dorośli , znamy ryzyko i obiecuję że nie damy się głupio zabić. Będziemy ostrożni. - powiedział na koniec patrząc Bradowi w oczy. Mówił serio. - Zaprowadź nas do tych kanałów , a my z resztą omówimy sprawę. Jeśli uznamy tą akcję za zbyt trudną, to zrezygnujemy. A jeśli nie, to najpewniej jeszcze się spotkamy by omówić co znaleźliśmy w raportach. - Kapłan szykował się do drogi, nie chciał by Brad znów się rozmyślił i tym bardziej nie chciał wracać do reszty z pustymi rekami. Plan wejścia do strażnicy ukrytym przejściem i przebadania raportów dawał możliwość bliższego wglądu w działania strażników ze wschodniej a to mogło przybliżyć ich do dziewczynek. Było to na pewno lepsze niż czekanie aż same się znajdą…

Thazarowi pomysł z wędrówkami po kanałach niezbyt się podobał, podobnie jak idea włamywania się do strażnicy.
- Jeśli nie ma innej możliwości - powiedział z wyraźnym brakiem entuzjazmu.

-Muszę poszperać w mapach. Nie wiem, którym wejściem dotrzecie pod strażnicę…- pokręcił głową -Niesamowite… Doradzam obywatelom żeby włamali się do budynku straży miejskiej…- spojrzał na Markusa i kolejno na Thazara, oraz Atheę -[i]Dajcie mi czas do południa na odnalezienie map.
 
Eliasz jest offline