Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 27-03-2016, 10:24   #151
Flamedancer
Konto usunięte
 
Flamedancer's Avatar
 
Reputacja: 1 Flamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputacjęFlamedancer ma wspaniałą reputację
Przebywanie w wieży czarodzieja powoli napełniało jego umysł flustracją - bo ile można walczyć w ciągu jednego dnia z istotami z piekła rodem? Najpierw gargulce, następnie jakiś golem, teraz wybuchające cienie z pożeraczem na czele oraz jakiś cholerny Mimik. Zaczynał mieć po prostu dość, jak często w nieprzyjemnych chwilach, bowiem to właśnie wtedy pojawiało się zwątpienie, ale można było jedynie przeć dalej. W końcu jest to siedlisko jakiegoś nekromanty - siedlisko zła.

Ale co obraz Tamarie robił na ścianie? Oczywiście jeśli to była ona. Była to zagadka, na jaką nie mógł w tym momencie znaleźć odpowiedzi. Zamurowało go, ale wolał nie roztrząsać tematu, a przynajmniej nie w tym momencie. Rudowłosa była zła jak cholera.

Na kolejnym piętrze znaleźli kilka ciekawych rzeczy, co mogło zaspokoić jego głód wiedzy na bardzo długi czas. Księgi. Mnóstwo ksiąg o sensownej tematyce. W jakiś sposób zaburzyło to jego zdolności logicznego myślenia nie dostrzegając zagrożenia ze strony pentagramu oraz wielkiego grymuaru przywołań.

- O raaaany… - odezwał się Markas, kiedy jego opadnięta z wrażenia szczęka wróciła na swoje miejsce. Łotrzyk pobiegł schodami na górę i stanął na chwiejnym rusztowaniu, tuż obok gigantycznego teleskopu. Przyglądał się uważnie wszystkim symbolom, wykonanym ze złota pokrętłom i wskaźnikom, a na koniec spojrzał przez niewielki okular. Niestety, niebo było zachmurzone i nie zobaczył nic godnego uwagi.
- Ciekawe jestem ile to wszystko jest warte... - odezwał się po dłuższej chwili zabawy ze złoconymi pokrętłami.
Szarańcza początkowo zachwyciła się łóżkiem, albowiem spanie na wygodnym łóżku było jej ulubionym zajęciem. Nie podeszła tylko ze względu na czerwony proszek, który zdawał jej się być niepokojący. Dużymi krokami wymijała pyłkowe kreski, aby dostać się do otwartej księgi. Wspięła się na palcach, aby móc przeczytać pierwsze słowa
- Oho, Otchłanny. Nie brzmi sympatycznie, przeczytam cicho, bo to może jakieś zaklęcie, a nie chciałabym go uaktywnić - kobieta w myślach zaczęła czytać, przeskakując poszczególne linijki, bowiem już po kilku zdaniach mogła się domyśleć, znaczenia słów
- Emm, to jakiś rytuał przywołania, jakichśtam planarnych istot - podrapała się po głowie - Ciekawe czy moja kamasutra by tutaj była potrzeba, jak myślicie? Rytuał to rytuał - wzruszyła ramionami zerkając na grupę.
Na słowa aasimarki półelf złapał się za głowę. Nie mógł dosłownie uwierzyć w to, co usłyszał. Zerknął z ukosa na dziewczynę odrywając wzrok od drogocennych ksiąg traktujących o magii.
- Bogowie, dlaczego twój umysł tak bardzo przypomina łąkę? - Zganił ją ostrzejszym tonem za jej myślenie, ale dość szybko odzyskał poprzedni spokój i splótł ręce na piersi - Ech, tak to jest jak się niewiele o magii wie.
Widać było, że bierze całą sprawę dość poważnie. Tak stał przez moment wpatrując się w dużą księgę, a żywiołak ziemi podążył za jego wzrokiem wydając z siebie jakieś pomrukiwania. Wyglądało to tak, jakby chciał coś wiedzieć. W końcu zaczął recytować po kolei zaklęcia detekcji zastanawiając się jaki rąbek magii tajemnej zostanie przed nim tym razem uchylony.
Na jego słowa, Szara zamrugała wielokrotnie. Nie była do końca pewna o co mu chodzi.
- Magia to dar! A wszystkie dodatkowe duperele to są do nauki, jak na przykład rozsypywanie proszku, czy moja super naukowa książka! - oburzyła się i uniosła swoją zdobycz na wysokość policzka, aby wskazać palcem jej okładkę
- Widać nigdy tego nie próbowałeś, pewnie nawet nie widziałeś. Nasza wiara czy wiedza się różnią, co nie znaczy, że jestem przytępa - tupnęła nogą i odwróciła się, zadzierając nosa
- Lepiej mieć łąkę, niż siano - odgryzła się i chciała już odejść, gdy właśnie Sadim kończył recytować inkantacje swojego zaklęcia i nagle wydarzyło się coś nieoczekiwanego. Zamiast zobaczyć wszystkie obiekty w różnych kolorach, odpowiednich do przypisanej im szkoły magii, widział tylko wielką księgę, przy której stała Szarańcza. Jaśniała ona intensywnie karmazynowym blaskiem, który z każdą chwilą zwiększał swój rozmiar, aż w końcu pochłonął białowłosą kobietę. Nie rozumiejąc tego co się dzieje, półelf stracił kontrolę nad swoim ciałem i mimowolnie zbliżył się do magicznej księgi, kompletnie nią oczarowany.
Dotknął pergaminu, na którym spisane były słowa tajemne w języku otchłannym i nagle w jego głowie odezwało się tysiące głosów o rożnych barwach i tonacji. Każdy był jednak nieprzychylny, złośliwy, szyderczy… Śmiały się z niego, wirowały mu w głowie, przytłumionym echem odbijając się od ścianek czaszki. Po chwili głosy ucichły, a on sam wylądował twardo na ziemi, kompletnie zdezorientowany. W pamięć wrył się nieznany mu obraz; widział wielką krasnoludzką twierdzę skąpaną w płomieniach, umarłych walczących w jej halach z ostatnimi obrońcami. Ogień rósł i spłynął po górskich stokach jak lawina, kierując się w stronę lasu. Strawił puszczę, pochłaniając królestwo elfów i wszystkie zamieszkujące Ciernisty Las stworzenia. Podążał dalej na południe, aż dotarł do Stonebrook, które również poddało się jego sile. Śladem zgliszczy podążała armia umarłych, która z każdym trupem zwiększała swą liczebność, aż w końcu była w stanie rzucić wyzwanie całemu regionowi Jeziora Pary i go podbić.

Sadim nie miał pojęcia co się stało. Bolało go wszystko, a przed oczami wciąż miał okropne obrazy, które przed momentem ujrzał. Było pewnym, ż najazd goblinów oraz to było jakoś ze sobą powiązane, ale...
Jakoś nie miał siły na to wszystko. Jak starzec.

 

Ostatnio edytowane przez Flamedancer : 27-03-2016 o 21:44.
Flamedancer jest offline