Wątek: "40. piętro"
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-05-2007, 21:22   #23
Kutak
 
Kutak's Avatar
 
Reputacja: 1 Kutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwuKutak jest godny podziwu
Pomieszczenia w biurowcu korporacji „New Dreams” były rozlokowane z szalenie dziwną kolejnością. Pełno było pomieszczeń w stylu 320A, 320B, 320U, nie brakowało też takich bez numerów. Mało kto wiedział dokładnie gdzie znajdzie które pomieszczenie, niewielu miało pojęcie ile jest ich w ogóle. Na planach tez nie było wszystkich pomieszczeń. 3115C, ostatnie z tej „serii”, było jednak na trzydziestym dziewiątym piętrze, a 3117- na 41. Rzeczą oczywistą było, gdzie trzeba szukać pomieszczenia 3116. Tajemnicze 40. piętro, witaj…

12:22, biurowiec korporacji „New Dreams”
Wszyscy byli pewni, że ku tajemniczemu pokojowi 3116 będą wędrowały tłumy. Klatka schodowa była jednak prawie pusta. Większość osób kryła się pod biurkami, część usiłowała wiać wyjściami pożarowymi- czy to ze strachu, czy z lenistwa… W końcu zanim wróci pełne zasilanie w wieżowcu, zanim wszystko wróci do normy, minie co najmniej godzina albo i dwie. W sam raz na mały obiad w „U Bartenklsa”, całkiem sporej i stosunkowo taniej knajpie oferującej domowe obiady w rzekomo najlepszym możliwym wykonaniu. Co lepsze, nie były to tylko puste słowa.

Niewiele osób więc zadało sobie trud, by poszukać w rozległych planach budynku pomieszczenia 3116. A gdy już zaczęli- dziwili się. Pokoju nie było na żadnym z planów! Każdy jednak mógł łatwo się domyśleć, gdzie znaleźć tajemnicze pomieszczenie- na 40. piętrze. I w tym momencie z poszukiwań rezygnowała większość niedoszłych odkrywców tajemnic firmy…

Ci, którzy postanowili iść w kierunku tego tajemniczego miejsca musieli mieć jakieś mocniejsze motywacje. Susan wietrzyła w tym tajemniczym pokoju całkiem realną szansę na przyspieszenie swojej kariery. Na Sharon działała histeria jej koleżanek, z pewnością zresztą niepotrzebna. A poza tym czy nie zdobędzie ich szacunku gdy będzie mogła im zrelacjonować to, co stało się na górze? Victor dopiero wrócił na pozycje „rządzącego” Damienem i po prostu musiał się wyszaleć, chciał zrobić coś ważniejszego niż oglądanie smoczej łuski na monitorze. Ricardo był już na miejscu, toteż trudno mu było odchodzić od miejsca skrywającego w sobie zapewne ogromnie intrygującą tajemnicę. Argie zaś po prostu chciał iść do domu…

W końcu jednak wszyscy znaleźli się przed masywnymi, ogromnymi drzwiami, które miały za zadanie nie tyle pilnować wejścia na piętro (miały bowiem wręcz dziecinnie prosty do sforsowania zamek, a do tego w tej chwili były nawet niedomknięte!), co odradzać ten ruch. Kto jednak po przebyciu tak wielu pięter byłby w stanie rzucić „A, to ja jednak wrócę do roboty”?

Znali się z widzenia, czasem zamienili w windzie kilka słów. No, może poza sprzątaczem. Ten tylko przystanął w drodze na dół, spoglądając na tłum z uśmiechem pod nosem. Tym uśmiechem, który zazwyczaj towarzyszył myślom w stylu „Co to za banda pojebów i jaki był numer na ochronę?”.

Historia nie zapamiętała, kto w końcu zdecydował się otworzyć dalej drzwi. Wszyscy jednak, nawet przyjmujący sceptyczny wyraz twarzy Argieve, czekali na tą chwilę. I wszyscy poczuli się ogromnie zawiedzeni- zamiast bowiem potężnego sejfu, miejsca gdzie przetrzymywani byli uchodźcy z krajów trzeciego świata czy magazynu broni (jak głosiły różnorakie plotki) zobaczyli zwykły korytarz, oświetlany przez łącznie piętnaście świetlówek (jedna do wymiany).

Zwykły, długi, prosty korytarz, na jego końcu zaś widać było kolejne, ciężkie drzwi. Zaraz obok nich stał fotel i stolik, na stoliku zaś znajdował się czajnik elektryczny, dwie szklanki, pudełko herbaty i radio. Pozostałość po panu Fintzu. Nikogo jednak nie interesowały pamiątki po niedawno zmarłym, nie w tej chwili. Wszyscy szli w kierunku drzwi, lekko uchylonych drzwi… I je otworzyli do końca, a ich spojrzenia głodne celu tej wędrówki natknęły się na ciemność…

Nad drzwiami widać było tabliczkę „3116”. To tu. Za drzwiami był tylko może metrowy korytarz i krata. A za kratą ciemność, niematerialna i nieprzenikniona ciemność. Bez dźwięków, bez ruchów… Ciemność…

I z pewnością nie był to sejf pełen gotówki. „A szkoda”, pomyślał Argie.

***
Caroline jeszcze parę minut krążyła po piętrze. Perspektywa schodzenia z 58. piętra wydawała jej się na tyle przerażająca, że wolała poczekać jeszcze minutę czy dwie. Może w końcu włączą ten prąd? Widziała przecież na monitorze szefa, że to gdzieś tu wyłączano prąd w całym budynku. Może gdzieś da się go włączyć, na nowo rozświetlić budynek? Caroline starała się zachować spokój, lecz po chwili już wręcz histerycznie przerzucała rzeczy w szafkach szefa. Znalazła tam nawet jakieś zdjęcie Żelaznego Stanley’a tulącego się do piersi młodej prostytutki, lecz nie wydawało się to jej interesujące.

Nagle poczuła, jak serce podchodzi jej do gardła. Winda. Usłyszała windę, musiała być jakieś trzy, może cztery piętra poniżej. Momentalnie pobiegła w kierunku wejścia do kabiny. Zbladła. Wszystkie mechanizmy były nadal wyłączone. Nie miała prawa jechać… I gdy lada chwila drzwi windy miały się otworzyć, coś (zdrowy rozsądek? Kobieca intuicja?) podpowiedziało jej, żeby schowała się. Ukryła, uciekała…

Wypadła na klatkę schodową, zamykając za sobą drzwi, a potem tylko nasłuchiwała. Drzwi do winy otworzyły się, lecz już nie zamknęły- jakby czekały na powrót osób, które ją opuściły. A były to dwie postacie, zapewne więksi mężczyźni- wywnioskowała Caroline po ich ciężkich krokach…

- Całe piętro czyste?- odezwał się pierwszy z mężczyzn. To jeden z ochroniarzy, ten który kiedyś zawołał Caroline, gdy ta zgubiła portfel, upadł jej przy samym wyjściu! Ale miał jakby inny głos- niższy, mocniejszy…

- Tak. Stanley Kervish i jego umowa to już przeszłość-- odezwał się drugi głos. Też ochroniarz! Ale co to za umowa? Może chodzi o to kupno większościowego pakietu akcji Nissana?

- Cudownie. Pan Rog będzie zachwycony. Za chwilę do nas dołączy. Sam pan wie, jak to jest po takiej podróży.- Rog!? Kto to mógł być Rog!? I dlaczego pierwszy z ochroniarzy o nim mówi!?

Caroline cała drżała. Ktoś usunął szefa nad szefami, zapewne przekupił ochronę… Kto? Ten Rog? To jakiś Rosjanin? Może Polak? Dzikusy ze wschodów mieli zawsze podobne nazwiska. I co stało się z tymi głosami!?

Zniknęli gdzieś w gabinecie. Caroline nic już nie usłyszała.

***
Pierwszy radiowóz nadjechał pod drzwi wieżowca. Wybiegający ze środka ludzie, dziwny biały dym (gaśnica?) wydobywający się przez jakiś czas z okna i ta nagła awaria prądu- wydawało się to wystarczająco interesujące dla policji. Jednak pracownicy nie mówili niczego wielkiego- część udawała, że po prostu dostali wolne, inni zaś opowiadali o awarii prądu i dziwacznych zjawiskach związanych z jakimś numerem.

Dzielna policja New Alrec postanowiła wezwać wsparcie.
 
__________________
Kutak - to brzmi dumnie.
Kutak jest offline