Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2016, 16:24   #126
Guren
 
Guren's Avatar
 
Reputacja: 1 Guren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputacjęGuren ma wspaniałą reputację
Stach i Stefan N. u Wąglikowskiego
- To my może pojedziemy zajrzeć do Wąglika? To nie tak daleko, a wypadałoby go ostrzec przed drapieżcami? - zaproponował Stefan.
- Ekhm…. Tygryso… Sao… Jeśli po tym cyrku, który urządziła moja rodzina nie chcesz ze mną więcej rozmawiać, to ja zrozumiem. Zwłaszcza, że jeszcze nie widziałaś Stryja i Dziadka... - Stanisław bardziej był zajęty przepraszaniem swojej dziewczyny: -I przepraszam, ze doszło do tej afery z Twardym przy tobie…. Ale twoja pomoc dzisiaj będzie nieodzowna!
Sao Skrzyżowała ręce na piersi i popatrzyła na Stanisława z ukosa.
- Ja cię rozumiem, bo moja rodzina jest… jaka jest. Wyobraź sobie jakbyś musiał stanąć przed moim ojcem - zapadła złowróżbna cisza
- Ale Stefan ma rację, duchy gór i niebios, że też to powiedziałam. Za bardzo boisz się być znielubianym.-- wytknęła Xingijka.- Nie potrafisz się postawić. Tak, jak Stefana nie bronisz przed Mustangiem, tak nie bronisz mnie przed rodziną. Potwora! Idziesz z Nami , muszę wziąć prysznic, bo cię dotknęłam.
- A to nie twój brat teraz decyduje? Bo teraz on jest głową rodziny jako Cesarz, nie? - zauważył Stefan.

U Wąglikowskiego
I Sao ruszyła, a Ilena tylko westchnęła i poszła za resztą. Wąglikowski przebywał w niewielkim tanim motelu w obozowisku Gwyneth. Profesor leżał na leżaku na werandzie i paląc fajkę czytał książkę autorstwa Gwyneth.
- Cześć! Miałem do was przyjść wieczorem. Priscilla, przynieś coś do jedzenia. - zawołał do środka. Gwyneth także wyszła na werandę
- No to, co z tym tygrysem - zapytała pykając fajkę i polerując lufę strzelby na słonie.
- Pan się jej pyta… Stefan wskazał na Sao. - Jakaś tradycja rodzinna… jego wzrok skupił się na broni. Uznał, że się bardzo przyda.
- E tam Tradycja, hobby takie. Gdy praktuje się archeologię pragmatyczną - mówiła Gwyneth, ale Wąglkowski jej przerwał
- To jest rabowanie starożytnych artefaktów
Gwyneth posłała mu urażone spojrzenie
- Każdy musi z czegoś żyć. Widzicie, w tych dzikich krajach szwenda się tyle bezpańskich dzikich bestii, że nic tylko strzelać - zaśmiała się Morigianka, a Sao zasłoniła Mimi.
- To nie był ani tygrys, ani wilk, bo żaden nie pociąłby szponami drzwi samochodu, ani nie nabił ludzkiej głowy na maszt. Opowiecie o tym stworze?
- My? Chyba najpierw pan, bo skoro go widzieliście… Może jeszcze łaziło na dwóch łapach? -odparł Stefan. Nie był pewien ile może powiedzieć Wąglikowi o tym co wiedzą.
- Nie widziałem go. Dziś spałem. no tutaj - profesor wyszczerzył zęby - Tylko to co zrobił. Wejdźcie do środka
Wnętrze hotelu nie było luksusowe, ale o oczko lepsze niż u Hedwigi. Priscilla coś gotowała w kuchni.
- Nie wiem co to było, ale poruszało się sadząc po śladach i na dwóch i na czterech nogach. Wystrzelono kilka pocisków, ale go nie zabito rzekł Wąglikowski
- Tak czy siak. Rydym yn curo y bastard - zawołała Gwyneth
- Powiedziała, że ubije drania - przetłumaczył Wąglikowski - Priscilla, przynieś jak jest gotowe - zawołał i Gwynetch zaczęła polewać whisky
- Priscilla to u was częste imię? - zapytała Ilena Stacha.
- Dość sporo dziewczyn je nosi w Amestris - odparł.
- Aha… To dobrze - rzekła Ilena
- No dobrze, co zamierzacie z tym potworem zrobić. Gdyby to był zwykły zwierzak, to zwabilibyśmy go krową lub kozą. W sumie to w bajkach smoki lubią co innego - popatrzyła znacząco na Sao i Ilenę.
- Smok byłby większy i porwałby samochód w całości. Czyli rozpoznaliście, że zwierze mialo łuski? - stwierdził Stanisław.
- Nie, to była tylko taka no przenośnia - powiedziała Gwyneth
- Smoki niczego nie połykają! Smoki mieszkają w niebie i robią deszcz. Każde dziecko to wie - oburzyła się Sao
- Możemy wam załatwić jednego łowczego od dziwnych stworzeń, ale potrzeba informacji co to jest, by mógł się przygotować - wtrącił Stefan.
- Wy go widzieliście, ja nie. Ale jeśliby kierować się podaniami, to srebro się przyda - rzekł Wąglikowski.
- Przykro nam za to co porobił z ludźmi - powiedział Stefan.
- Jak on by tego nie zrobił, to zeżarłoby ich to, co czeka za ścianą… Nie chcieli przestać kopać, a wiecie, że w Amestris nie mam dobrej reputacji - odkaszlnął - Wspominałem, że na ścianie są pęknięcia? To przez wybuchy pana Yaglo dodał profesor
Ilena zamarła.
- A, więc tam jest coś fajniejszego niż wilkołak - Gwynetch promieniała.
- W każdym razie przysłać kogoś moglibyśmy najwcześniej pojutrze, bo z tym specjalistom spotkamy się dopiero jutro. - Stanisław przybrał bardzo poważny wyraz twarzy.
-Mówił profesor, że pan Yaglo? To on pomaga w wykopaliskach?
- wtrącił Stefan. - Myślałem, że robi w technologii bardziej
- On niszczy zabytki. Pomaga wyburzać stare miasto, te zdaniem wierchuszko rządzącej miastem “Nudne” dzielnice. Niewiele udało nam się uratować. Te eksplozje wstrząsnęły lochem i uszkodziły ściany
- A możecie wysadzić tak całe te lochy - zapytała Sao
- Ja się może nie znam, ale…. A jak je wyważą, to się coś ważnego nie zawali? - zauważył młodszy Nowicki.
- Raczej nie skoro do tej pory się nie zawaliło, a na górze jest tylko grózowisko - powiedział Wąglikowski. Wtedy do środka weszła Priscilla, stanęła za Ileną

Po wejściu Priscilli
- Dzień dobry - rzekła dziewczyna. Wojownika stała się śmiertelnie blada
- Chce pani flaczki, jeszcze cieplutkie - uśmiechnęła się do nieśmiertelnej. Ilena zemdlała. Sao doskoczyła do Priscilli i uścisnęła ją mocno.
- Priscilla, pokonałaś potworę! Jesteś wielka! - zakrzyknęła
- Nie lubi flaczków, pewnie Wegetarianka czy inna pierdyknięta. - rzekła Dziewczyna
- Pani Ileno - Stasiek zaczął potrząsać ramie Ileny.
- Normalnie jakby ducha zobaczyła - Stefan przykląkł obok. - Oddycha? Jak nie, to ty jej robisz usta-usta!
-Usta-usta?!
-A co mam ją od razu sprzętem specjalnym? A co wolisz po klacie? -

?- ty od jej ust wara! Ona ci jeszcze co odgryzie - warknęła Sao.
- Potwora! Wstajemy - Xingika zaczęła szturchać Ilenę kijem
- Przepraszam, zapomniałam, że tu są złotoocy ludzie
- Daj spokój z tym kijem! Lepiej daj proszę gazetę do wachlowania. Trzeba jej dać przepływ powietrza!! - polecał Stefan. - Ilena, przeżyłaś tyle, a teraz dasz się zabić na zawał?!
- Priscilla… Inna Priscilla była kiedyś jedną z nas, ale zmieniła się w potwora i urwał mi rękę, a potem pożarła pół miasta
- Aha, to ciekawe - Sao Pobladła brała Stacha pod ramię i odciągała od Ileny
- Jaki macie plan? Kiedy łowy? - zapytała Gwyneth.
- Ona bredzi… Z nerwów i gorączki… - powiedział Stefan przykładając dłoń do czoła Claymorki. - Miała ostatnio ciężkie przeżycia. Już, już malutka. Chcesz łyka na nerwy? - potrząsnął piersiówką.
- Z tym łowcom z rodziny to dopiero się jutro widzimy. A zanim to z nim omówimy…. Więc najwcześniej pojutrze -- wyliczał Stanisław.
- Nie bredzę… Kiedyś było wiele takich potworów… Każda z nas, jeśli za dużo zaczerpnie, to zmieni się w potwora, tym potężniejszego im sama jest silniejsza… Masz może Heroinę? Słyszałam, że to świetne lekarstwo - Claymorka wstała, Priscilla podawała flaczki, Sao przyglądała się strzelbie na słonie.
- No tak, to taki potwór czeka tam w podziemiach? - zapytał profesor
- Lekarstw się nie przyjmuje bez konsultacji z medykiem! A juz na pewno nie tych z groźbą substancji halunowych - Stefan pacnął Claymorkę w ramię. - Chyba już nie, skoro Ilena jednego załatwiła. Bo jak liczyć to coś co zostało za ścianą? Profesor pani mówił?
-Stefek?!
- warknął Stach.
-Bo ja tego nie widziałem ich, więc nie wiem, czy to to samo, co te stwory Yomińskie jakies co Ilena ubiła ostatnio. Ale spokojnie, pani profesor Gwyneth, Ilena to fachowiec. [/i]
- To za ścianą… to w najlepszym wypadku Przebudzony - Ilena popatrzyła na Sao - Ktoś taki jak ja, kto przemienił się w potwora. Każdy jest inny, ale wszyscy są o wiele potężniejsi od Yom. Na każdego trzeba było kilku łowczyń - rzekła ponuro Claymorka
- Ale na razie ten Przebudzony śpi? - spytał Stefan z nadzieją.
Profesor wzruszył ramionami
- Nie sprawdzałem… - odparł
- Jak tylko ściany pękną, to się uwolni - rzekła Ilena.
- To może zacementować te ścianę… Albo inaczej wzmocnić… Póki się pani Ilena nie przygotuje do walki z tym Budzonym… -powiedział Stasiek
- Ani mi się waż w budowlańca sie bawić! A pani Ilena już bardzo zdrowa jest - krzyczała Sao
- Moze wysadzicie cale ruiny - dodał profesor
- Co z was za chłopy. Jednego stwora się boicie - parsknęła archeolog.
- Stasiek mi skonfiskował kołek osikowy! -poskarżył się Stefan. - I dzisiaj mamy umówione spotkanie to nie możemy się tym zająć. Po drugie- odebranie tego zadania Ilenie może być ujmą na jej honorze.
- Masz rację Stefan, wielka ujma dla wojowniczki… Drugi raz się z nim zgodziłam? - rzekła Sao wstrząśnięta - Chyba na nas czas - dodała.
- Tak, tak masz rację, tygrysico. Mamy dzisiaj jeszcze wiele rzeczy do zrobienia. I żeby móc w ogóle spotkać łowczych z rodziny -przyznał jej Stasiek.

Stefan wyjątkowo nie protestował. Stwierdził tylko, że może zdąży dosmażyć pączków dla Stryja.
 
Guren jest offline