Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 28-03-2016, 20:45   #15
Perrin
 
Perrin's Avatar
 
Reputacja: 1 Perrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumnyPerrin ma z czego być dumny
Dolit ruszył wraz z pozostałymi na dłuższy spacer. Spacer... taaa... To było prawdziwe piekło! Obecność Bery początkowo nieco poprawiła pewność siebie Dolita. Nie trwało to jednak długo. Pełno chaszczy. Zielsko zdawało się celowo owijać wokół kończyn, a nawet głowy. W dodatku panujący wszędzie półmrok, nie wspominając o towarzystwie Xaaza. I jeszcze ta nienaturalna cisza. Dolit nie znał się za bardzo na lasach, ale powinno przynajmniej coś bzyczeć, świergotać, stukać chyba, cokolwiek. Dolit nie znosił robali, ale w tych okolicznościach niemal za nimi tęsknił. Ta cisza była niemal jak hałas. Była tak wszechogarniająca, że młodzieniec na próbę potupał parę razy i złamał ze dwie gałązki chcąc się upewnić czy sam wydaje stosowne dźwięki. Upewnił się, że z nim wszystko w porządku gdy usłyszał wywołane przez siebie odgłosy. Nie wiedział jednak czy to dobrze, czy źle. Gdyby to była jakaś strefa ciszy to przynajmniej trochę rozumiałby co się dzieje.

Bardzo szybko znaleźli pierwsze trupy. Dolit widział wiele w świecie- wędrował tak w końcu już od miesięcy, ale dotąd nie widział wielu trupów, a już na pewno nie tyle w jednym miejscu i to w dodatku w takim stanie! Nawet wspomniane wyżej robale nie były skłonne się zainteresować tymi truchłami.

Podsumujmy: oto obudził się w środku jakiegoś bagna, czy lasu, czy czego tam jeszcze, w towarzystwie kilku osób, z czego tylko jedna była przyjemna dla zmysłów, z jakimś bazgrołem na czole i w otoczeniu zmasakrowanych, przez jakieś tajemnicze bydlę zwłok. Nie widział gdzie jest, po co tu jest, ani jak się stąd wydostać, a jego jedyną szansa byli ci kolesie wokół. Gorzej być nie może!

A jednak mogło, bo oczywiście (dlaczego by nie!) za chwilę zaczął padać deszcz. A może padał już wcześniej. Teraz w każdym razie padał na tyle mocno, że wszystkim dał się we znaki.

Dolit posuwał się więc krok za krokiem, ze swymi przymusowymi towarzyszami, zgarbiony, z pochyloną głową, kłapiąc butami i chlupocząc niczym ociężała kaczka. Dobrze, że miał swój kapelusz. Bera oczywiście nie miała tyle szczęścia i po chwili wyglądała mniej jak małpa, a bardziej jak zmokła kura. Tylko, że żadna kura nie patrzy w taki sposób i nie podszczypuje Cię zirytowana, że musi wędrować w takich warunkach.
Jakby to była moja wina!- pomyślał Dolit, po czym rozważał dalej- Co ja tu u licha robię? Dlaczego nie zostałem w domu?
Oczywiście odpowiedź nasunęła mu się niemal natychmiast- w domu czekało go nudne życie. Chciał by było ciekawiej, chciał przygód.
No i teraz kurka jest ciekawiej…- pomyślał z irytacją. W tym właśnie momencie Bera spojrzała na niego i parsknęła śmiechem. Dolitowi nieraz zdawało się, że ona jakoś czyta w jego myślach. Z drugiej strony ludzkie kobiety czasem potrafią to samo. A może miast pomyśleć powiedział to na głos? Rozejrzał się, ale nikt nie zdawał się zwracać na niego szczególnej uwagi. Świetnie! Nawet nie może sobie pomyśleć w spokoju!

Po jakimś czasie zmuszeni byli zatrzymać się. Posilili się, ale nawet jedzenie smakowało jak leśne gluty, które porastały wokół pnie drzew, a które z pewnością jako jedyne w otoczeniu mogły być zadowolone z panującej atmosfery. Zrobili sobie prowizoryczne schronienie. To nasunęło Dolitowi myśl, że może owady i inne stwory też się gdzieś pochowały. W pseudo- szałasie było im ciasno. Od razu było wiadomo kto jak często się kąpie. Tym razem Dolitowi nie trafiło się towarzystwo pięknej elfki tylko Osberna i... Xaaza. Tak! Właśnie jego! Oczywiście każdy chciał też przed deszczem skryć swoje zwierzęta. Jakżeż by inaczej! Bera rzecz jasna nawet nie pytała Dolita o zdanie- po prostu władowała się do środka, niemal włażąc mu na głowę. Co chwilę się wierciła, żeby nie mieć styczności z jednym z Dolitowych sąsiadów (zgadnijcie którym). Nie przestała też podszczypywać swego towarzysza, najwidoczniej wciąż uważając, że zawinił zmuszając ją do wędrówki w takich warunkach. I jeszcze te psy! Czy pies nie powinien mieszkać na zewnątrz? Czy to bydle musi się ciągle o niego ocierać albo ślinić mu nogi? „Sierściuchy” nie nadają się do wnętrz, powinny żyć w swoim naturalnym środowisku, nawet jeśli pada deszcz!
Znów Bera spojrzała na niego złowrogo. Na pewno czyta w jego myślach! Towarzyszyła Dolitowi od paru lat, ale to wcale nie oznacza, że zaczął ją rozumieć. Pełen irytacji krzyknął w myślach: „Wyłaź z mojej głowy!”. Odwróciła się, ale nie wiedział czy naprawdę dlatego, że pomyślał to co pomyślał, czy tak po prostu. „Chyba zaczyna mi odbijać”- rozważał dalej.
Tak oto przez całą wędrówkę Dolit zarzucał sobie, swoim towarzyszom i światu w ogólności… Hm. Dokładnie nie wiedział co chciał im wszystkim zarzucić, ale do licha czyjaś to musi być wina! Na pewno ten brzydal Xaaz maczał w tym swoje brudne paluchy! Wydawał się wiedzieć o co tu chodzi. Aż dziw, że nikt go jeszcze siłą nie skłonił do gadania.

To wszystko, ta cała sytuacja, otaczający go ludzie (i nie tylko ludzie jeśli już o tym mowa), robale, pogoda, trupy i cholera wie co jeszcze sprawiło, że Dolit stał się nerwowy. Wędrówka trwała i trwała. Każde drzewo wyglądało podobnie do poprzedniego. Gdyby nie to, że trupy różniły się od siebie, to byłby przekonany, że błądząc krążą wokół tego samego miejsca. Czy naprawdę nikt nie może zakopać tych trucheł? Dolit obawiał się to zaproponować, gdyż znając jego szczęście to właśnie jemu w udziale przypadłaby ta praca. Tak więc dalej włóczył się z innymi i desperacko szukał jakiegoś nowego punktu odniesienia, czegoś co zakłóciłoby to znienawidzone otoczenie. To pragnienie było tak silne, że gdy tylko ujrzał poczerniały pień natychmiast bezmyślnie pobiegł w tamtym kierunku. Na pniu znajdował się dziwny rysunek, ale oboje z Berą widząc go byli kompletnie skonsternowani.

W chwilę później u jego boku znalazła się Zehirla i powiedziała znowu jakieś zaklęcie. Jej głos wydawał się jakiś mroczny, niemal grobowy.
To wszystko przez atmosferę tego miejsca- pomyślał Dolit- Naprawdę dostaję bzika.
Po chwili już normalnym głosem powiedziała- Nie podoba mi się to. W tym akurat stwierdzeniu nie było nic nowego, ale fakt, że powiedziała to takim tonem i po pobieżnych oględzinach sprawił, że po ciele Dolita przeszły ciarki.
Tych którzy tu zginęli zabiła magia śmierci.. a źródłem jej, był ten krąg w który zdążył wleźć Dolit – kontynuowała. Cała krew zdawała się odpłynąć z ciała Dolita, gdy usłyszał te słowa.
Towarzyszka spojrzała na niego ze współczuciem, co sprawiło, że niemal automatycznie wziął się w garść. Przywykł do imponowania kobietom, więc nawet w tej trudnej sytuacji nasz dzielny bohater postanowił zachować zimną krew, pokazując jaki jest twardy. Nie było to łatwe, zachował więc milczenie, aby głos go zanadto nie zdradził.
Powinniśmy zostawić to w spokoju, czymkolwiek to jest z Wyrnonem nam nie pomoże. - dywagowała dalej efka (czy tam półelfka- ważne, że ładna). Jej słowa całkowicie oddawały odczucia Dolita, choć myślał tutaj bardziej globalnie. Jedyne (no prawie jedyne) czego teraz pragnął to zostawić to wszystko samemu sobie, ale niestety to akurat nie było w tej chwili możliwe.
Zaraz! Co powiedział Osbern? „Minęło parę dni”? Ale kiedy? Dolit na pewno by wiedział, że spał tak długo!

W chwilę potem Zehirla nie wiedzieć czemu postanowiła zamknąć oczy jakiemuś trupowi. Był to elf, przynajmniej sądząc na podstawie tego co z niego zostało. Widok tych delikatnych paluszków macających to ścierwo stanowił dziwny kontrast. Nagle jej ręka zatrzymała się, jakby z wahaniem. Wspaniała kobieta! Jej miłosierne serce na pewno walczy teraz z obrzydzeniem. Przechyliła lekko głowę jakby nasłuchiwała co podpowiada jej sumienie, po czym dokończyła swój obowiązek, wyraźnie zadowolona.
Myśli o tej niewieście tak pochłonęły umysł Dolita, że mimo całej trudnej sytuacji lekko się uśmiechnął. Może nie będzie tak źle. Niech się tylko stąd wydostaną.
 

Ostatnio edytowane przez Perrin : 28-03-2016 o 23:07. Powód: zniknęły owady, a w zamian dodano inne elementy
Perrin jest offline