Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2016, 00:59   #16
Libertine
 
Libertine's Avatar
 
Reputacja: 1 Libertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodzeLibertine jest na bardzo dobrej drodze
Ciarki przechodziły mu po plecach, a serce biło mu jak dzwon, kiedy podążał w samym ogonie za resztą kompanii. W lekkim świetle lewitującej kuli gałęzie kniei wydawały się mu być prastarymi twarzami szepczącymi do niego by podążał głębiej. Zatrzymując się nad pierwszym ciałem, Xaazz pociągnął nosem, jak gdyby rozkoszując się śmierdzącą padliną, a na jego licu skrywał się szeroki, meandrujący uśmiech. Zaś, gdy to napotkali kolejne trzy ofiary, on stanął się nad wielkim gryzącym glebę wojownikiem i kopnął go porządnie w żebra, a potem splunął mu w twarz.

- Z tego bydlaka byłby niezły pół-martwy sługa – szepnął tak, by nikt nie słyszał, a w jego rozszerzających się źrenicach uważni mogli dostrzec blask nieodpartej pokusy.

Idąc dalej, łypał spode łba, węsząc silnie nosem mieszające się odory gnijących trupów razem z jego sekretnym przepisem na trunek z ludzkich wnętrzności, który wlewał do gardzieli, mlaskając przy tym z przeogromnym zadowoleniem. Z każdym krokiem czuł się coraz bardziej swojsko, a wszechobecny klimat grozy sprawił, iż w czasie wędrówki zachichotał kilkakrotnie.

Kuszące odgłosy w jego głowie nabierały na sile, a on sam stał się uczestnikiem głębokiego transu, sprawiającego, iż otaczająca go magia pochłania go coraz silniej. Spięte mięśnie stały się luźne, bolący ból głowy ustąpił, a w jego miejsce zawitała nowa, nieznana mu dotąd energia. Czuł, że moc rośnie, jak zwiększa się do momentu, w którym Xaazz przestanie panować nad swym ciałem i wykrzyczy to, co leżało na samym dnie jego strapionej życiem duszy.

Gdy dotarli do kręgu, stanął jak wryty, zakręciło mu się w głowie, a kiedy paplanina reszty ucichła w końcu jego wewnętrzny ogień wezbrał tak silnie, że wskoczył na pobliski konar i obdarzył drużynę ponurym wzrokiem, długo wpatrując się w dal przed nim. Dreszcze przechodzące po jego kręgosłupie spowodowały, że wygiął się dziwnie i otworzył na oścież usta. Tak długo czekał na jakikolwiek znak w swym życiu, na zew energii, która eskalowała teraz w jego obliczu.

- Mój rytuał się rozpoczął – zainicjował swój monolog jakby nie własnym głosem. - Ciemność w końcu zatriumfuję nad światłem. To znak nowych czasów, czas by stać się nieśmiertelnym, czas by zakończyć bezowocny żywot… Otwórzcie się na wieczną chwałę, na bezkresny splendor i bogactwa, które dzięki mnie otrzymacie, jednocześnie stając się moją nieumarłą świtą.

Po czym zsunął się bezsilnie z gałęzi i począł krztusić się na zmianę z rechotem.

- Tak naprawdę to mapa – spoważniał i wskazał palcem na pieniek – A my znajdujemy się w samym środku tego bagna.
 
Libertine jest offline