Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2016, 15:35   #26
Wila
 
Wila's Avatar
 
Reputacja: 1 Wila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputacjęWila ma wspaniałą reputację

Dom Klary, Józefów pod Warszawą, ul Zaciszna, późny wieczór (15.11 - poniedziałek)
22:15


Ledwo co dziewczyny wróciły do mieszkania, Grażynka usiadła do kompa. Przyzwyczajenie kazało jej sprawdzić pocztę nim zabierze się do pracy.

Cytat:
Od [E-mail]: Indi
Temat: Re: Kilka kwestii - PILNE!!!!
Treść:
Lulu, muszę się z tobą pilnie zobaczyć! Jutro o 12:00, w centrum na pl. Bankowym? Mam BARDZO ważne informacje na temat K. i sojusznika B. Ludzie W. namierzyli leże tej blondyny co z nami jechała, Magdy. Ale to się zupełnie nie nadaje na maila ani na telefon. Proszę potwierdź i bądź! Ja inaczej zwariuję!!!
- Klara? - Grażynka rozejrzała się w poszukiwaniu czarnowłosej, która gdzieś przed chwilą tu była…
- Tak? - dobiegł ją głos z łazienki.
- Możesz podejść na chwilę? - Lekki niepokój w tonie głosu.
Zaciekawiona wychyliła się zza drzwi i lekkim, powolnym sprężystym krokiem zbliżyła do Grażynki. W oczach malowała jej się niepewność, obawa… choć jeszcze nie strach. Patrzyła na Lulu z napięciem próbując wyczytać jej emocje.
- Tak? - powtórzyła.
- Spójrz. - Grażynka podsunęła jej kompa z otwartym e-mailem od Indi. Emocje, cóż graniczyły na krawędzi niepokoju, zaskoczenia i ciekawości.
Klara jakby odetchnęła z ulgą choć i może zawodem, gdy zobaczyła, że chodzi o pocztę. Przebiegła wzrokiem po tekście, napięła przy tym trochę mięśnie szczęki i szyi.
- Ważne informacje na Twój temat? Sojusznik Bałałajki, leże Magdy? - Wypowiedziała na głos, jakby miała wątpliwości, że Klara przeczytała.
Klara pokiwała głową.
- Indira jest blisko z tymi z lasu? - spytała.
Grażynka wzruszyła tylko ramionami. Zabrała kompa z powrotem na swoje kolana. I nawet kliknęła guzik “odpowiedz”. Klara zaś myślała nad czyms intensywnie, ale zerkała na Lulu i na to co pisze. Usiadła koło niej.

Zobaczyła jak powoli - bo Grażynka należała do tych co robią to szybko - wpisuje literki:
Okej, będę…
- Ufasz jej?
- Nie. - Odparła zdecydowanie. - Mam wątpliwości… chociaż wydaje się szczera i w porządku. Ale… czemu nie miałabym tego sprawdzić? - Wzruszyła lekko ramionami.
- A możesz zaproponować jej spotkanie po zmroku?
- Chciałabyś pójść ze mną i posłuchać jakie ma ważne informacje o Tobie?
- Grażynka uśmiechnęła się zaczepnie.
- O tym też myślałam… - wyglądała jakby myślała nad czymś intensywnie.
- Myślę, że to będzie podejrzane i jeśli ona też ma do mnie ograniczone zaufanie, to je nadużyję. Poradzę sobie, nie martw się.
- Martwię się. Ona… wie coś. Dużo. A mnie bardziej interesuje czy zechce spotkać się po zmroku. I to co wie o Magdzie.
- Jeśli nie zechce, to tylko dlatego, że wie o Twoim uczuleniu na słońce? Tego drugiego nie dowiem się, jeśli się z nią nie spotkam, nie?
- Dwa pytania, aczkolwiek nieco retoryczne. Grażynka, trochę jakby się drażniła.
- Zrozumiesz, jak odkodujesz. - Klara spojrzała na nią uważnie. - Nie powiem Ci nie dla tego, że nie chcę. Wolę byś sama złapała króliczka, ja tylko staram się przygotować Cię na to co złapiesz.
Grażynka tylko westchnęła głęboko.
- Znów to samo… - spojrzała z lekkim wyrzutem na Klarę, po czym kliknęła magiczny czerwony guzik z białym kopniętym iksem, wyłączając jednocześnie swoją pocztę. Czyżby Klara małą nie dowiedzieć się co jej Lulu odpowie? Na to wyglądało.

Kruczowłosa wzruszyła ramionami i wstała, wyszła na taras.
Grażynka zaś bez sumienia nie przejęła się tym. Wróciła po prostu do odszyfrowywania danych… uznając, że wszystko inne może poczekać. Przeciągnęła się jeszcze leniwie i włączyła Spotify.


1:45

Klara nigdzie nie wychodziła (niedobrze, głodny wampir, zły wampir). Krzątała się spięta po domu, próbując coś ze sobą zrobić. W końcu zrezygnowana opadła na fotel włączając jakiś film. Grażynka nawet nie zwróciła uwagi na to jaki był to film, zajęta swoim świętym światem kodu, klawiatury… przytulała laptopa. Na jej twarzy malowały się co jakiś czas różne wyrazy, lekkiego tryumfu, lekkiego zawodu, to znów zawziętości. Czasami przygryzała wargę, czasami jakaś iskra w oku i wyraz analizy przyśpieszały tępo z jakim stukała w klawiaturkę.

Cytat:

Ernest Malcon z urodzenia Wieszczyk
Urodzony w roku 1788, przeistoczony w 1830
Wampir z klanu Brujah, X pokolenia licząc od Caina.
Historia
Syn dość dobrze prosperującego rzeźnika z klasy mieszczańskiej i córki średniej wagi kupca zajmującego się handlem wiślanym, po którym otrzymał imię. W młodości żywo angażował się w działalność przeciw zaborcy rosyjskiemu, weteran wojny polsko-austriackiej z czasów V koalicji antynapoleońskiej, brał udział min. w bitwie pod Raszynem. Po upadku księstwa Warszawskiego zaangażowany w tajne stowarzyszenia antyrosyjskie tak jak jego ojciec Mikołaj i dwaj młodsi bracia: Paweł i Władysław. Po ujęciu ojca przez tajną policję rosyjską i straceniu go na rynku Nowego Miasta przejął rodzinny zakład rzeźniczy i pozycję rodziciela w tajnej komórce opozycjonistów. Odpowiedzialny za własnoręczne zabicie co najmniej sześciu szpicli i żołnierzy rosyjskich stacjonujących w Warszawie. Od 1817 żonaty z Klarą z domu Tymańską, córką browarnika z Powiśla, kolejno rodziły im się dzieci: Ernest w 1819, Anna w 1823, Tomasz w 1825 i Emilia w 1829 (oraz dwójka jaka nie przetrwała okresu niemowlęctwa lub zmarła w połogu). W 1824 wstąpił do loży masońskiej w której zaznajomił się z Wincentym (Vincent) Malconem, wygnanym z Reims wampirem klanu Brujah jaki nie mógł pogodzić się z przekuciem rewolucji francuskiej w stabilne cesarstwo wykreowane przez Napoleona. Uczyniony ghulem w 1827.

Śmiertelnie ranny podczas zamieszek mieszczaństwa w czasie wybuchu powstania w listopadzie 1830, przeistoczony wtedy przez swego pana tuż przed szykującą się wielką czystką warszawską wśród wampirów Camarilli i tych związanych z władzą Cesarstwa Rosji, przeprowadzonej w pierwszej dekadzie grudnia 1830 przez Tzimisce. Po upadku powstania Starszy i młodszy Malcon (Ernest przyjął nazwisko swego ojca w ciemności) miotali się przez wiele lat pomiędzy walką między Camarilla, Tzimisce i szturmującym Warszawę Sabatem, w końcu kapitulując przed najsilniejszym i przyrzekając wierność sprawie Camarilli. W 1863 po raz kolejny obaj zmieniają front biorąc udział w kolejnym wystąpieniu Tzimisce inicjującym wśród śmiertelnych powstanie styczniowe. Po jego upadku jego ojciec w ciemności zostaje zniszczony przez po raz kolejny odradzającą się władze Camarilli, Ernest zostaje ocalony wskutek interwencji dość wpływowego Malkaviana Sebastiana, który za cenę ratunku wiąże go ze sobą więzią krwi.

Przez ponad pół wieku trzymany na smyczy przez swojego pana i mentora wypływa dopiero podczas jego pierwszego przejęcia władzy nad miastem (choć tylko w sferze śmiertelników) w latach trzydziestych.
Uczestnik walk w Powstaniu Warszawskim przetrwał gehenne wampirów tego miasta związaną ze zrównaniem miasta z ziemią jesienią 1944. Podczas kolejnego półwiecza mozolnie odbudowywał pozycję swego pana i sam rósł na znaczeniu, choć wielokrotnie wystepował przeciw księciu Kamilowi ustanowionemu podczas czwartej restauracji Camarilli w mieście. W czasie upadku starego porządku jeden z głównych bojowników w walce przeciw reakcji polskich wilkołaków chcących powtórzyć sukces pobratymców w Rosji.

Morderca księcia Kamila w roku 2006 w czasie puczu Sebastiana, od tamtej pory sprawuje w mieście funkcje jego prawej ręki i szeryfa.
Osobowość
Brutalny i sadystyczny, nie zdradzający żadnych emocji do czasu aż nie rozerwie na strzępy. Gardzący słabszymi i wymuszający posłuch strachem oraz brutalnością. Zatracił swoje człowieczeństwo. Jest to wampir szalenie nieskomplikowany w swoim konstrukcie psychicznym, brak mu ambicji, brak wyższych celów, jedynie przemoc, sadyzm i kierowanie wszystkim żelazną dłonią. Paradoksalnie doskonale kontroluje drzemiącą w nim bestię jaką traktuje jako rywala, woli smakować ból, strach i cierpienie na zimno, zamiast dopuszczać do siebie myśl, iż mógłby zatracić się w szale mordu bez odczuwania tych uczuć.

Lojalny wobec księcia Sebastiana, który dba o jego potrzeby. Co jakiś czas spuszcza go ze swej smyczy. Ernest ma wyłączność na wykonywanie krwawych łowów w obrębie miasta gdy zostaną ogłoszone, w czasie czterech dni. Potem wyłączność jest negowana i do polowania dopuszczeni zostają wszyscy.
Grażynka przeczytała z uwagą… po czym zamknęła wszystko, łącznie z komputerem. Nieco nerwowym ruchem odstawiła go na stoliczek.
Niczego nieświadoma Klara siedziała nadal na kanapie oglądając film.
Różowa wstała.
- Idę się przejść. - Oznajmiła spiętym tonem głosu.
- Coś się stało? - spytała czujnie.
- Nie. - Skłamała ruszając nie w stronę ogrodu, jakby chciała iść zapalić a drzwi wyjściowych.
Kruczowłosa obserwowała ją, ale nie uczyniła ruchu ani gestu wciąż siedząc na kanapie.
Dziewczyna wzięła kurtkę z wieszaczka. Otworzyła drzwi, wyszła przez nie i zamknęła z lekkim trzaskiem. Po chwili Klara usłyszała dźwięk odpalanego motoru.
A jeszcze chwilę później motor odjechał.


Dziewczyna korzystając z później pory postanowiła przejechać się alejkami Józefowa lub tymi w okolicach… sama dobrze nie wiedziała gdzie i po co. Chciała poczuć wiatr we włosach i odsapnąć. Szukała takich byle były w miarę puste i bezludne. Miała ochotę znaleźć się w Hydrozagadce sama w tłumie ludzi… ale późna pora i zdrowy rozsądek zadecydowały jedynie o krótkim wyskoku. Po dobrych piętnastu minutach znów była pod domem Klary.


Odpaliła papierosa. Wyciągnęła z kieszeni telefon wybierając numer Indi… ale, nim nacisnęła zieloną słuchawkę, skasowała go. Schowała na powrót telefon i wróciła do mieszkania.
Zastając tam ubierającą się właśnie Klarę.
- Wychodzisz?
- Nie, miałam zamiar wyjść do og…
- urwała. - Nocne wycieczki motorem? - uniosła brew.
- Chciałam jechać do Hydro, ale jest już za późno na to. - Odparła nie zdejmując kurtki. - Więc… raczej pójdę spać. Skończyłam na dziś. - Ostatnie zdanie wypowiedziała, ciszej niż resztę. Ostrożnie.
Klara patrzyła to na nią to na laptop, zerknęła na zegar wiszący na ścianie, zmrużyła lekko oczy jakby coś jej nie pasowało.
W końcu coś chyba przyszło jej na myśl.
Chciała zrobić krok w stronę Lulu ale wstrzymała się.
- Na dziś? Odkodowałaś coś, tak? - była mocno spięta.
- Tak,... Klara… odkodowałam. - Tylko, Grażynka do tej pory spodziewała się, że będzie skakać z radości. Ale nie skakała. Obserwowała tylko Klarę. - I jestem na nogach od rana. Mogę jeszcze iść z Tobą zapalić, jak chcesz.
- Chcę. - Sięgnęła po papierosy. - Nie spytam czy wszystko ok. Trzymasz się?
- Padam z nóg.
- Skierowała się w stronę wyjścia na ogród.
- Wiesz, że nie o to pytam. - Wyszła za nią i zapaliła papierosa.
Znów chciała przystąpić do Lulu, znów wstrzymała się utrzymując wbrew sobie dystans.
Grażynka też zapaliła. I chyba miała gdzieś dystanse, bo zaraz po tym objęła lekko Klarę kładąc głowę na jej ramieniu.
Kruczowłosa milczała objęła tylko ją i uścisnęła lekko.
- Chcesz o tym pogadać? - mruknęła cicho.
- A jest seeeeens? - Zasłoniła usta gdy naturalne ziewnięcie rozciągnęło wypowiadane przez nią słowo. - Sorka.
- Nie wiem, boję się.
- Czego? Przecież wiesz, że…
- Grażynka uniosła na nią swoje niebieskie oczy, ale nie skończyła zdania.
- Nie “wiem”. Mam nadzieję. Wierzę. Będziesz tu jak wstanę o zmroku?
- NIGDZIE się nie wybieram. Baaa… będę spała na umór.
- Lekki uśmiech. Zaciągnęła się fajką.
Klara rozpromieniła się lekko, trochę się rozluźniła, choć wciąż było w niej pewne napięcie. Powoli pochyliła się i musnęła ustami policzek Grażynki.
- Wypocznij, potrzebujesz tego.
Nie miała zamiaru się z tym kłócić. Potrzebowała tego. Nie dokończyła palić papierosa, dogaszając go spalonego w połowie. Przechyliła się do Klary by pocałować ją w usta.

Ostatecznie poszła jeszcze odpisać Indi. Zakładała, że nie nastawi budzika wobec czego… lepiej teraz.

Cytat:
Godzina: 2:30 w nocy
Do [E-mail]: Indi
Temat: Re: Re: Kilka kwestii - PILNE!!!!
Treść:
Hej. Nie Indi, nie mogę. To znaczy… mogę, ale… Ja i Ty w jednym miejscu? To bardzo ryzykowny i szalony pomysł, nawet jak na mnie.
Mogę zadzwonić o tej godzinie jeśli chcesz. Klara na bank będzie wtedy spała, masz moje słowo że nikt nie będzie słuchał, ale… obawiam się, że nie jestem Ci w stanie bardziej pomóc.
Odkodowałam pierwszy plik. To stek bzdur.
Może zgrałam z komputera nie te pliki? Sama nie wiem. Wiem tylko, że wysłanie czegokolwiek Sebastianowi nie wchodzi w grę. Wyśmiałby Cię.
Liczyłam na to, że znajdziemy w nich coś na Ernesta… co pomoże. Obiecałam, że dam Ci dane... ale totalna załamka. Straciłam tylko kilka dni. Nic na niego nie mamy. W dodatku szukają nas bo mamy ważne dla nich dane, a ich nie mamy, tylko na pewno w to nie uwierzą. Blondyna o której mówisz włamała się do mojego mieszkania, na szczęście nikogo wtedy nie było.

Zamiast nad tymi idiotycznymi plikami popracuję jutro nad lokalizacją Twojego Wojtka. Chociaż tyle mogę zrobić dla Ciebie. Ale najpierw muszę się dobrze wyspać… padam.

Klara nie zna położenia willi, nie wie gdzie trzymają Wojtka, a co do Ernesta… nic nie mamy… nawet nie mam póki co pomysłu co dalej.

Michał milczy.

Wiem, że i tak mnie nie posłuchasz, ale myślę, że powinnaś sobie dać spokój. Wyjechać gdzieś daleko albo blisko (pod latarnią najciemniej) i zająć się córką.

Pozdrawiam
Lulu
A po tym, poszła spać...
 
__________________
To nie ja, to moja postać.
Wila jest offline