Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2016, 20:56   #11
Tadeus
 
Reputacja: 1 Tadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputacjęTadeus ma wspaniałą reputację
Pilot zdążył zareagować. Szarpnął za drążek sterowniczy aż zawyły stabilizatory. I wtedy pocisk eksplodował. Prawdopodobnie gdzieś przed kokpitem. Huk był ogłuszający, promem wstrząsnęło, jakby uderzyło w niego całe stado nosorożców, wielu pasażerów nie zdążyło zareagować i spadło z impetem z foteli, bagaże trzasnęły o ściany i pechowych sąsiadów. Niektóre z nich rozerwały się, bądź były akurat otwarte. Z torb misjonarzy z łomotem wyleciało kilka sztuk karabinów szturmowych w towarzystwie sporej garści granatów. Wszyscy zobaczyli przed sobą oślepiające światło, a potem burzę ognia, która uderzyła w przednią szybę pilotki pchając przed sobą falę ze skruszonego szkła.

Przez jedno uderzenie serca wydawali się dziwnie bezwładni, a potem statek runął w dół, pęd wepchnął ich w oparcia, ciężkie bagaże i ich porozrzucana zawartość również poddały się sile, uderzając z hukiem w tylną ścianę ładowni. Przez opary dymu i strzelające z podzespołów kokpitu iskry zobaczyli zakrwawioną głowę pilota. Był nieprzytomny, może martwy, zwisał bezwładnie na przyrządach sterowniczych, które nadal wydawały się być z grubsza w jednym kawałku.

Johny gdzieś w tym chaosie uchwycił twarz swojego rozmówcy-misjonarza, był blady jak ściana, jego spodnie zdobiła szeroka mokra plama, patrzył się na Indianina, jakby ten był samą Śmiercią, która tego dnia przybyła, by porwać go do siebie.
 
Tadeus jest offline