Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2016, 21:04   #103
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Shen rzucił ostatnie spojrzenie za odpływającą łodzią i złożył lunetę. Palce wykidajły zabębniły na burcie łodzi, kiedy zastawiał się co dalej.
- Wokół Smoczej Wyspy raczej niema zbyt popularnych łowisk, co Santiago? -
- No nie bardzo, ale od dawna zbierałem się wybrać się tutaj na Merlina. Wiesz, takiego z wielką płetwą na grzbiecie. Jakby go złowił... -
- To nie miałbyś gdzie go wsadzić w tej łupinie, przywiązałbyś go do burty a zanim byś dopłynął do portu, zeżarły by go rekiny. -
- Co?! A Ty niby skąd wiesz? -
- Chyba gdzieś o tym czytałem. Dobra, zawracaj do miasta. Wykonałeś robotę. Kieruj się do miejsca, z którego wypływaliśmy. -
- Dobra, jak tam chcesz. -
- Swoją drogą ładne cacko tu masz. Pamiątka po dziadku. Nie chciałbyś jej sprzedać? -

*****

Shen po dotarciu do miasta, zapłacił Santiago zgodnie z umową. Pokręcił się jeszcze chwile pod nadbrzeżu, rozpytując o gościa w czerwonej kurtce i poszukując jakiś znajomków, których mógłby wykorzystać. Znalazł dwóch i obiecał im zapłacić, jeśli poczekają tu na powrót rzekomego strażnika i dowiedzą się, gdzie się udał jak wrócił. Daleki strzał, ale może się udać.

Sam wrócił do posiadłości Courtezów a tam poinstruowany przez żonę gospodarza, zdał jej relacje ze swych działań i ruszył na poszukiwanie swych kompanów.
 
malahaj jest offline