Spis Stron RPG Regulamin Wieści POMOC Kalendarz
Wróć   lastinn > RPG - play by forum > Sesje RPG - DnD > Archiwum sesji z działu DnD
Zarejestruj się Użytkownicy

Archiwum sesji z działu DnD Wszystkie zakończone bądź zamknięte sesje w systemie DnD (wraz z komentarzami)


 
 
Narzędzia wątku Wygląd
Stary 29-03-2016, 17:11   #101
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Shen sprawnie rozdzielił zadania i wszyscy ruszyli do swej roboty. Trochę dziwnie się z tym czuł, ale co tam, ważne, że coś się dzieje. Zanim sam wyszedł z posiadłości, zagadał jeszcze do gospodarza, uprzednio odciągając go na stronę.

- Panie Courtez, zanim wyjdziemy, chciałem dać Panu jeszcze pod rozwagę parę spraw.
- W czym rzecz?
- Po pierwsze zalecałbym przygotować się do ewentualnej akcji odbicia Pana córki. Nie wiemy jak to wszystko się ułoży, ale może być tak, że trzeba będzie wprowadzić w życie rozwiązania siłowe. Jak widać po naszej ostatniej tego typu akcji, bywają one... niebezpieczne. Oczywiście rozumiem, że pewien poziom strat jest akceptowalny - jak zawsze w takiej robocie - i każdy wiedział na co się pisze, jednak przez wzgląd na powiedzenie całej akcji, warto zebrać pewne zasoby, które w razie czego ułatwia nam sprawę.
- Co Pan sugeruje Panie Shen?
- Jeśli ma Pan zaufanie do swojej służby i są oni do tego zdolni, to proszę zabezpieczyć dla nich broń i przygotować na to, że będzie potrzeba jej użycia. Jeśli nie, sam mogę zorganizować wsparcie zbrojne, choć to będzie kosztować. Rzecz druga to zgromadzenie środków alchemicznych, które mogą się przydać. Mówię o miksturach leczących, odtrutkach, miksturach umożliwiających oddychanie pod woda, widzenie w nocy, słyszałem też o takich, które umożliwiają wtopienie się w tło, albo chodzenie po ścianach. Do tego rzeczy typu kamienie hukowe, lub ogień alchemiczny, czy dymne patyki, potrafią być bardzo przydatne. To oczywiście koszt, ale nawet jeśli tego nie wykorzystamy, to może Pan to później sprzedać a część z nas z chętnie przyjmie takie rzeczy, jako wynagrodzenie.
- Rozumiem... Coś jeszcze? -
- Straż. Czuje, że prędzej czy później przyjdzie nam z nimi zadrzeć a nie chce mi się wierzyć, że taka grupa nie działa bez poparcia kogoś na wysokim stanowisku. Pan jest tu szanownym kupcem, z pewnością należy Pan do jakieś gildii, ma Pan znajomości i tak dalej. Proszę wykorzystać to wszystko i zacząć szukać sobie i nam sojuszników. Takich, u których w razie czego będziemy mogli szukać poparcia lub ochrony. Nie sądzę, aby zdołał się Pan czegokolwiek dowiedzieć w tej sprawie. W zasadzie to na ten moment nie powinien Pan nawet próbować, ale udanie się do kogo trzeba i nakreślanie mu jak ważne jest dla Pana odnalezienie córki i jak bardzo ceni Pan sobie pomoc w poszukiwaniach, nie zaszkodzi... jeśli rozumiem Pan co mam na myśli.
- Tak, Panie Shen myślę, że rozumiem. Boje się spytać, ale czy coś jeszcze? -
- Tak, cóż... Jest jeszcze jedna sprawa. W zasadzie to tylko pomysł, który powinien Pan rozważyć. Jak widać poszukiwania nie idą zbyt dobrze. Nie mamy jak na razie żadnego pewnego tropu, za którym moglibyśmy podążyć. To ciągle błądzenie po omacku... -
- A Ja w jaki sposób miałbym to zmienić? -
- Cóż, czasami trzeba odwołać się do magii. Choć to bardzo zawodna i często zwodnicza metoda, to są jednak czarodzieje specjalizując się we wróżbach czy jasnowidztwie. Nie jest powiedziane, że nie będą mogli dostarczyć nam jakieś wskazówki, co do lokalizacji małej. Są bardzo drodzy, dlatego sam raczej z nich nie korzystam. Zdarzyło mi się raz, kiedy klient miał u takiego dług wdzięczności. Magik co prawda nie dostarczył prostej wskazówki, ale dzięki jego poplątanym wizją wpadłem wtedy na włośnicowy trop a to co początkowo wydawało się bez sensu, znalazło potwierdzenie w rzeczywistości... Jak powiedzeniem, nie wiem, czy to coś da, nie wiem czy znajdzie Pan kogoś takiego i na pewno nie będzie to tanie. Może też obejdziemy się bez tego. Tym niemniej... Niech Pan sam wszystko rozważy Panie Curtez. Do zobaczenia. -


*****

Zbieranie informacji na mieście nie szło zbyt dobrze. Jedyna korzyść z włóczenia się po ulicach, to fakt, że zrobił kilka zakupów, za otrzymane od Courteza pieniądze. Shen czuł się bardzo rozczarowany i zirytowany. Fakt przemytników było tu od cholery, ale o których dokładnie chodziło? Może ustalić to po towarze? Co było w tych cholernych skrzyniach na plaży? W każdym razie Shen zostawił tylko informacje, że szuka grupy, która ostatnio mocno uszczupliła się w składzie. Od razu tego nie będzie widać, ale w końcu zabili ich tam całkiem sporo. Ot, choćby i konkurencja się tym zainteresuje, chcąc skorzystać z sytuacji i zając ich teren. Może tak uda się ich znaleźć. Z drugiej strony mogą teraz próbować uzupełnić swoje szeregi, więc Shen dał też znać, gdzie trzeba, że może zatrudnić się przy takiej robocie. Tamci w końcu wszyscy nie żyją, więc nikomu nie ma donieść, o jego w tym udziale.

Dziewczynek nikt nie widział a nawet tego cholernego wodnego odmieńca (wybacz Grigor) nikt nie spotkał. To ostatnie było najbardziej niedorzeczne. Kogoś takiego po prostu nie dało się "nie zauważyć". Oczywiście pod warunkiem, że w ogóle był ktoś taki... Shen zaczynał podejrzewać, że Tajgę oszukano i wpuszczono na fałszywy trop. Tylko kto i po co? Dziewczyna był nie głupia, więc pewnie sama już na to wpadła. Ma do towarzystwa sporą ekipę, więc będzie widziała co z tym zrobić. Zwłaszcza, że jemu trafiała się inna okazja...

- Hej, zobacz. - Shen kopnął siedzącego obok żebraka i pokazał mu złotą monetę w placach. - Powiedz mi teraz kto to jest, a będzie twoja. Masz pół minuty. -

Odczekał chwilę na odpowiedz żebraka, w razie czego zapłacił mu jak obiecał i ruszył wzdłuż nadbrzeża. Gdyby człek w strażniczej kurtce chodził normalnie ulicami miasta, było by łatwiej a tak... Shen rzucił szybkie spojrzenie po nadbrzeżu. Mimo wszystko miał szczęście. Szybki krokiem podszedł do jednej z łodzi. Nie wyglądała najlepiej. Brudna, byle jak połatana, smętnie zwisający żagiel, przypominał bardziej obsraną przez ptaki szmatę. Na samym środku, na kupie odpadków, poplątanych sieci i pustych butelek spał starszy, brodaty człowiek, będący w stanie jeszcze gorszym niż jego łódka.

Wykidajło nie zastawiał się długo, chwycił za stojące na pomoście wiadro, napełnił je morską wodą i wylał prosto na śpiącego człowieka. Zanim ten zdążył zerwać się na na nogi, Shen wskoczył do łodzi i strzelił go od razu w pysk. Nie za mocno, akurat tak na przebudzenie.
- Co do kurwy nędzy... Ja... Ty... Czego kurwa?! -
- Witaj przyjacielu! Ciesze się, że już się obudziłeś, bo wypławmy na połów! -
- Co kurwa? Pojebało Cie? Na połów o tej porze? Zresztą ja już byłem na rybach... -
- Taaaa.... Widać. - Shen rzucił krytycznym spojrzeniem na psute sieci i kosze na ryby - Zabieraj się za wiosła, ja odcumowuje te łajbę. -
- Co, ci do tego, Ty... Kim Ty w ogóle jesteś i czego tu kurwa chcesz? -
- Jestem Shen. A Ty jesteś Santigo... Santago... -
- Santiago, jestem Santiago! -
- No właśnie. Wypływamy Santiago! Za tamtym skurwysynem. Tylko z daleka, tak coby nas nie widział. Jakby co, to płyniemy na ryby właśnie. W końcu jesteś rybakami, co nie? No już, ruszaj się! -
- Co? Ale... -
- Żadnych "ale" kurwa! Do roboty! Spiszesz się, to przed tydzień nie będziesz musiał udawać, że wypływasz, bo będziesz miał za a co pić. Nie spiszesz się, to ryby już nie będą twoim problemem. No może poza tym, że obgryzą twoje kości, na dnie zatoki. Ruszamy. -
 
malahaj jest offline  
Stary 29-03-2016, 20:32   #102
 
Nefarius's Avatar
 
Reputacja: 1 Nefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputacjęNefarius ma wspaniałą reputację
Markus, był bardzo wygadany i pomysłowy. Choć niektóre jego idee przypominały bardziej odpały nastolatka, to jednak ambicji nie dało mu się nie przyznać. Starał się jak tylko mógł aby tylko wymyślić sposób na odnalezienie Courtezównej. Tuż po burzliwej rozmowie z Bradem, kapłan wraz z Atheą, i Thazarem wrócili do posiadłości Courtez. Jak się szybko okazało pan domu ruszył w miasto. Mężczyzna ponoć tuż po rozmowie z Shenem wypił kilka srogich haustów brandy prosto z flaszki i na odchodne rzucił swej żonie słowa "chyba szykuje się jatka...". Courtez nie był typem człowieka skorego do przemocy, nawet jeśli chodziło o wyręczanie się specjalnie szkolonymi do tego ludźmi jak Shen czy Kazrak. Trójka kompanów zdała sprawozdanie Courtezowej, po czym udała się na okolice rynku i targowiska w poszukiwaniu pozostałych. Niedługo musieli pytać. Krasnolud, gnom, genasi ziemi i takie tam, nie trudno było nie zauważyć. Grupka niedługo wcześniej bowiem udała się do niewielkiego szynku o nazwie [i]Kieł Worga[i].

Tajga prowadziła za sobą kompanów gotowych zarówno rozmawiać, jak i dać w mordę. Może z wyjątkiem Kazraka, który choć po to był najęty, miewał wewnętrzne walki dotyczące słuszności samosądu grupki i jego konsekwencji. Fontanna na rynku była pełna dzieci, lecz grajka tam nie było. Na szczęście chwilowa przywódczyni grupy postraszyła dzieciaki Grigorem i te bez chwili zastanowienia wskazały miejsce pobytu trubadura.
Kieł Worga był przybytkiem raczej dla średniej klasy osób. Niezbyt duża gospoda zarządzana była przez krasnoluda z Północy, zaś ochrona w postaci mężczyzn podobnych do Shena zerkała z podełba na nowe twarze, które pojawiły się w drzwiach. Gości było niewielu, lecz był tam bard, którego Tajga poszukiwała. Gdy ten ujrzał urodziwą kobietę przewrócił oczami, lecz gdy zaraz za nią wkroczyło do głównej izby jeszcze paru osobników bard przełknął ślinę. Czuł, że kroi się coś grubszego.

Tajga nie musiała się długo wysilać, gdyż gdy tylko nieco się zbliżyła mężczyzna wstał i pokłonił się lekko.
-Witaj piękna ponownie. Siadajcie, siadajcie. Gospodarzu!- krzyknął głośno choć sam jeden wiedział, czy aby zamówić coś dla nowych gości, czy może raczej by zwrócić uwagę krasnoluda na gotujące się kłopoty.
-Jak twoja misja? Udało ci się odnaleźć to czego szukałaś? Przypomnij mi co to było?- spytał -A tak pytałaś o przybysza. Jednego widzę znalazłaś...- rzucił krótkie spojrzenie na posępnego Grigora.
-Twoje informacje niezbyt nam się przydały...- burknął Kazrak, który podobnie jak genasi ziemi służył nie tylko orężem ale i budzącym respekt wyglądem.

-Oh, co mogę poradzić- odrzekł szybko -Powiedziałem co wiedziałem. Jak wspomniałem. Widziałem go ostatni kilka dni temu po raz ostatni. Od tamtej pory nie zawitał do miasta. Myślałem jednak o tym wszystkim wczoraj, po twej wizycie "u mnie". Przypomniałem sobie, że ten cały genasi wody miał na palcu pierścień. Nie jestem pewien, czy dobrze go oceniłem, lecz słyszałem kiedyś, dawno temu historię pewnego rodu podwodnych istot. Nie pamiętam jak ów klan się nazywał, lecz łączył on w swoim skromnym gronie wiele pięknych stworzeń żyjących w wodnym świecie morza, które możecie podziwiać z Wysp.-
-Co z tym pierścieniem?- spytała zaciekawiona Janella, która z całej grupki wyglądała najmniej groźnie.

-No właśnie, ten pierścień to symbol przynależności. Takich pierścieni ponoć było tylko kilka sztuk i należały do wysoko postawionych w hierarchii tej podwodnej społeczności. Ponoć dawał sporą moc.-
W tej chwili drzwi do gospody zaskrzypiały raz jeszcze i w głównej izbie pojawili się Thazar, Markus i Athea.

~***~

~To miejski! Najprawdziwszy miejski. Dawnom takiego tu nie widział. Nie znam ich mord, nie wia, jak oni się nazywają ani tym bardziej po cholerę tu przyłażą...~ słowa żebraka wciąż dudniły w głowie Shena.
-Nie będę musiał łowić powiadasz...- Santiago prowadził w duchu wewnętrzną walkę. Krótkim spojrzeniem zbadał odpływającego na niewielkiej łodzi strażnika, lecz sam się chyba domyślił, że coś jest nie tak, gdyż stróżowie prawa rzadko zaglądali na Wyspy, a jeśli już to nie konfiskowali łodzi ani też nie byli w pojedynkę.
-Dobra, pomóż mi szybko z tymi linami.- burknął zrywając się. Chwilę później Santiago rozwinął niewielki żagiel i dwójka mężczyzn ruszyła w "pogoń" za szemranym strażnikiem miejskim.
-Pokaż że gest dobrej woli. Daj złocisza.- zaproponował Santiago, który najwyraźniej chciał sprawdzić czy Shen zwyczajnie nie robi go w konia.

Wykidajło spiorunował żeglarza swoim spojrzeniem, lecz ten wcale się nie speszył.
-To może ja zacznę od gestu dobrej woli.- syknął po czym uśmiechając się szeroko wyciągnął zza pazuchy małą lunetę. Pięknie ozdobiony i starannie zmontowany przyrząd zalśnił w świetle słońca.
-Ty przyjrzysz się swojemu, a ja w tym czasie przyjrzę się monetom które mi zapłacisz.- Shen dobrze znał ludzi z Wysp. Jedni byli naiwni jak dzieci, inni zaś nieufni jak skrzywdzony kundel z ulicy. Wykidajło rzucił rybakowi monetę, ten zaś oddał mu lunetę.
-To pamiątka po moim dziadku. Był wielkim rybakiem, raz nawet...- zamknął się gdy Shen raz jeszcze posłał mu chłodne spojrzenie.
-Nie ważne.- burknął, zaś Shen mógł w chwili ciszy skorzystać z przyrządu.

Zbliżenie było na tyle spore, że Shen dostrzegł przykryte płachtą z starego żaglu skrzynie na łodzi strażnika. Wyraźnie dostrzegł w nich rękojeść miecza i parę innych drzewców prawdopodobnie z małego topora, bądź większego buzdyganu. Niestety osobnikowi na łodzi nie mógł się zbytnio przyjrzeć, gdyż siedział on tyłem do Shena.
Ponad godzinę płynęli za strażnikiem, lecz z każdą, kolejną chwilą Shen był coraz bardziej pewny dokąd osobnik mógł płynąć, albowiem jego kurs był niezmienny, zaś przeszkoda na nim mogła być najprawdopodobniej celem jego podróży. Wyspa Smoka. Tak mówiono o wyspie, położonej niedaleko na południe od wybrzeża Marsember. Było to miejsce bardzo niebezpieczne i tajemnicze. Marynarze nie lubili o nim opowiadać. Spalone drzewa na górzystym terenie wyspy sprawiały bardzo nieprzyjemny widok. Legenda głosiła iż na wyspie mieszkał niegdyś smok, który rozjuszony zuchwałością poszukiwaczy przygód spalił ich, wraz z całą połacią zieleni wyspy. Shen musiał zdecydować, czy zawrócić i poinformować o tym resztę czy ryzykować i zbliżyć się jeszcze bardziej.
 
__________________
A na sektorach, śląski koran, spora sfora fanów śląskiej dumy, znów wszyscy na Ruch katować głosowe struny!
Nefarius jest offline  
Stary 29-03-2016, 21:04   #103
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
Shen rzucił ostatnie spojrzenie za odpływającą łodzią i złożył lunetę. Palce wykidajły zabębniły na burcie łodzi, kiedy zastawiał się co dalej.
- Wokół Smoczej Wyspy raczej niema zbyt popularnych łowisk, co Santiago? -
- No nie bardzo, ale od dawna zbierałem się wybrać się tutaj na Merlina. Wiesz, takiego z wielką płetwą na grzbiecie. Jakby go złowił... -
- To nie miałbyś gdzie go wsadzić w tej łupinie, przywiązałbyś go do burty a zanim byś dopłynął do portu, zeżarły by go rekiny. -
- Co?! A Ty niby skąd wiesz? -
- Chyba gdzieś o tym czytałem. Dobra, zawracaj do miasta. Wykonałeś robotę. Kieruj się do miejsca, z którego wypływaliśmy. -
- Dobra, jak tam chcesz. -
- Swoją drogą ładne cacko tu masz. Pamiątka po dziadku. Nie chciałbyś jej sprzedać? -

*****

Shen po dotarciu do miasta, zapłacił Santiago zgodnie z umową. Pokręcił się jeszcze chwile pod nadbrzeżu, rozpytując o gościa w czerwonej kurtce i poszukując jakiś znajomków, których mógłby wykorzystać. Znalazł dwóch i obiecał im zapłacić, jeśli poczekają tu na powrót rzekomego strażnika i dowiedzą się, gdzie się udał jak wrócił. Daleki strzał, ale może się udać.

Sam wrócił do posiadłości Courtezów a tam poinstruowany przez żonę gospodarza, zdał jej relacje ze swych działań i ruszył na poszukiwanie swych kompanów.
 
malahaj jest offline  
Stary 29-03-2016, 22:00   #104
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Tajga cieszyła się, że znaleźli bardzinę tak szybko. Była prawie pewna, że grajek zwinął się z miasta i przez to wędrowała w fatalnym humorze. Pewnie dlatego nie zaprotestowała przeciw 'ekonomicznej' opcji zdobywania informacji od tutejszej dzieciarni. Choć z drugiej strony bachory z miasta nie były tak przydatne - i chciwe - jak te z doków, więc nie musiała aż tak dbać o dobre stosunki z nimi.

Kieł Worga znała - jak każdą knajpę w mieście zresztą. Bezimienny bard dobrze wybrał, lokal był przyzwoity, a barczyści wykidajłowie zapobiegali incydentom, które mogły uszczuplić mienie krasnoludzkiego właściciela. Szkoda, że na ochronie nie oszczędzał, konus jeden... Idea dania bardowi w zęby na wejściu spaliła na panewce.

Natomiast sam poszukiwany był wyraźnie nerwowy. Gadał i gadał, i gadał podrzucając im nowe tropy, byleby się od niego odczepili. Taki pomocny, taki kochany, jeszcze myślał o biednych zaginionych dzieweczkach... Janella chyba dała się nabrać na piękne słowka, bo od razu podchwyciła temat.

Zresztą i Tajga szybko połączyła fakty. W porcie chodziły słuchy o samozwańczej organizacji "Morskiej Straży". Był to ponoć prastary pakt łączący rozumne istoty z Morza Spadających Gwiazd, których celem była ochrona akwenu. Całkiem możliwe, że to właśnie oni wyławiali rybaków i marynarzy z tonących na mieliznach łodzi i okrętów z Wybrzeża Wraków. Ich symbolem był kraken przebity włócznią, zaś każdy z członków tak zwanej wysokiej rady nosił pierścień przynależności, który miał wielką magiczną moc. Ale... mogli ją wykorzystywać wyłącznie w dobrych celach. Nijak nie pasowało to do rozdawania map ze skarbami małym, zaginionym dziewczynkom i mamienia wzroku przechodniów.

- Wszystko to pięknie brzmi - pierścionki i podwodne rady - ale nadal nie wyjaśnia faktu, że tylko TY w całym mieście widziałeś rzeczonego ducha wody - rzekła Tajga, pochylając się w stronę barda ze złośliwym uśmiechem i naciągając lekko fakty. Ma uwierzyć, że genasi zniknął dzięki magicznej biżuterii? A wcześniej uprzejmie sprzedał handlarce kosz kalmarów. Dobrze sobie! Sztylet czy szpila pod żebrem nie jest czymś co zobaczy ochrona gospody, a z pewnością znacznie poprawi bardowską pamięć.

Niestety w tej właśnie chwili w drzwiach pojawiła się prześwięta część courtezowej ekipy, szlag by to trafił... Albo ich.

I cały plan poszedł się jebać.
 
Sayane jest offline  
Stary 30-03-2016, 09:46   #105
 
ObywatelGranit's Avatar
 
Reputacja: 1 ObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnieObywatelGranit jest jak niezastąpione światło przewodnie
Janella pogładziła się po policzku i przyjrzała dokładnie bardowi. Brakowało jej osądu jej towarzyszy - w ciągu ostatnich paru dni widziała więcej ludzi niż w ciągu całego dotychczasowego życia. Nie znała się na manipulacji, blefie i innych gierkach. Zerknęła na Tajgę, która zdawała się być jej przeciwieństwiem. Czy bard kłamał? Czy opowieść o morskim klanie była tylko bujdą wymyśloną na poczekaniu, aby zmylić poszukiwaczy?

- Dzięki za te informacje, bardzie. Czy słyszałeś może jak zwrócić na siebie uwagę owego morskiego klanu? Zależy nam na tym i to możliwie jak najszybciej.

Sama myśl o morskiej wojaży rozpaliła jej wyobraźnię. Czy to możliwe, że dane jej będzie w swej podróży dotrzeć tak daleko?
 
ObywatelGranit jest offline  
Stary 30-03-2016, 11:19   #106
 
Eliasz's Avatar
 
Reputacja: 1 Eliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputacjęEliasz ma wspaniałą reputację
Markus przyglądał się chwilę dwóm znajomym mu kobietom mizdrzącym się do barda. Tajga nawet go chyba obmacywała, ale Markusowi nic było do tego.

- Siądźmy gdzieś tu i poczekajmy – zwrócił się do towarzyszy którzy weszli wraz z nim do karczmy. - Może lepiej im nie przeszkadzać, jak będą coś od nas chciały to zawołają.

Markus rozsiadł się przy wolnym stoliku i skinął na obsługę. Ta jednak zajęta obowiązkami albo nie widziała gestu kapłana, albo chwilowo nie chciała widzieć. Chcąc nie chcąc musiał sam pofatygować się do baru – Chcecie też piwo? - zapytał na odchodnym Athee i Thazara.

Kiedy rozsiadł się już przy stole z kuflem w reku, zamierzał wykorzystać chwilę względnej ciszy i spokoju. Kto wie ile mu dane będzie się tym nacieszyć, zwłaszcza jeśli w planach wciąż mieli włam do straży.

Kapłan wcale nie był przekonany do tego pomysłu. Szanse na znalezienie małej w piwnicach strażnicy były prawie żadne, a wszelkie inne dowody na straż zdawały się odbiegać od ich głównej misji. Istniał jednak cień szansy że to co znajdą przybliży ich w jakiś sposób do lokalizacji przemytników a to był póki co najlepszy trop na odnalezienie dziewczynek. Póki co rozsiadł się i smakując piwo czekał na resztę towarzyszy. Zamierzał im zwięźle przedstawić co udało się dokonać i wysłuchać pozostałych. Kto wie , może będą mieli jakiś mniej ryzykowny a jednocześnie bardziej owocny pomysł na to co dalej.
 
Eliasz jest offline  
Stary 30-03-2016, 15:47   #107
 
Blackvampire's Avatar
 
Reputacja: 1 Blackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwuBlackvampire jest godny podziwu
Genasi z lekkim rozbawieniem przyglądał się przestraszonym bachorom. Zapewne to właśnie istotami takimi jak on matki straszyły tutaj swoje pociechy. Ta wesoła z punktu widzenia Grigora myśl szybko ulotniła się z jego skalnego łba, kiedy przekraczali próg karczmy, w której znajdować miał się poszukiwany przez nich bard. Genasi rozejrzał się po przybytku zatrzymując swój wzrok nieco dłużej na ochronie. Jeśli mieli zamiar przycisnąć grajka siłą, będą mieli problem z tymi drabami. Do podobnego wniosku musiała zapewne dojść Tajga.

Grigor przywitał barda ledwo zauważalnym skinięciem głowy. Gdy reszta przysiadła się do stolika genasi pozostał na nogach splatając ręce na klatce piersiowej co sprawiło, że kawałek ziemi oderwał się od jego ubrania i posypał na podłogę karczmy. Pozostawiał rozmowę pozostałym z uwagą słuchając każdego zdania wypowiadanego przez grajka. Jednocześnie przez cały czas patrzył mu prosto w oczy pozostając w całkowitym bezruchu, niczym posąg. Grigor nauczył się, że tego typu spojrzenie i zachowanie wzbudzało w ludziach niepokój. Uczucie niepokoju potęgował fakt, że genasi w tym przypadku nie mrugał, w ogóle. Stał więc tak i gapił się na barda milcząc jak skała.

Miał nadzieję, że w ten sposób wywrze pewnego rodzaju presję na bardzie albo przynajmniej wybije go z rytmu, co pozwoli Tajdze na wyciągnięcie z niego odpowiednich informacji.
 
Blackvampire jest offline  
Stary 30-03-2016, 22:58   #108
 
Molkar's Avatar
 
Reputacja: 1 Molkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputacjęMolkar ma wspaniałą reputację
- bla bla bla - ale ten bard pierdoli głupoty aż się słuchać nie da pomyślał Kazrak
Odczekał chwilę aby nie przerywać towarzyszą po czym sam zabrał głos

- Nosz dobra skończ pierdolić głupoty bo jak Cię słucham to jakbyś miał bajeczkę gotową jakby jeszcze Taj wróciła żywa. Niczym gotowe przedstawienie dla pijanej grupy w kolejnej karczmie wręcz bez zająknięcia nagle Ci się wszystko niczym trenowane przedstawienie przypomniało...

Krasnolud spojrzał na towarzyszkę po czym rzucił

- Tobie też się Taj wydaje, że typ ściemnia bylebyśmy już sobie poszli? Ciekawe co by szef powiedział jakby się okazało, że bardzina jednak próbuje nas w pole wywieść...

Kładąc topór na stole patrząc się obojętnie na barda

- Ciekawe ile palcy potrzeba aby jeszcze móc rzępolić na tych Twoich instrumentach
 
Molkar jest offline  
Stary 31-03-2016, 09:41   #109
Administrator
 
Kerm's Avatar
 
Reputacja: 1 Kerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputacjęKerm ma wspaniałą reputację
"Kieł Worga" był lokalem, który Thazar znał bardziej ze słyszenia, niż z widzenia, ale opinie, jakie do niego docierały były mniej więcej pozytywne.
- Tak, prosimy - odpowiedział za siebie i za Atheę.

Do rozmowy, jaką prowadziła Tajga, nie zamierzał się wtrącać. Był pewien, że jakiekolwiek plany ma dziewczyna, to da sobie radę bez jego udziału.

Czekając na Marcusa (i na piwo) Thazar zastanawiał się, jak kompani podejdą do pomysłu 'zwiedzenia' strażnicy. Był pewien, że paru będzie zachwyconych.
On sam miał mieszane uczucia - gdyby nie to, że uznał to za niewielką (ale zawsze) szansę na zdobycie informacji o przemytnikach, nie zaangażowałby się w to przedsięwzięcie.
 
Kerm jest offline  
Stary 31-03-2016, 18:17   #110
 
Zormar's Avatar
 
Reputacja: 1 Zormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputacjęZormar ma wspaniałą reputację
Nidrim obserwował Tajgę, gdy ta za pomocą kilku słów oraz gestów uzyskała od dzieciarni potrzebne im informacje. Zaciekawiło to Nidrima tym bardziej, że ten nie znał się na miejskim życiu. Znał pola bitew, wiedział czego się spodziewać, oczekiwać, lecz miasto i jego pola walki były inne. Tutaj władały słowa oraz spryt. To drugie również było cenione na polu walki, lecz w mieście miało inną postać, gdyż i oręż, którym tutaj władano był innego rodzaju.

Wedle zdobytych informacji udali się do "Kła Worga". Ciekawa nazwa. Spodziewałby się jej w innych miejscach, lecz po chwili dłuższego zastanowienia doszedł do wniosku, że raczej nie było lepszego miejsca dla przybytku tego typu. Umiejscowienie gwarantowało przepływ klienteli z różnych części miasta, a nazwa zapewne przyciągała awanturników, czy poszukiwaczy przygód. Zapewne część z nich nie znajdowała tutaj jednak miejsca jeżeli nie potrafiła się zachowywać.

Bard zaczął gadać jak najęty. Nidrim wiedział, że gdy ktoś jest zdenerwowany, czy też zaczyna go opanowywać strach, chce on to ukryć za pomocą natłoku słów, tka w ten sposób pajęczynę, której zadaniem jest odciągnąć rozmówcę od tematu, który powoduje u niego strach, lub podobne odczucia. Zatem było prawdopodobne, że bard coś wiedział, lecz ze strachu przed kimś, lub czymś, nie chciał o tym gadać. Decyzja jak to się potoczy pozostawała w jego mocy. Przynajmniej na razie.
 
Zormar jest offline  
 



Zasady Pisania Postów
Nie Możesz wysyłać nowe wątki
Nie Możesz wysyłać odpowiedzi
Nie Możesz wysyłać załączniki
Nie Możesz edytować swoje posty

vB code jest Wł.
UśmieszkiWł.
kod [IMG] jest Wł.
kod HTML jest Wył.
Trackbacks jest Wył.
PingbacksWł.
Refbacks are Wył.


Czasy w strefie GMT +2. Teraz jest 23:11.



Powered by: vBulletin Version 3.6.5
Copyright ©2000 - 2024, Jelsoft Enterprises Ltd.
Search Engine Optimization by vBSEO 3.1.0
Pozycjonowanie stron | polecanki
Free online flash Mario Bros -Mario games site

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11 12 13 14 15 16 17 18 19 20 21 22 23 24 25 26 27 28 29 30 31 32 33 34 35 36 37 38 39 40 41 42 43 44 45 46 47 48 49 50 51 52 53 54 55 56 57 58 59 60 61 62 63 64 65 66 67 68 69 70 71 72 73 74 75 76 77 78 79 80 81 82 83 84 85 86 87 88 89 90 91 92 93 94 95 96 97 98 99 100 101 102 103 104 105 106 107 108 109 110 111 112 113 114 115 116 117 118 119 120 121 122 123 124 125 126 127 128 129 130 131 132 133 134 135 136 137 138 139 140 141 142 143 144 145 146 147 148 149 150 151 152 153 154 155 156 157 158 159 160 161 162 163 164 165 166 167 168 169 170 171 172