Inu siedziała zamyślona, dyskretnie przypatrując się samotnej dziewczynce. Nie spodziewała się zagrożenia. A jednak ono nadeszło. - RAKIETA!!! RAKIETA Z PRAWEJ!!! - krzyknął facet, niejaki Johny, który wyglądał jak bohater filmów wojennych. Klasy B.
Co? Jak? Gdzie?! Inu odruchowo skuliła się i tylko tyle zdążyła zrobić. Pilot podjął rozpaczliwą próbę ratowania promu, ale było już za późno. Oberwali.
Nagle wszędzie pojawił się dym i spięcia. Ludzie krzyczeli, zapanowała panika. - Umrzemy!!! - krzyknął ktoś.
I był to chyba najbardziej prawdopodobny scenariusz, gdy prom runął w dół, a pilot zemdlał lub pospieszył się i już teraz wyzionął ducha. Co robić?
Nie przywykła do podejmowania decyzji.
Co robić?!
Była tylko prostym żołnierzem i to niedoszłym.
CO ROBIĆ?!
Nigdy nie dowodziła. PRZEŻYĆ, KURWA! Murk odłożyła torbę ze strzelbą i ruszyła do przodu statku, z trudem utrzymując się poręczy foteli i rur, utrzymujących bagaże. Przezornie spojrzała na dziewczynkę. Mała jakoś sobie radziła, choć jak najszybciej powinna opuścić pełne trujących oparów miejsca... Tylko czy gdzieś na promie było teraz bezpiecznie? - Usunę pilota. Jak ktoś się na tym zna, to nich łapie za stery. - powiedział mężczyzna, który pierwszy zauważył rakietę. - Spróbuję... pomóc... - wysapała, podciągając się na drążkach i poręczach - Zna ktoś... jakiś kawał... o babie... za kierownicą?
Uśmiechnęła się półgębkiem, choć cała jej twarz była czerwona od wysiłku, a na szyi i czole powychodziły tętniące żyły.
__________________ Konto zawieszone. |