Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 29-03-2016, 22:00   #104
Sayane
 
Sayane's Avatar
 
Reputacja: 1 Sayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputacjęSayane ma wspaniałą reputację
Tajga cieszyła się, że znaleźli bardzinę tak szybko. Była prawie pewna, że grajek zwinął się z miasta i przez to wędrowała w fatalnym humorze. Pewnie dlatego nie zaprotestowała przeciw 'ekonomicznej' opcji zdobywania informacji od tutejszej dzieciarni. Choć z drugiej strony bachory z miasta nie były tak przydatne - i chciwe - jak te z doków, więc nie musiała aż tak dbać o dobre stosunki z nimi.

Kieł Worga znała - jak każdą knajpę w mieście zresztą. Bezimienny bard dobrze wybrał, lokal był przyzwoity, a barczyści wykidajłowie zapobiegali incydentom, które mogły uszczuplić mienie krasnoludzkiego właściciela. Szkoda, że na ochronie nie oszczędzał, konus jeden... Idea dania bardowi w zęby na wejściu spaliła na panewce.

Natomiast sam poszukiwany był wyraźnie nerwowy. Gadał i gadał, i gadał podrzucając im nowe tropy, byleby się od niego odczepili. Taki pomocny, taki kochany, jeszcze myślał o biednych zaginionych dzieweczkach... Janella chyba dała się nabrać na piękne słowka, bo od razu podchwyciła temat.

Zresztą i Tajga szybko połączyła fakty. W porcie chodziły słuchy o samozwańczej organizacji "Morskiej Straży". Był to ponoć prastary pakt łączący rozumne istoty z Morza Spadających Gwiazd, których celem była ochrona akwenu. Całkiem możliwe, że to właśnie oni wyławiali rybaków i marynarzy z tonących na mieliznach łodzi i okrętów z Wybrzeża Wraków. Ich symbolem był kraken przebity włócznią, zaś każdy z członków tak zwanej wysokiej rady nosił pierścień przynależności, który miał wielką magiczną moc. Ale... mogli ją wykorzystywać wyłącznie w dobrych celach. Nijak nie pasowało to do rozdawania map ze skarbami małym, zaginionym dziewczynkom i mamienia wzroku przechodniów.

- Wszystko to pięknie brzmi - pierścionki i podwodne rady - ale nadal nie wyjaśnia faktu, że tylko TY w całym mieście widziałeś rzeczonego ducha wody - rzekła Tajga, pochylając się w stronę barda ze złośliwym uśmiechem i naciągając lekko fakty. Ma uwierzyć, że genasi zniknął dzięki magicznej biżuterii? A wcześniej uprzejmie sprzedał handlarce kosz kalmarów. Dobrze sobie! Sztylet czy szpila pod żebrem nie jest czymś co zobaczy ochrona gospody, a z pewnością znacznie poprawi bardowską pamięć.

Niestety w tej właśnie chwili w drzwiach pojawiła się prześwięta część courtezowej ekipy, szlag by to trafił... Albo ich.

I cały plan poszedł się jebać.
 
Sayane jest offline