Waightstill obserwował przedpole domu przez szparę w ścianie. - O kurwa! - wyrwało mu się - oni są coraz bardziej dziwaczni. Ciekawe, co będzie dalej? - wyraźnie zaczął mu dopisywać czarny humor od nadmiaru wrażeń. Widząc, że Max i Konrad ruszają na zewnątrz, dołączył do nich, mrucząc: - Może ten cudak uspokoi się, gdy zobaczy takiego chaośnika jak ja. - Co prawda nadal pamiętał pogawędkę z Lotharem, ale przy takiej obstawie nie obawiał się, że znowu wpakuje się w kłopoty.
Na podwórzu zabrał od razu głos: - Hej, Maurice! To ja, Waightstill z Amudsiedlunga! Pamiętasz mnie? Chaos i nas dosięgnął, już nie biją u nas mutantów! Ludzie się zbierają, by stawić w kupie czoło złu! A wy tu sami jak pustelnicy! Szukamy tych, co uszli przed prześladowaniami Lothara, by wracali do domu! |