Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2016, 09:40   #134
Pipboy79
Majster Cziter
 
Pipboy79's Avatar
 
Reputacja: 1 Pipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputacjęPipboy79 ma wspaniałą reputację
Frank Jackson - małomówny optymista.


Gdy odkrył to coś pod butami zawahał się. Iść dalej? Wyglądało jakoś dziwnie jak krew. A co najmniej jak jakaś woda z nią zmieszana. Ale skąd? Jak ktoś by dał radę utoczyć tyle krwi? Pod jakimś drzewem czy w małym budynku... Ale tak? W całym fragmencie lasu? Przecież by chyba wyschła czy odparowała... I pewnie jakieś padlinożercy by się pławiły tu do woli. No i śmierdziałaby chyba znacznie jak taka ilość. A tu nic. Wyglądało jak czerwona woda czy właśnie krew ale była bezwonna.

A potem zobaczył te truchła zwierząd na drzewach. No niby jakieś takie zwierzęta. No nic specjalnego. Borsuki, lisy, kuny i inne takie. Ale na drzewach? Aż tyle? Same ciała. Wygldało jak jakaś choinka obwieszona ozdobami albo ten ptak... Zapomniał jak się nazywa ale był taki ptak co rozwieszał jakieś żaby czy inne takie na kolcach gałęzi. No ale to był mały ptak, żabę mógł zawiesić ale nie lisa czy kunę nie wspominając o chyba chlernym niedźwiedziu! Kto by wieszał niedźwiedzia na drzwie?!

Ten fragment lasu wyglądał jak jakaś spiżarnia. Albo kolekcja trofeuów. Albo... Cmentarz? Tego ostatniego nie był pewny. Coś mu świtało, że Indianie zostawiali chyba jakies ciała na powierzchni ale czy tak? Tak na drzewach? To wszystkie było takie dziwne... Metafizyczne...

~ Oj, chyba nie jestem u siebie... ~ poczuł się zagubiony. Te dziwne niebo z jeszcze dziwniejszym księżycem, ten las, to płynne coś pod butami, truchła zwierząt... Nie miał pojęcia jakby to wszystko mogło być możliwe w jego rzeczywistości. Tu powinna być burza albo deszcz w nocnym lesie a nie jakaś nienaturalna cisza i bezwład. To było aż niemożliwe chyba do osiągnięcia w ich realu jakikolwiek z tych elementów. Więc...

~ Jestem duchem? Albo w świecie duchów? No super! A gdzie kurwa była faja pokoju z ekstra zielskiem?! ~ zamiast tego użarł go ten wendigo i teraz... Nie miał pojęcia co się dzieje. Co to kurwa było? Jakaś duchowa chatka Puchatka tego wendigo? Mieszkał tu jak nie był w ich realu? To nie byłoby dobre. Bo człowiek nie powinien tu być. No własnie chyba nie bez fai i jakiś rytuałów czy co. A przecież Frank Jackson nie był indiańskim szamanem by odstawiać taką międzywymiarową podróż.

To było... Zatrzymał się i przysłonił oczy dłonią. Nie było dobrze oj nie. Czym były te truchła zwierząt? Trofeami? Jakiś duch lasu kolekcjonował tu coś co sam upolował? Zabił? Pokonał? Wygrał kurwa w karty z innymi duchami? No niedźwiedzia można było się pochwalić bo to faktycznie cenna zdobycz jest? Ale jakaś fretka czy kuna? Jakoś małe okazałe mu się to wydawało. Albo... Może to jakieś odzwierciedlenie tego co zostało uwięzione w tym bomblu szamana? Jakiś istot żywych istot uwięzionych oprócz niego? Ale... Wówczas chyba powinni być i inni ludzie. Znaczy kajakarze. Chyba że się wydostali. Albo już n... Chyba że na odwrót. Może to zestaw tych istot co kiedyś już zginęły w takim bąblu. Z każdym razem gdy był on uruchamiany. W tej jaskini przecież tak mu się wydawało, że różne starocie są. Nie wiadomo właściwie jak często i od jak dawna mogły odchodzić takie hece. Wówczas jeśli tamci jeszcze tam byli i byli żywi to chyba nie powinno być ich tutaj.

Ale w takim razie co robił tu Frank? Zaczynał się serio już tak zmieniac w tego wendigo, że tu trafił jakby już nim był? Różnił się od tych trucheł. Te były ciche i nieruchome. Martwe. Jakby wisiały tu od nie wiadomo jak dawna. A on nie. Wciąż był sobą i miał raczej konsekwentną kolejność zdarzeń które go tu doprowadziły. Wakacje, wyjazd, przylot, ośrodek, Mount, kajakarze, spływ no i potem ta cholerna noc.

Westchnął ciho i ruszył ponownie za tym głosem. Ale zdębiał gdy zobaczył ciało z którego dochodził. Już z daleka nie podobało mu się wzbudzając czujność i niepewność. Nawet obawę. Zwolnił i rozejrzał się dookoła ale przecież musiał jakoś rozwikłać tą zagadkę! Więc kontynuował marsz mimo że jakoś dziwnie wydawało mu się, że to ludzka sylwetka. No w sumie jak głos to i człowiek. Ale ten był jakoś zawieszony na drzewie tak samo jak te truchła dookoła.

~ Nie! Niee... ~ pkręcił głową jak z bliższej odległości rozpoznał ubranie i resztę. To był on sam! Kolejny Frank Jackson! No był już całkiem blisko by być tego pewnym. Zaschło mu w gardle. Oblizał nerwowo wargi i znowu się rozejrzał dookoła. Miał ochotę uciec. Ale gdzie by uciekł? Wszędzie ten cholerny las. Był pewny, że nawet nie jego las z nie jego rzeczywistością. Nie bylo wiadomo czy w ogóle ma jakiś koniec. Albo znowu jakieś zapętlenia, że bez sposobu i tak by wracał na jeden kafel. Był więc uwięziony tutaj. Z tymi truchłami na drzewach. I tymi innymi Frank'ami Jacksonami. Kim oni byli? Jakimiś odbiciami z innych rzeczywistości? Komuś kto się nie udało wydostać czy co? Jakies pieprzone zakrzywienia czasoprzestrzenne!

- Noo... Frank Jackson. Z Baltimore. Jestem... Kto cię tak urządził brachu? - zaryzykował i spytał tego zawieszonego mężczyznę. Przejawiał jakąkolwiek aktywność spośród wszystkich trucheł na drzewach. I był na tyle świadomy by znać jego imię. Czy może swoje... Ale może była jeszcze jakaś nadzieja? Może sprawa była na tyle świeża by dało się jeszcze wrócić? Jeśli miał przed sobą jakieś swoje alterego któremu się nie udało może czegoś się dowiedział? Coś rozkminił? I wołał go by go ostrzec albo poinformować. Przerwać ten przeklęty krąg i wyzwolić się z niego. W sumie obawiał się i jakoś tak niepwenie czuł sie gadając... W sumie nie wiedział do kogo czy czego. Ale nie miał pojęcia co by jeszcze mógł w tej chwili zrobić by czegoś się dowiedzieć i rozjaśnić jakoś sytuację. A czas chyba nie był jego sprzymierzeńcem.
 
__________________
MG pomaga chętniej tym Graczom którzy radzą sobie sami

Jeśli czytasz jakąś moją sesję i uważasz, że to coś dla Ciebie to daj znać na pw, zobaczymy co da się zrobić
Pipboy79 jest offline