Markus przyglądał się chwilę dwóm znajomym mu kobietom mizdrzącym się do barda. Tajga nawet go chyba obmacywała, ale Markusowi nic było do tego. - Siądźmy gdzieś tu i poczekajmy – zwrócił się do towarzyszy którzy weszli wraz z nim do karczmy. - Może lepiej im nie przeszkadzać, jak będą coś od nas chciały to zawołają.
Markus rozsiadł się przy wolnym stoliku i skinął na obsługę. Ta jednak zajęta obowiązkami albo nie widziała gestu kapłana, albo chwilowo nie chciała widzieć. Chcąc nie chcąc musiał sam pofatygować się do baru – Chcecie też piwo? - zapytał na odchodnym Athee i Thazara.
Kiedy rozsiadł się już przy stole z kuflem w reku, zamierzał wykorzystać chwilę względnej ciszy i spokoju. Kto wie ile mu dane będzie się tym nacieszyć, zwłaszcza jeśli w planach wciąż mieli włam do straży.
Kapłan wcale nie był przekonany do tego pomysłu. Szanse na znalezienie małej w piwnicach strażnicy były prawie żadne, a wszelkie inne dowody na straż zdawały się odbiegać od ich głównej misji. Istniał jednak cień szansy że to co znajdą przybliży ich w jakiś sposób do lokalizacji przemytników a to był póki co najlepszy trop na odnalezienie dziewczynek. Póki co rozsiadł się i smakując piwo czekał na resztę towarzyszy. Zamierzał im zwięźle przedstawić co udało się dokonać i wysłuchać pozostałych. Kto wie , może będą mieli jakiś mniej ryzykowny a jednocześnie bardziej owocny pomysł na to co dalej. |