Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2016, 12:33   #116
Ombrose
 
Ombrose's Avatar
 
Reputacja: 1 Ombrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputacjęOmbrose ma wspaniałą reputację
Metalowa nakładka z równo ułożonymi okrągłymi dziurami tkwiła przymocowana do sufitu. A JD do niej. Palce nóg i stóp zahaczały się o nią i lekko przypalały o nagrzane, plastikowe lampy. Czuł panikę. Kazał mięśniom rozluźnić się, po czym miękko zeskoczył na stopy. Prędko ruszył do lustra przymocowanego tuż nad maleńkim, przedziałowym zlewem. Przejrzał się. Wyglądał normalnie. Tak jak zawsze. Przesunął palcami po policzkach, linii szczęki… Dziwił się, dlaczego lustrzane odbicie nie pasowało do wizerunku ze snu, wyrysowanego na tafli wody. Dopiero po chwili przypomniał sobie, kim jest. Oraz czyją twarz starał się, a jednocześnie obawiał się dostrzec.

Spojrzał do góry, gdzie znajdował się przed chwilą. Dziury w metalu tkwiły powyginane w miejscu, gdzie się przyczepił. Co się z nim działo? Nie rozumiał. Dlaczego czuł się taki silny? Nie rozumiał. Gdzie znajduje się i dokąd zmierza?

Przypomniał sobie o diablerii. Czując przypływ wściekłości uderzył w metalową barierkę, prowadzącą na górne posłanie. Wygięła się. Widok ten jakby go ostudził.
JD, ty głupku”, pomyślał. Uspokoił się i wyjrzał na korytarz, chcąc przekonać się, czy hałas zwrócił czyjąś uwagę. Miał szczęście, obsługi pociągu nie było w pobliżu. Tylko dwa przedziały dalej jakiś staruszek najwyraźniej szykował się do wysiadania, bo z mozołem wynosił dwie zapewne równie co on leciwe walizki na korytarz. Westchnął, zadowolony, po czym wrócił do środka i z powrotem zaryglował pomieszczenie. Wyciągnął bilet, by sprawdzić, ile jeszcze czasu zostało do wysiadki. Jak się okazało, do Barcelony miał dojechać dnia następnego o godzinie 14.03. Spojrzał na zegarek. W pół do dwudziestej drugiej.

Zaczął się pakować. Nie miał wiele dobytku. Jeszcze raz zerknął na bilet, chcąc przekonać się, przez jakie duże miasta przejadą. W którymś będzie musiał przedwcześnie wysiąść. Po chwili wahania uznał, że nie ma na co czekać. Spróbował odgiąć drabinkę, po czym założył plecak i ruszył korytarzem. Chciał opuścić pociąg na stacji w Marsylii.
 
Ombrose jest offline