Wątek: Wojna o Miguaya
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2007, 09:14   #37
Lkpo
 
Lkpo's Avatar
 
Reputacja: 1 Lkpo ma wyłączoną reputację
Veibat

Zdziwił się, widząc jego towarzysza zasypiającego gdzieś w krzakach. Wzruszył ramionami i jechał dalej. Za kolejnym zakrętem stała już posiadłość, Venczecich. Szopa, którą kiedyś przypadkiem spalił, została odbudowana. Podobnie wiele innych budowli zostało odremontowanych, pola są zasiane, budynki dla służby wysprzątane. Widać, że jego podarunki wielce pomogły rodzinie.
Przez chwilę wahał się czy wjechać czy nie. Jednak chęć poznania zmian, tego co się wydarzyło podczas jego nieobecności, wygrała. Teraz niektóre budynki wydawały mu się mniejsze, lecz jak szybko do tego doszedł, on również był mniejszy. Przed pałacykiem była fontanna, która odkąd pamiętał była sucha, teraz tryskała wodą. Podziwiał każdy szczegół. Kapliczka również błyszczała się, nieznanym dotąd blaskiem.
Nagle psy zaczęły szczekać, a w oknie jednego z budynków dla służby zapaliło się światło. Wyszedł z niego stary chłop, który od zawsze był na ich polu. Od razu rozpoznał w Veibacie chłopca, dziedzica.
Jeszcze tego wieczoru urządzono przyjęcie, jakby wszyscy zapomnieli o jego młodzieńczych grzeszkach. Przy stole, oprócz znanych mu członków rodziny, zauważył młodziutkich Venczecich. Każdy z jego braci dobrze się ożenił i to go uradowało. Przez parę godzin jakby zapomniał, że stąd wyjechał. Jednak kiedy zaczęli rozmawiać o jakimś nieznajomym dobrodzieju, musiał wrócić na ziemię. Zaczął się wykręcać, że to nie on, wszyscy mu uwierzyli, wszyscy oprócz matki. Ona zawsze wiedziała kiedy kłamie. Gdy zabito w nocy świniaka, to ona znalazła w jego pokoju smażone mięso. Grubo po północy poszedł spać. Dostał specjalne zioła, od jednej z żon jego braci, która była zielarką. Spał w swym pokoju z paroma dziećmi. Tak sie zdarzyło, że wszędzie było pełno ludzi, ponieważ były urodziny właśnie jego matki.
Obudził się wcześnie. Spał jak nigdy, nie miał żadnych koszmarów czy innych zmor. Wstał smutny. Dzisiaj to miało się skończyć. Tutaj wszyscy byli tacy prawdziwi. Prędko się umył, ubrał. Schodząc po schodach, na komodzie zauważył naszyjnik. Piękny, bez jakiś zbędnych ozdób. Idealnie wykonany złoty naszyjnik. Schował go do kieszeni. Chciał mieć po tej przygodzie jakąś pamiątkę.
Dosiadł konia i wyjechał nie zostawiając żadnego listu czy innej wiadomości.
 
__________________
"Tylko uczciwi pozostaną dłużej żywi
Będą umierać powoli
Tak znacznie bardziej boli
Więc zastanów się co wolisz"
Lkpo jest offline