| Lucyna:
Torba była lewa, jak ugrupowanie polityczne o czerwonych korzeniach - tak jakby rabarbarem. Ale nie waliła tą jakże aromatyczną zieleniną, lecz rozlanymi perfumami kupionymi u obwoźnego dziada borowego, który zarzekał się, że są oryginalniejsze niż jego własne życie. No to wzięłaś, bo wiadomo - kupiec w lesie nikomu by nie ściemniał! W torebce ewidentnie mieściło się więcej rzeczy niż te pięć standardowych (nie mogłaś wiedzieć, że przedmiot zamieniał się w "Dziurwę bez dna", kiedy jego właścicielem stawała się kobita - jedna sama w niej zaginęła...), dlatego stąd ten wszędobylski, typowy burdel, który obsłużyłby pewno ze dwie armie, a nawet i osiem w porywach.
No i te wilcy. Zawsze wilki. Co to - las, że tyle ich tu?! Rzuciłaś czar z nadzieją, że zwierzęta nabawią się autyzmu od słuchania tych wypocin. Wykładowca wyciungł grubaśną księgę zatytułowaną "Rody królewskie Grogmyru - spis królów, książąt, baronów, królewien, książąt i stosu bękartów". O w dupę, gdy usłyszałaś już pierwsze słowa zwymiotowałaś. Pomyśleć, że istniał ktoś na tym świecie, kto to napisał i, co najlepsze, tacy, którzy czytali to przed snem lub w sławojce do masturbacji...
Ale oczywiście poszło wszystko w cholerę, gdy w magiczny awatar trafił Pancernik Bogdan rozpędzony do 1200 m/s... Partridge
Kurwa, ale wtopa. Sięgnąłeś po łuk, aby wystrzelać bestie w ślepej furii napakowanej głodem krwi i zgniłej brukselki. Sekundę po tym, gdy wystrzeliłeś, skapnąłeś się, że chyba pora zacząć chlać jakieś wywary na wspomaganie pamięci. Po pierwsze - wszystkie strzały pogubiłeś lub wystrzeliłeś w stogi łajna (na prawdę sprawiały wrażenie złowrogiego ogra na kacu z rondlem na łbie). Po drugie - Pancernik Bogdan lubił sobie przywalić w kimono w kołczanie. Początkowo myślałeś, że to strzała przeciwpancerna, ale ta okazała się fukającym zwierzak, którego przerwa w tyłku wylądowała na cięciwie łuku. Krzywdy nikomu nie zrobiłeś, ale jakiś gość, który gadał o...jakimś królu Cwyelomirze lubującym się w słońcach...czy słoneczkach...a żył 122 lata 5 miesięcy 3 dni ileś tam minut, pochowany tu i tam...i on miał żonę, ale jej nie zakutaszał, bo lubił małolaty...to ona sobie sama z jakimś eunuchem, ale to był niewypał, bo samymi jajkami się nie zrobi...
...no i strzeliłeś w tego biednego człowieka zagubionego w iście królewskich żywotach przodków.
Facet zniknął. Po chwili coś Cię dziabnęło w zadek i to nie był na pewno Twój funfel Bogdan.
A tak w ogóle to Lucyna strasznie przeklina, pomyślałeś, gdy ostre kły zrobiły Ci dziurę w prawym pośladku i spodniach. Jako jej ziomkoś poczułeś moralny obowiązek (a nawet gazy) zwrócenia jej uwagi na ten niecny proceder. Sam nadużywałeś bluzgów w stylu "Cholera", "Goblina noga" albo "Spadajcie", jednakże bluzgi Lucyny zdecydowanie mogły spowodować u niej lub kogoś krwotok wewnętrzny. Lucyna
Czar, który rzuciłaś chyba i tak by nie zadziałał, bo wilcy raczej nie kojarzyły, że Turbalda, szesnasta nielegalna córa księcia Czartorysa IV z Umbalaldu, miała problemy z trądzikiem stąd mieszkała samotnie w wieży i tam umarła. Ponoć po śmierci jeszcze czytała krwawe romansidła o zacnych rycerzach i wyrzynaniu przez nich całych miast w celu poszukiwania ukochanych na jedną nockę.
No po prostu i tak miały gdzieś wykładowcę, tym bardziej, że był niejadalny. Do tego Cartridge, najwybitniejszy strzelec w tej części wszechświata, zastrzelił go pociskiem obalającym typu łuk-cel. Cholera, a może ten pancernik był magiczny? W końcu nie każdy zwierzak noszący gruby pancerz potrafi liczyć złoto, rachować do miliona i czytać mini tomiki poezji alternatywnej (czyt. pisana przez gnomy zażywające halucynogenne opary chemiczne wytwarzane z resublimowanych kawałków drewna namorzynowego).
No i zanim się skapnęłaś jeden wilc zapieprzył Ci sandał! Kurde do tego prawy - z Twojej ulubionej stopy! Gnój zwiał szybciej niż się urodził. No drugi już próbował dziabnąć Cię w stopę, ale odbił się od solidnego pedicure, więc chapnął lewą łydkę...ale że sandał?! Gdyby Hildendrandt tu była to by mu wywindowała flaki na lewą stronę!
I gleba znowu się zatrzęsła. Nawet mocniej, przez co kilka wilków uciekło.
__________________ - Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku! |