Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 30-03-2016, 22:05   #32
Bergan
 
Bergan's Avatar
 
Reputacja: 1 Bergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłośćBergan ma wspaniałą przyszłość
Lucyna:
Torba była lewa, jak ugrupowanie polityczne o czerwonych korzeniach - tak jakby rabarbarem. Ale nie waliła tą jakże aromatyczną zieleniną, lecz rozlanymi perfumami kupionymi u obwoźnego dziada borowego, który zarzekał się, że są oryginalniejsze niż jego własne życie. No to wzięłaś, bo wiadomo - kupiec w lesie nikomu by nie ściemniał! W torebce ewidentnie mieściło się więcej rzeczy niż te pięć standardowych (nie mogłaś wiedzieć, że przedmiot zamieniał się w "Dziurwę bez dna", kiedy jego właścicielem stawała się kobita - jedna sama w niej zaginęła...), dlatego stąd ten wszędobylski, typowy burdel, który obsłużyłby pewno ze dwie armie, a nawet i osiem w porywach.

No i te wilcy. Zawsze wilki. Co to - las, że tyle ich tu?! Rzuciłaś czar z nadzieją, że zwierzęta nabawią się autyzmu od słuchania tych wypocin. Wykładowca wyciungł grubaśną księgę zatytułowaną "Rody królewskie Grogmyru - spis królów, książąt, baronów, królewien, książąt i stosu bękartów". O w dupę, gdy usłyszałaś już pierwsze słowa zwymiotowałaś. Pomyśleć, że istniał ktoś na tym świecie, kto to napisał i, co najlepsze, tacy, którzy czytali to przed snem lub w sławojce do masturbacji...

Ale oczywiście poszło wszystko w cholerę, gdy w magiczny awatar trafił Pancernik Bogdan rozpędzony do 1200 m/s...


Partridge
Kurwa, ale wtopa. Sięgnąłeś po łuk, aby wystrzelać bestie w ślepej furii napakowanej głodem krwi i zgniłej brukselki. Sekundę po tym, gdy wystrzeliłeś, skapnąłeś się, że chyba pora zacząć chlać jakieś wywary na wspomaganie pamięci. Po pierwsze - wszystkie strzały pogubiłeś lub wystrzeliłeś w stogi łajna (na prawdę sprawiały wrażenie złowrogiego ogra na kacu z rondlem na łbie). Po drugie - Pancernik Bogdan lubił sobie przywalić w kimono w kołczanie. Początkowo myślałeś, że to strzała przeciwpancerna, ale ta okazała się fukającym zwierzak, którego przerwa w tyłku wylądowała na cięciwie łuku. Krzywdy nikomu nie zrobiłeś, ale jakiś gość, który gadał o...jakimś królu Cwyelomirze lubującym się w słońcach...czy słoneczkach...a żył 122 lata 5 miesięcy 3 dni ileś tam minut, pochowany tu i tam...i on miał żonę, ale jej nie zakutaszał, bo lubił małolaty...to ona sobie sama z jakimś eunuchem, ale to był niewypał, bo samymi jajkami się nie zrobi...

...no i strzeliłeś w tego biednego człowieka zagubionego w iście królewskich żywotach przodków.

Facet zniknął. Po chwili coś Cię dziabnęło w zadek i to nie był na pewno Twój funfel Bogdan.

A tak w ogóle to Lucyna strasznie przeklina, pomyślałeś, gdy ostre kły zrobiły Ci dziurę w prawym pośladku i spodniach. Jako jej ziomkoś poczułeś moralny obowiązek (a nawet gazy) zwrócenia jej uwagi na ten niecny proceder. Sam nadużywałeś bluzgów w stylu "Cholera", "Goblina noga" albo "Spadajcie", jednakże bluzgi Lucyny zdecydowanie mogły spowodować u niej lub kogoś krwotok wewnętrzny.


Lucyna
Czar, który rzuciłaś chyba i tak by nie zadziałał, bo wilcy raczej nie kojarzyły, że Turbalda, szesnasta nielegalna córa księcia Czartorysa IV z Umbalaldu, miała problemy z trądzikiem stąd mieszkała samotnie w wieży i tam umarła. Ponoć po śmierci jeszcze czytała krwawe romansidła o zacnych rycerzach i wyrzynaniu przez nich całych miast w celu poszukiwania ukochanych na jedną nockę.

No po prostu i tak miały gdzieś wykładowcę, tym bardziej, że był niejadalny. Do tego Cartridge, najwybitniejszy strzelec w tej części wszechświata, zastrzelił go pociskiem obalającym typu łuk-cel. Cholera, a może ten pancernik był magiczny? W końcu nie każdy zwierzak noszący gruby pancerz potrafi liczyć złoto, rachować do miliona i czytać mini tomiki poezji alternatywnej (czyt. pisana przez gnomy zażywające halucynogenne opary chemiczne wytwarzane z resublimowanych kawałków drewna namorzynowego).

No i zanim się skapnęłaś jeden wilc zapieprzył Ci sandał! Kurde do tego prawy - z Twojej ulubionej stopy! Gnój zwiał szybciej niż się urodził. No drugi już próbował dziabnąć Cię w stopę, ale odbił się od solidnego pedicure, więc chapnął lewą łydkę...ale że sandał?! Gdyby Hildendrandt tu była to by mu wywindowała flaki na lewą stronę!

I gleba znowu się zatrzęsła. Nawet mocniej, przez co kilka wilków uciekło.
 
__________________
- Sir, jesteśmy otoczeni!
- Tak?! To wspaniale! Teraz możemy strzelać w każdym kierunku!
Bergan jest offline