Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2016, 13:20   #22
MTM
 
MTM's Avatar
 
Reputacja: 1 MTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputacjęMTM ma wspaniałą reputację
Maxym spokojnym ruchem odpiął swoje pasy bezpieczeństwa oraz odwiązał torbę. Rzucił spojrzeniem na kokpit, gdzie Inu oraz mały pilot okiełznali rozpadający się frachtowiec i doprowadzili do efektywnego lądowania. Wyglądało na to, że nic im się nie stało. Nawet pilot z dredami chyba przeżył katastrofę. Tym jednak Goldmann się już nie zainteresował, tylko przerzucił swoje klamoty przez bark i ruszył w stronę wyjścia, po drodze próbując zwinąć jeden z rozrzuconych wcześniej granatów.

Kiedy znalazł się na zewnątrz, Maxym otrzepał swój mundur z piasku i innych zanieczyszczeń, które podczas feralnego lotu oszpeciły nienagannie czysty materiał. Na końcu znowu zanurzył się w swoim burym poncho.
Goldmann rozejrzał się po otoczeniu. Dostrzegł jakiś ruch na horyzoncie, toteż skinął na Borisa.
- Sprawdź to - powiedział cicho, wydając swojemu podwładnemu polecenie. Chciał go czymś zająć, nim ten wpadłby na głupi pomysł udzielania pomocy rozbitkom. Maxym wyszedł z katastrofy bez szwanku, a nie chciał marnować zapasu medykamentów na nic dla niego nie znaczących ludzi.

- Cieszę się, że mogliśmy pomóc - odpowiedział na potok słów Diega z uśmiechem. - Dobra robota, panno Murk oraz panie Sixkiller - zwrócił się do dwójki wspomnianych ludzi, pochylając przed nimi lekko głowę. - I ty też spisałeś się na medal - dodał do małego człowieczka. Przeżycie katastrofy zazwyczaj wzmacniało więzi i relacje między ludźmi, dlatego Maxym wykorzystał okazję i kuł żelazo póki gorące, aby zyskać względy zebranych. W końcu każdy lubił być doceniany.

Goldmann zastanawiał się, co zrobić z grupą przebierańców. Z ich rozmów jasno wynikało, że są jakimiś łowcami głów. Nie dziwiło to specjalnie przedstawiciela GC, wszak znajdowali się w układzie Konfederatów. Tutaj każda głowa miała swoją cenę.
Czy można było ich jakoś wykorzystać? I o co chodziło małemu człowieczkowi z azylem? Wróg polityczny czy zbieg z jakiejś korporacji? Ta wiedza mogłaby się przydać.
 
MTM jest offline