Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 31-03-2016, 21:48   #27
malahaj
 
malahaj's Avatar
 
Reputacja: 1 malahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputacjęmalahaj ma wspaniałą reputację
- Widzisz, mówiłem, że nie było się czym martwić. -

Johny uśmiechnął się lekko do swego współpasażera, który zdążył już drugi raz zabrudzić spodnie. Facet blady jak ściana nadal dzielnie trzymał granat, ściskając go w dłoniach. Johny popatrzył na niego chwile, marszcząc brwi. Rozejrzał się po podłodze, po czym podniósł jakiś mały przedmiot i zaczął grzebać nim przy zapalniku grantu.

- Masz. Zawleczka Ci wypadła. Teraz możesz go oddać. -

Indianin zabrał swój plecak i ruszył niespiesznie do wyjęcia. Prom, jego pasażerowie i wszystko co było z nim związane przestało go obchodzić. Stanął w otwartych drzwiach i zaciągnął się świeżym powietrzem. Obok niego jakiś facet próbował nerwowo wyciągnąć z paczki papierosa, ale ręce mu się za bardzo trzęsły.

- Czekaj pomogę Ci. -

Johny zabrał mu paczkę, wyciągnął jedną fajkę i podał mężczyźnie. Drugą włoży sobie od ust i odpalił od jakiegoś przerwanego, iskrzącego przewodu zwisającego z sufitu. Resztę paczki włożył sobie do kieszeni i zostawił niedoszłego palacza sam na sam zapalniczką, którą próbował trafić w koniec papierosa.

Indianin podszedł o Diego i rozmawiających z nim Maxyma i Inu.
- Dobra robota, panno Murk oraz panie Sixkiller -
Johny spojrzał obojętnie na lowelasa i wydmuchał dym w jego stronę.
- Taaa... -
Indianin przeniósł spojrzenie na Diega i wskazał głową zbliżające się pojazdy.
- To wasi czy kroimy ich? -

Tymczasem przyczepił się do nich kolejny sodomita i zaczął coś pierdolić od rzeczy o jakimś konsulacie, azylach i innych takich. Johny nie znał połowy z tych słów, więc profilaktycznie uznał, że tamten może go obrażać. Postąpił więc ku niemu, sięgnął gu gogusiowi i wyciągnął mu z kieszeni kombinezonu (który nie wiedzieć czemu kojarzył mu się z garniakiem) efektowne, ciemne okulary. Pewnie w cholerę drogie, ale Johnny nie potrafił tego docenić. Założył je sobie na nos po czym zwrócił się objętym tonem do ich byłego właściciela.

- Wypierdalaj, zanim wyrwę Ci zwieracze przez gardło. -
 

Ostatnio edytowane przez malahaj : 01-04-2016 o 17:22.
malahaj jest offline