Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 01-04-2016, 22:24   #133
Mi Raaz
 
Mi Raaz's Avatar
 
Reputacja: 1 Mi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputacjęMi Raaz ma wspaniałą reputację
La Croix stał w milczeniu. Wystapienie Denisa postawiło go w świetnej sytuacji. Oto lurker przedstawił wszelkie wątpliwości, jakie dręczyły też jego. Z tym, że lurkerowi to uchodziło z racji wieku i porywczości. Szlachcic zaś musiał uchodzić za neutralnego. Jeszcze jakiś czas.
- A jakie znaczenie ma w tym wszystkim Jarvis i dlaczego Czarnokrzyżowcy eliminują osoby tym zainteresowane? - Spoglądał z uwagą na ptasią maskę.
- Tego nie wiem, choć się domyślam. Zanim Shagreen trafił na Southand, kooperował z pewnym lurkerem. Po waszych minach widzę, że macie pojęcie o kim mowa. Nurek wiedział coś o okolicznościach zsyłki Shagreena i chciał wydobyć to na światło dzienne. Nie miał świadomości jak daleko sięgają macki Black Cross. Szpiedzy skutecznie blokowali mu dostęp do mediów. Potrzebował zatem mocnego tematu, by gazety zaryzykowały wywiad wbrew woli Black Cross. Tym musiało być Yarvis, na ślady którego natknął się bijąc kolejne rekordy. Choć równie dobrze mógł to wymyślić. Ostatecznie chodziło o pretekst aby zostać usłyszanym. Nim udało mu się dotrzeć z rewelacjami do dzienników, Cross odnalazło go wcześniej.
Doktor przerwał, podnosząc rękę. Na granicy słyszalności ozwał się szum. Po plecach zebranych przebiegły ciarki, gdy ten wzmocnił się nagle do potężnego rumoru.
- Pooożaaar, pooożaaar - zawyrokował kruk.
Nieznajomy wskazał, aby iść za nim. Przeszli pospiesznie do sąsiedniej sali, by wyjść na rodzaj szerokiego balkonu. Wszyscy ostrożnie spojrzeli na panoramę miasta.
Hangar, który zajmował doktor płonął teraz żywym ogniem. Wokół biegała straż miejska z kubłami pełnymi wody. Z oddali słychać było okrzyki przerażenia i ogólny rwetes.
- Nawet jeśli my ich nie widzimy, oni obserwują nas. Dokończcie swoje sprawy i uciekajcie z miasta - stwierdził mężczyzna kompletnie niewzruszony widokiem czerwonej łuny.
Szlachcic stał w skupieniu analizując rewelacje. Z jednej strony ciarki przechodziły go na myśl o piratach wyposażonych w zaawansowane zdobycze technologii, z drugiej jednak strachem napawało go przeświadczenie o niewidzialnej ręce Black Cross. Obsadzali jak chcieli stanowiska rządowe, po to, żeby swoich przeciwników wysyłać bezkarnie na Andromedę. Nie cofną się przed niczym, żeby zachować swoją pozycję. Na rękę im utrzymywanie stanu zimnej wojny między Wolnymi Miastami a Hanzą. Może w tej nadchodzącej rewolucji jest szansa na zaprowadzenie trwałego pokoju między dwiema frakcjami. Na początku nie, ale w perspektywie czasu to może spowodować wzrost znaczenia Rigel. Odbudowanie jego potęgi na skalę światową. Czyż nie tak myśleli wszyscy ci, którzy inicjowali rewolucje? Czyż nie większe dobro było przyczyną przelewania braterskiej krwi? Richard czuł, że za podjęte decyzje przyjdzie mu zapłacić. I to nie jemu samemu, czy jego rodzinie. Za jego decyzje przyjdzie zapłacić całemu cywilizowanemu światu.
- Szybko, wracajmy na sterowiec. Jest najszybszą drogą ucieczki z wyspy - wbrew temu co mówił w jego słowach nie było pośpiechu. Zdawał się ważyć każde słowo. - Chodź z nami. Odstawimy cię do ojca - rzucił do piratki i spojrzał na Doktora. Wszystko wskazywało, że ich drogi się rozchodzą, jednak szlachcic nie chciał o tym mówić głośno. Może lepiej było jego też zabrać na pokład? Jednak to będzie dla Black Cross dowód zdrady rodziny La Croix. W takim razie przychodził moment ustalenia szczegółów dalszego kontaktu.
Rozmówca jakby wyczuł, co chciał powiedzieć Richard.
- Użyjcie monety. Nasi ludzie są obecni w każdym większym mieście. Dajcie im o sobie znać, a was znajdziemy.
 
__________________
Wszelkie podobieństwo do prawdziwych osób lub zdarzeń jest całkowicie przypadkowe.

”Ludzie nie chcą słyszeć twojej opinii. Oni chcą słyszeć swoją własną opinię wychodzącą z twoich ust” - zasłyszane od znajomej.
Mi Raaz jest offline