Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2016, 15:10   #35
Asenat
 
Asenat's Avatar
 
Reputacja: 1 Asenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputacjęAsenat ma wspaniałą reputację

Towarzysząca medykowi uczennica była interesującym, acz nieoszlifowanym klejnotem.

Niamh kroczyła w stronę izolatki przed dwoma gwardzistami dźwigającymi na noszach Ailila i słuchała wykładu Odhrana. A przynajmniej takie sprawiała wrażenie. Głowę wszak chyliła ku niemu z zainteresowaniem, w fioletowych oczach lśnił zabłąkany błysk, a i pytania co jakiś czas zadawała, cichym i przyjemnym głosem. W rzeczywistości badania Odhrana nad zastosowaniem jadu płaszczek do odkażania tkniętych stanem zapalnym ran nie obchodziły jej ani trochę, będąc obecnie na stadium totalnego naukowego fantazmatu... Odhranowi jednak należało pozwolić na małe fanaberie. Był wszak świetny w tym, co robił, i aż dziw, że pracował tylko w koszarach, a nie założył prywatnej praktyki, zdobywając klientów wśród szlacheckich rodów Rebmy. Niamh wiedziała, że Odhran ma uczniów i przyucza ich do zawodu w koszarach. Gwardziści w końcu to doskonałe szczury laboratoryjne... Generał Ruadhagen wyraził pozwolenie na obecność przyuczanych do zawodu młodzików. Kobieta jako medyk to było jednak coś nie do pomyślenia. Coś ekstrawaganckiego. Kobieta w nocy w koszarach... to też było dziwne. Cokolwiek by nie powiedziała Tadghowi.

Dziewczyna więc... Dziewczyna nie pasowała. Brakowało jej też z pewnością ogłady, ale nadrabiala naturalnym wdziękiem i elegancją. Niamh nie kojarzyła jej. Czyli nie mogła pochodzić z wyższych sfer. A jednak przyćmiewała sporo znanych generałównie dam. Dlatego po tym, jak umieściła Ailila w izolatce i postawiła przy nim straże, gwardzistów znanych sobie i zaufanych, poprosiła medyka, by odprowadził ją do stajni i opowiedział parę słów o swej uczennicy. Poprosiła też, by nie dopuszczał czasowo uczniów do składanego właśnie na skromnym łożu w izolatce gwardzisty oraz maga będącego gościem królowej. Nie tłumaczyła dlaczego. Wiedziała, że nie musi. Odhran codziennie stykał się z wojskowymi i przywykł do żołnierskiego posłuszeństwa i niezadawania zbyt wielu zbędnych pytań.

W czasie, gdy konferowała z medykami, Albin powinien zadbać już o wszelkie wygody... oraz bezpieczeństwo maga Randala. Kuzynowi także zostawiła kilku zaufanych gwardzistów. I swój pierścień, choć kusiło ją, by zarządać zwrotu klejnotu. Na cóż mu on bowiem, skoro nie docenił daru i nie skorzystał w chwili potrzeby? To jednak nie był czas na puste i teatralne gesty. Albin miał pilnować obydwu mężczyzn – i Ailila, i Randala – a jej pierścień zapewniał mu konieczne do tego minimum swobody i zaufania wojskowych. Chciał też upewnić się, czy nikt nie odwołał ani nie niepokoił straży przy magowskiej wieży. Do tego też będzie potrzebował dowodu, że działa według jej woli, za jej wiedzą i zgodą.

Ciekawe zaiste, czy na dworze Amberu będzie tak samo... Niamh uważała, że zabawnym byłoby doświadczenie takiego odwrócenia ról.

Dzwony biły śpiewnie północ, gdy zajechała przed pałac Lady Llewelli. Rzuciła słudze wodze i trzy krótkie słowa.
– W sprawie maga.

Nie sądziła, by córa Oberona spała. Po prawdzie podejrzewała od lat, że Llewella nie sypia nigdy. Tylko przymyka oczy. Jak kraken. Tak, by błysk zabłąkany w źrenicy nie ostrzegł zawczasu przepływających statków.
 
Asenat jest offline