Wątek: Wojna o Miguaya
Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 03-05-2007, 18:14   #42
Panda
 
Reputacja: 1 Panda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodniePanda jest jak niezastąpione światło przewodnie
Gerard
Gdy tak spał w jego głowie zaczęły się tworzyć obrazy. Śnił. Śniła mu się jego zmarła żona. Śniły mu się chwile spędzone z rodzina. Widział jak jedzie z żoną konno po przez piękną polanę, pełną różnych, kolorowych kwiatów. Kolejną sceną jaką ujrzał jak siedzą pod drzewem, obejmując się namiętnie. Ujrzał swój ślub i wesele. Przyśniły mu się narodziny syna, szczęście jego żony. Widział wszystkie szczęśliwe chwilę, które go spotkały w życiu.
Nagle huk, dym, płomienie. Postać jego żony oddala się. Jest coraz dalej, dalej aż w końcu znika. Wszędzie płomienie. Zamek płonie.
Gerard zrywa się do pozycji siedzącej, zlany potem. Łapczywie łapie powietrze.
-To tylko sen, tylko sen- uspokajał się.
Siedział jeszcze kilka minut w tej pozycji po czym wstał i podszedł do okna. Z okna bowiem widział zegar na budynku Koszar. Ów zegar wskazywał kwadrans do czwartej.
-Czas się zbierać.- powiedział do siebie dość ponurym głosem i poszedł się pakować.
Ubrał się w zbroję, zabrał to co z sobą przywiózł i zszedł do lokalu. Zamówił śniadanie i zajął stolik.
Wyjrzał przez okno.
-Mam jeszcze coś około godziny- mruknął posępnie i czekał na jedzenie.
 
Panda jest offline