Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2016, 17:10   #210
Zuzu
 
Zuzu's Avatar
 
Reputacja: 1 Zuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputacjęZuzu ma wspaniałą reputację
Na odchodne Xavier jebnął popisówę aż gacie spadały. Blue pewnie też spadłyby gdyby je akurat miała na sobie i pochodziła z tego szajbniętego na punkcie samochodów miasta. Detroit - skoro już zostawała w tej ruinie, wypadało dopchać się do koryta. Whie Hand mógł stać się jej drzwiami od obory, ale tylko jeżeli załatwi zlecone przez niego zadanie. Dwa dni czasowo dupy nie urywały i trzeba było tą dupę spiąć w sobie, dlatego przygotowanie makijaż, pakowanie i charakteryzację zostawiła na sam koniec.
Zaczęła od...

- Brat - Egora złapała gdzieś przy barze, gdy raczył się kolejnym drinem z wódy zaprawionej wódą z dodatkiem wódy - Co wiesz o ekipie lambadziary? Jakieś ostatnie rady jak się poruszać po Mechstone?

- Trafić jest prosto. Teraz nie będę ci tłumaczył bo tak w powietrzu ciężko to wyjaśnić… - kapelusznik rzekł po chwili zastanowienia gdy zapytała go o adres “lambadziary” z Appalachów. - Po prostu podejdziesz z jednym z chłopaków to ci pokaże która to klatka. To potem już będziesz wiedzieć sama. - machnął ręką znajdując w końcu jakieś rozwiązanie tego dylematu.

- Gdzie nocują, ilu ich jest, gdzie się rozbijają za dnia? Detale brat. Daj mi detale - mruknęła sadzając dupsko na barowym stołku. Zaraz pojawiła się przed nią pusta szklanka i już po chwili napełniła się za pomocą egorowej łapy po same brzegi. Słowiańska gościnność, job twoju mać.

- A ona i jej ekipa… No tak przyjechała już z nimi tam od siebie. Jakoś na jesieni nim śniegi spadły. I to jest problem bo wiesz, to sami rajfurzy i inne sługi co ja traktują jak wielką jaśnie panią czy inna hiperksieżniczkę. Wiesz, ukłony, lizusostwo i kurwa jakiś taki pojebany fanatyzm czy co. No ich bożyszcze normalnie. Dlatego właśnie tak ciężko ich podejść bo nie da się przekupić czy inaczej wpłynąć na nich po dobroci. Bo nie żebym nie próbował. - rozłożył swoje wielkie, włochate rudymi kłaczkami łapy w geście skrzywdzonego dziecka czy odrzuconego kochanka. Co prawda nie była pewna co i z kim próbował “wpływać” ale pewnie próbował jak nie osobiście to przez kogoś ze swojej ekipy. Z drugiej strony raczej rzadko ktoś posiadał jej styl i siłę perswazji więc jak nie udało się coś jakiemuś złodziejaszkowi, mechanikowi czy łamaczowi karków niekoniecznie nie udałoby się córce z rodu Faust’ów. W końcu dopiero co przekonała superzajętego Xaviera by jednak znalazł czas żeby spotkać się z nią jutro.

Julia łyknęła zdrowo, a zimny alkohol spłynął strużką po gardle aż do żołądka gdzie eksplodował ogniem. Blondyna sapnęła, rozdęła chrapki i podstawiła szklaneczkę po repetę.
- Zamykają te klatki na nos, ktoś tam cieciuje całodobowo? - zadała kolejne pytanie.

- Pewnie mają tam kogoś cały czas w klatce. Wiesz, generalnie rzadko się zdarza, że klatki zostawia się puste. Najczęściej jest jakiś strażnik czy inny cieć albo mechanik zostaje na noc by coś tam jeszcze pomajstrować no generalnie wiec wszędzie raczej pustą klatkę zastać. U mnie też. Więc raczej ktoś tam będzie. I chodzą ploty, że mają psa. No zwierzę jakieś. Właściwie to nie wiadomo czy dokładnie u nic ale kurwa czasem coś tam wyje czy warczy a wszycy się zarzekają, że to nie u nich tylko sąsiadów. No ale kurwa jednak coś tam wyje ale może u nich a może nie. Przez ściany nie widać przeciez. - Egor jakby przypomniał sobie o tym detalu choć mówił jakby powtarzał jakąś lokalną plotę. Z drugiej strony mogła to być plota skoro każda ekipa kitra swojej klatki jak skarbu i nie daje po niej buszować innym.

- A poza Mechstone mają jakąś willę czy coś tam na pograniczu strefy Schultz’a. Wiesz wynajęli, kupili, zajęli czy jakoś tak. W każdym razie podobno niezła ta rudera i podobno ta złośliwa pinda lubi się tam zabawić jakby z samego Det była. Dlatego ją tak lubią a jak postawi kolejkę czy zamówi jakiś zespół no to ubaw do białego rana. Kupiła tak już wielu szmata jedna. Dlatego ma tyle fanów. Czasem pojawia się w Cylindrze i też szpanuje suczy i w ogóle się wozi jakby to jej miasto było. A ci frajerzy i gołodupce lecą na nią i że niby taka fajna jest. Podła, podstępna przybłęda… Już dawno Ted i Steve powinni zrobić z nią porządek… - tym razem Rosjaninowi ulała się pełnia szczerej niechęci i żalu do szlachcianki z FA. Mówił co raz bardziej wzburzonym głosem sącząc jad prosto z serca i dopiero pod koniec jakby dotarło do niego, że rozmówczyni właśnie jest jego zbawieniem i narzędziem wypełnieniem woli najważniejszego człowieka w mieście.

W odpowiedzi blondynka wyszczerzyła radośnie klawiaturę uzębienia, które o dziwo mimo dojrzałego wieku pozostawało w pełni kompletne.
- Mówiłam ci, że to załatwię? - objęła Ruska ramieniem, wieszając się na nim przy okazji - Tobie ulży na duszy, mi ulży na sercu... oboje będziemy szczęśliwi. Trzeba to załatwić z głową. W klatkach jest dużo ludzi. Muszę zakręcić się wokół jej ekipy i dostać zaproszenie na melinę. Poza centrum w ich skurwiałej dziurze łatwiej ją dosięgnę. Dasz radę podstawić jakąś dobrą furę coby mnie powiozła na te balety do Mechstone? Pierwsze wrażenie to podstawa, a właściwe wejście musi być z pierdolnięciem. - kiwała z namaszczeniem głową - Dasz radę coś ogarnąć? Za godzinę będę gotowa i jedziemy z tym koksem.
 
__________________
A God Damn Rat Pack

Mam złe wieści. Świat się nigdy nie skończy...
Zuzu jest offline