Smok! Najprawdziwszy, zielony smok! Stara już gadzina, widać było na pierwszy rzut oka… a do tego jakaś Nimfa czy Driada? Nie… ta aż taka ładna nie była.
-
Witaj - Odezwała się do podpływającej Lia w Sylvan, języku istot lasów -
Kim jesteś i co tu robisz?
-
Nie sądzę byś zapamiętała moje imię. - odpowiedziała w tym samym dialekcie istota. -
To jezioro stało się mym domem już dawno, ale co wy tu robicie?
-
Zgubiliśmy się - Powiedziała Druidka już we wspólnej mowie. Kucnęła przy brzegu, podpierając się jedną dłonią o kostur, a palce drugiej zanurzyła w wodę, kilka razy w niej nimi poruszając. Nieznajoma pozostawała kilka metrów od niej, więc Elfka nie czuła się zagrożona.
-
Nie widziałaś może tu jakiś wędrujących ludzi i nie-ludzi? - Spytała, nie spuszczając wzroku z rozmówczyni -
Albo twój zacny towarzysz? - Dodała, mając na myśli Smoka.
Rycerz stał parę kroków za Lią. W rozprawianie się leśnych istot nie miał zamiaru się mieszać. Rozmowa zdawała się być pokojowa i raczej neutralna. Paladyn nie zwracał zbytnio uwagi na błękitnoskórą niewiastę. Jego uwagę przyciągał smok. Widział wiele w swoim życiu, ale smoka nigdy. Gad był ogromny i nie wyglądał na młodzika.
~
Pewnie wleciał tu jak był jeszcze młody…~ pomyślał Oręż Trójcy.
-
Czy Twojego... szukał słowa -
Kompana, można o coś spytać? Przywiodła mnie tu misja poszukiwania pewnej istoty.- burknął w końcu paladyn, czekając na odpowiednią chwilę by nie wejść elfce w zdanie.
-
Ludzie, oraz inne istoty, często tu przychodzą. Mało kto jednak pragnie rozmowy. Są przerażeni, żądni krwi. -westchnęła istotka, która w odległości kilku metrów od kobiety, ułożyła ramiona na brzegu, nie mając zamiaru podpływać bliżej. -
Czy też i wy, macie takie zamiary? - istota zapytała wprost, nie ustając w gładzeniu czaszki.
Gdy przemówił paladyn, zerknęła tylko na niego, wzruszając ramionami. -
Nie jestem powierniczką jego słów, on decyduje za siebie. Jeżeli uzna, że możesz go o coś zapytać tak się stanie.
-
Dobrze. Niech tak będzie. Jak mogę się do niego zwrócić?- spytał rycerz.
-
Podejdź i zapytaj. - zaśmiała się istotka. -
Imię to coś zbyt cennego, bym zdradzała je bez wiedzy posiadacza.
Mężczyzna skinął głową w odpowiedzi. Wejrzał jeszcze na Lię po czym wziął głęboki wdech -
Mam nadzieję, że nie splunie na mnie kwasem, lub nie wdepcze mnie w ziemię.- rzekł chłodno -
Niedługo wracam. Chyba…- syknął po czym ruszył pewnym siebie krokiem w stronę gada.
-
Chyba nie wyglądamy na przerażonych, czy żądnych krwi? - Uśmiechnęła się przelotnie Elfka, gdy Paladyn odszedł w stronę Smoka, choć wewnętrznie była lekko poddenerwowana. Oby rozmowa mężczyzny z gadem nie skończyła się… nieodpowiednio. Druidka przemawiała ponownie w Sylvan, jej rozmówczyni chyba preferowała ten dialekt -
W każdym bądź razie, zapewniam, iż tak nie jest. Dbam o lasy, i żyjące w nich stworzenia, respektuję naturę.
-
Miło mi słyszeć to z ust istoty, która tu przybyła. - stworzenie uśmiechnęło się, a kilka łusek odpadło od jej policzka. Wodna kobieta potarła to miejsce, z lekkim grymasem. -
To smutne, że istota która nie pragnie mej krwi, musi widzieć mnie w takim stanie. - westchnęła, by szybko się rozpromienić.-
Lecz to przyjemne, że przed śmiercią mogę porozmawiać z kimś, kto kocha naturę.
Słowa rozmówczyni zdziwiły Druidkę. Równocześnie zaczynała podejrzewać coś bardzo niepokojącego, dotyczącego owej Mroźnej Puszczy...
-
Twój koniec nie jest chyba bliski z powodu starości? - Spytała, niemrawo się przy tym uśmiechając.
-
Poniekąd tak, lecz bardziej wpływa na to fakt, że to miejsce niedługo ulegnie zniszczeniu. - odparła, całkowicie spokojnym tonem, jak gdyby tak działo się codziennie.
-
Więc… moje obawy są słuszne - Druidka usiadła na brzegu jeziorka, zmęczona już chyba ciągłym kucaniem -
Cała puszcza… wszystko tu… umiera - Elfka spojrzała Syrenie prosto w oczy -
Wiesz dlaczego tak się dzieje?
-
To nie do końca tak. - wodne stworzenie zaprzeczyło ruchami głowy. -
To miejsce nie umiera, ono się przekształca, a potrzebuje budulca. - syrena, wskazała cienkim palcem na skraj lasu. -
Mgła się zbliża, wkrótce i my staniemy się mgłą. - westchnęła z pewną nostalgią w głosie.-
Jednak czemu się tak dzieje, nie umiem odpowiedzieć. Jednak krąg zostanie zachowany. W tym miejscu powstanie coś nowego, a ja będę tego częścią.
-
Więc… w pewnym sensie nadal będziesz istnieć - Druidka chyba próbowała jakoś ją pocieszyć -
Szkoda, że nie wiesz co to powoduje. Niemniej, postaram się z całych sił wyjaśnić o co w tym wszystkim chodzi. Nie można tak przecież! - W oczach Elfki na moment pojawił się błysk.
-
Kto wie, może właśnie tak trzeba. - palce istotki przebiegły po czaszce. -
Jednak jeżeli chcesz rozwiązać ten problem, najpierw musisz znaleźć TO miasto. - kobieta wyraźnie zaakcentowała jedno słowo. -
Słyszałaś już o nim, czy jeszcze nikt Cie nie poinformował strażniku lasów?
-
Jestem tu mniej niż godzinę… i jak wspomniałam, pogubiliśmy się z towarzyszami, niezły początek wyprawy, nie ma co - Lia uśmiechnęła się przelotnie -
Byłabym bardzo wdzięczna, jeśli powiesz mi coś o TYM mieście - Skinęła głową.
-
Jest tu ponoć wiele miast, przynajmniej tak mówi mój przyjaciel. - na te słowa głową wskazała smoka. -
On może podróżować, ja jestem związana ze swoim jeziorem. Jednak te miasta nie należą do tego miejsca… - syrena wyglądała na wyraźnie zmieszaną, jak gdyby nie mogła znaleźć słów. -
Tak samo jak ja, czy mój przyjaciel. Nigdy nie zmieniliśmy miejsc, zawsze żyliśmy w swoich domach, lecz pewnego dnia, znalazły się one blisko siebie, wtedy go poznałam. - ponownie wspomniała o wielkim gadzie. -
Zapewne o podróżach więcej dowiesz się od niego, jednak z tego co ja wiem, to znajdowanie ścieżek nie jest proste, bowiem ciągle się rozpadają, a inne powstają. Tak samo jak mgła pochłania niektóre miejsca, tak samo tworzy ścieżki między nowymi. Jednak jest jedno miasto, w którym nie ma mgły. Ponoć ścieżka która do niego prowadzi, jest najtrudniejsza do znalezienia. Potrzeba wiele szczęścia, lub wiele prób. Gdybym chciała czegoś szukać, robiłabym to właśnie w tym jednym, stałym miejscu. - wyjaśniła w końcu kobieta.
Lia chłonęła każde słowo prawie z rozdziawionymi ustami. W końcu je zamknęła, a te utworzyły poziomą kreskę. To wszystko było bardzo, bardzo niepokojące.
-
Dziękuję Ci bardzo za te informacje, naprawdę dziękuję, są bardzo cenne! - Druidka poderwała się z miejsca, spoglądając w stronę Paladyna i Smoka.
-
Chciałabym się jakoś odwdzięczyć... - Sięgnęła do torby, wyciągając słoiczek z magiczną maścią -
To magiczne, może choć tyle, chociaż poczujesz się choć trochę… jak dawniej - Nabrała nieco na palce -
Podpłyniesz? Nie bój się, podreperujemy trochę twoją buzię.
-
Nie..nie trzeba… - syrena ni drgnęła z miejsca, wyraźnie zamyślona. -
Jeżeli chcesz się odwdzięczyć, to pomóż lepiej mojemu przyjacielowi. Jego życzenie, możecie jeszcze spełnić. Zaś ta maść może przydać się kiedyś tobie. - dłonią poprawiła czerwone włosy.
-
No… dobrze - Zapał Elfki wyraźnie opadł, jednak respektowała decyzję Syreny. Schowała maść, ukłoniła jej się, uśmiechnęła -
Jeszcze raz naprawę dziękuję. Oby przyszłość przyniosła nam wszystkim korzystne zmiany - Spojrzała na nią ostatni raz.
-
Powodzenia. - syrena pożegnała się krótko, wykonując delikatny ukłon w odpowiedzi na gest elfki.
....
-
Panie Smoku! Panie Smoku! - Elfka ruszyła szybkim krokiem w stronę zielonego gada i rozmawiającego z nim Paladyna. Była wyraźnie… czymś poruszona, podekscytowana?
Rycerz spiorunował towarzyszkę chłodnym spojrzeniem. Jego sprawa była dla niego tak ważna, że dopiero po chwili się zorientował jaki musi mieć wyraz twarzy i wartko się uspokoił. Teraz już miał nadzieję, że smok zwyczajnie odpowie po kolei.
Łeb smoka przeniósł się na kobietę, obdarzając ją równie znudzonym spojrzeniem. -
Kolejna mała istota, czego?
-
Wilka złego! - Odpowiedziała Elfka, dodając -
Może tak trochę kultury co?
Czy ona właśnie zbeształa Smoka odnośnie dobrych manier??
-
Panie Smoku, właśnie się dowiedziałam od pana towarzyszki... - Druidka kiwnęła głową w stronę kobiety w stawie -
...o mieście. O TYM mieście. Czy wiesz może, gdzie ono jest, możesz nam wskazać kierunek, czy to możliwe ponad mgłą? Tak, wiem o mgle. I strasznie mi z tego powodu przykro. Miłuję lasy i ich mieszkańców, i właśnie dlatego tu jestem… jesteśmy. Chcemy wyjaśnić sprawę.
Smok początkowo wyglądał na zaszokowanego tonem elfki. Potem jednak zaryczał głośnym śmiechem. -
Od setek lat nikt tak się do mnie nie odzywał! - jaszczur wydawał się być wyraźnie rozbawiony. Widać było, że kobieta zrobiła na nim o wiele lepsze wrażenie niźli Paladyn. -
Nie ma drogi nad mgłą. Żadne skrzydła w tym miejscu nie mają władzy, nawet moje nie pozwoliły mi wnieść się poza las. - smok westchnął, a jego pysk zwrócił się w stronę elfki. -
Miasto znajduje się w tym samym miejscu, jednak nie ma do niego jednej drogi. Niestety nie umiałbym jej wskazać
Druidka zasępiła się na chwilę.
-
To jak tam niby dotrzeć... - Powiedziała Elfka, i w sumie do końca nie było wiadomo, czy to było pytanie do Smoka, czy może głośno myślała.
-
Może miasto wywąchać? - Zrobiła drwiącą minę -
Albo magią odszukać? Dobrze panie Smoku, Syrena… znaczy się, pomożesz nam jakoś, a odwdzięczymy się. Tobie na pewno się to wszystko również nie podoba, a z całą pewnością stoi właśnie za tym wszystkim owe miasto. Przysługa za przysługę, rozwiążemy sprawę puszczy i znów wzbijesz się w przestworza, będziesz… wolny? - Spojrzała prosto w jego duże ślepia.
-
Gdyby to było takie łatwe, zapewne każdy by je odnajdywał. - odparł jej smok, a jego oczy lekko przygasły. -
Rozejrzyj się, mgła się zbliża. Lecz ja nie będę uciekał, nie jestem tchórzem! - zawarkotał gardłowo. -
Nie mogę wam pomóc, a wy nie możecie pomóc mi.
-
Jesteś pewien, że sobie nie pomożemy? - Druidka nie dawała za wygraną. Zbliżyła się o krok do pyska gadziny, mogła już niemal dotknąć go dłonią…
-
Wiesz gdzie ja mam tą mgłę? - Powiedziała zdecydowanym tonem -
Zresztą słyszę, że Ty też. Więc jak będzie?
Smok ryknął głośno, jego głos przepełniał gniew. -
Za kogo ty się uważasz elfko! - gad uniósł się na tylnich łapach. -
Dopiero tu przybyłaś, zachowujesz się jak nie wiadomo kto. Ty i ten rycerz, bredzicie od rzeczy, myśląc że szukanie czegokolwiek w tym miejscu to pestka. Obrażacie tym samym wszystkich, którzy tak długo chcieli się stąd wydostać - gad opadł na ziemię z impetem, powodującym mały wstrząs. -
Chcesz mi pomóc? Pokaże Ci, jak pomagali mi inni. - warknął, a światło wokół niego zawirowało, zdejmując iluzję, którą gad cały czas się osłaniał.
Włócznia, wielki kawał żelastwa, który równie dobrze mógł być wyposażeniem olbrzyma, przebijał go na wylot. Broń uderzyła w plecy, a jej ostrze wychodziło z piersi gada, sądząc po ułożeniu, oraz wiedzy druidki, broń musiała przechodzić niesamowicie blisko serca. Rana przy ostrzu była zaropiała oraz nadgnita. Zdjęty czar odsłonił też brakujące w ciele smoka łuski, blizny, oraz zmęczenie w jego oczach. -
Jeżeli tak bardzo chcesz mi pomóc, to mnie zabij, daj mi śmierć godną smoka. Nim pożre mnie ta przeklęta mgła, lub zabije rana w mej piersi! - zaryczał na całe gardło, głosem przepełnionym bólem i nienawiścią do świata.
.