Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 02-04-2016, 20:58   #92
Zapatashura
 
Zapatashura's Avatar
 
Reputacja: 1 Zapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputacjęZapatashura ma wspaniałą reputację
Zaklinacz uderzył się tylko w czoło i załamał się: nie wiedząc nad czym bardziej, nad naiwnością barda, czy też jego błędną wiarą w własną siłę przekonywania. Stworek który udzielił im pod urokiem schronienia, nie był ani dzielny, ani szlachetny. Był małym tchórzliwym i chutliwym oportunistą, jak znany Valeriusowi karczmarz.
Spojrzał na kapłankę i mrugnął okiem.
- Niechże no… o cóż chciałaś go tam spytać? Naszego gospodarza kochanego?
Maarin uśmiechnęła się do Bitaana kierując zaraz swe spojrzenie na jaszczuroczłeka.
- Powiedz mi mój przyjacielu, bo potrzebujemy dostać się na drugą stronę bagien, znasz ty jakąś bezpieczną drogę? Czego powinniśmy się wystrzegać prócz hałasowania? Zależy nam bardzo na opuszczeniu bagien przed zmrokiem.
Undine pozostawiła komentarz do wcześniejszej sytuacji dla siebie. Ani to czas, ani to miejsce.
Jaszczuroczłek jeszcze musiał być pod wpływem modlitwy, bo jego wargi rozciągnęły się w uśmiechu.
- Nie ma drógssss… nie ma śssscieżek. Ja ssssna pssszejście, ale po ccssso iśśść? Tam więsssej ssstwory! Omijać sss wodę. Ssssiedzą pod nią… czssekają.
- Naszych przewodników moglibyśmy zostawić - powiedziała cicho Elin. - Na bagnach już pokazali, że się nie znają.
- Ale tu ich nie zostawimy- zaoponował cicho i stanowczo Valerius. Może i dla zaklinacza przewodnicy byli tylko imionami doczepionymi do twarzy. Ale też byli częścią wyprawy. Też byli żywymi ludźmi.- Musimy wszyscy, łącznie z przewodnikami przejść na suchy ląd.
- Ależ mój przyjacielu, nie mówię o udeptanej drodze. Chcielibyśmy wiedzieć którędy pójść aby w miarę bezpiecznie przedostać się na druga stronę bagien. Szukamy świątyni i bardzo chcielibyśmy do niej dotrzeć. Potrzebna nam do tego twoja wiedza - kontynuowała kapłanka kładąc dłoń na ramieniu jaszczuroczłeka. Kwestia zostawienia przewodników nie była głupia, tylko czy będą wiedzieć w którym kierunku iść? Niespecjalnie znali się chyba na kierunkach świata.
- Jaa… sss… - gospodarz zastanawiał się wyraźnie, mrugając szybko oczami. - Ja nie umiećśś opissssać droga, sss. Śśświątynia? Budowle sss, sssatopione na śsssrodku bagien.
- Och? - zdziwiła się Maarin i spojrzała na przewodnika. - To nie o tym mówiła szamanka prawda?
- To prawdopodobnie pozostałości po kulcie - do rozmowy cicho wtrącił się Lon. - Świątynia jest za bagnami, tak jak i nasz wróg.
Maarin pokiwała głową i wróciła wzrokiem do gospodarza.
- No dobrze, a więc mamy się wystrzegać wody i hałasu. Co jeszcze? Może są jakieś rośliny, których musimy się wystrzegać? Zwierzęta? Cokolwiek?
- Mnósssstwo! - zasyczał w odpowiedzi. - Bagno niebesssspieczne. Musssieć uważać. Musssieć iść, nie zatrsszymywać sss. Sssą rosstropniki, płassszczowce, blisssy i orgassski…
Kapłanka na moment przybrała grymas konsternacji. Nikt jednak nie pospieszył z dalszymi pytaniami.
- A jak one wyglądają..? - zapytała niepewnie musiała się pospieszyć bo zaraz będą mieli problem z gospodarzem.
- Lina.. - szepnął cicho Valerius podchodząc od tyłu do kapłanki i szepcząc jej do ucha sugestię. - Jedna z ksiąg w zapomnianym archiwum pokazywała erotyczne wiązanie liną, miłosne zabawy z Kara-Tur. Wmów mu że takie figle są ciekawe i podniecające i użyj podstępem liny do skrępowania go.
Harpagon stał sobie z boku gadanie zostawiając innym, po prostu słuchał i wypatrywał zagrożeń. Jak dla niego, powinni zostawić w cholerę tego jaszczura, albo poszukać w chacie dowodów, że to on wzywa te nieumarłe cholerstwa, w końcu po jaką inną cholerę mieszkać na takich bagnach?
W końcu uznał że coś powie.
- Może jednak pomysł przejścia przez bagna był błędny. Wybierzmy dłuższą drogę. Cicho powinniśmy wrócić na stały ląd.
Valerius wzruszył ramionami słysząc te słowa. W sumie… dla zaklinacza to żadna różnica. Tylko więcej czasu stracą. Nie zaszli wszak daleko w głąb w tych bagien. W teorii mogą wrócić.
- Spytaj go czy są w okolicy inni przedstawiciele jego rasy… ilu i gdzie- szepnął do ucha Maarin.
- Nie nie nie… - odpowiedział szybko Bitaan na sugestię Harpagona. - Ponownego spotkania z przerośniętym gospodarzem puszczy nie chcę ryzykować. Jest duży, zły i groźny. Groźniejszy niż te bagna. Skoro już w nie weszliśmy, brnijmy dalej.
Skierował uwagę na jaszczura.
- Drogi przyjacielu. Rzeknij proszę. Jakbyś miał nas przeprowadzić przez bagna bezpiecznie i bez żadnych przygód, kiedy byś wyruszył?
 
Zapatashura jest offline