- Nie zżarły nas? - spytał zaskoczony.
Usiadł, nieco niepewnie, po czym sięgnął po szklankę wody i wypił parę łyków.
W pierwszym odruchu chciał chwycić kryształ, w obawie, by nikt nie rozdzielił go z jego najcenniejszym skarbem, lecz w porę się opanował.
- Możesz mi powiedzieć, jak to wyglądało z twojego punktu widzenia? - poprosił.
Odstawił szklankę, po czym wziął do ręki kryształ i przyjrzał mu się dokładnie, jakby chciał sprawdzić, czy nie zaszły w nim jakieś zmiany.
- Z mojego punktu widzenia? - zdziwiła się Felitia. - Robale goniły nas, a nagle stanęły i zawróciły, jakby coś je zawołało. Czemu pytasz? Czyżbyś coś sobie przypomniał?
- No właśnie nie wiem. - Star się skrzywił. Mocniej ścisnął kryształ i skupił się, jakby usiłował telepatycznie przywołać obraz widzianej w jaskini dziewczyny.
- Nie jestem pewien, czy coś sobie przypomniałem, czy coś widziałem, czy może mi się tylko zdawało - powiedział po chwili. - Nie chciałbym wyjść na idiotę, opowiadając jakieś przywidzenia - dodał. - Już i tak Reco ma o mnie nie najlepsze zdanie.
- Wiesz, jeśli to ma faktycznie związek z obcymi... Nie chcę nalegać, ale wydaje mi się, że niczego nie powinniśmy ignorować.
Star potarł brodę.
- Przypomniałem sobie dziewczynę. Podobną trochę do Tiny. To była moja siostra, Dominika. A ja mam na imię Robert. Przynajmniej tak do mnie zawołała.
Zamilkł, usiłując sobie przypomnieć, co znajdowało się za plecami Dominiki. Jeśli miał ją odnaleźć, to powinien wiedzieć, gdzie się ona znajduje.
- To bardzo dużo! - podchwyciła uradowana Felitia. - Myślisz, że... że ona żyje?
- Mam nadzieję... - powiedział cicho. - Wyglądało tak, jakby była na jakiejś pustyni... - dodał niepewnie.
- Zadawało mi się, że to ona zdołała odwołać robale. - W głosie Stara było jeszcze więcej niepewności. - Miała taki sam kryształ.
- Odwołać? Ale jak? - dopytywała się kobieta.
Star (do imienia 'Robert" jakoś nie potrafił się jeszcze przyzwyczaić) rozłożył ręce.
- Miała w dłoni kryształ i zawołała "Do mnie!". W tym samym momencie robale się zatrzymały i popędziły w siną dal. Tak jakby właśnie ten okrzyk na nie podziałał.
Felitia popatrzyła z uwagą na artefakt, trzymany przez Stara.
- A ty? Czujesz coś teraz?
- Prócz tego, że zgłodniałem? Niestety nic...
Przymknął oczy i skoncentrował się na krysztale, usiłując myślami przywołać Dominikę. Niestety, nic z tego nie wychodziło. Nagle rozległ się nad nimi głos Emila
- Za minutę podchodzimy do lądowania. Zapnijcie się.
Felitia podniosła się z miejsca, najwyraźniej zamierzając wrócić na mostek.
- Czuję, że to będzie długa odprawa. Trzymaj - wręczyła mężczyźnie batonik, po czym dodała - Nie masz nic przeciwko, żebym dalej mówiła do ciebie Star? Jakoś tak... ciężko się przestawić.
- Dzięki. - Star wziął batonik i zaczął go rozpakowywać. - Oczywiście. Jakoś jeszcze nie czuję się Robertem.
Zapiął pas i pochłonął w dwóch kęsach batonik, a potem raz jeszcze wziął do ręki kryształ. Trzymając go o obu dłoniach wpatrywał się w niego jak w ramkę fotografii, i skupiając całą siłę woli spróbował wyobrazić sobie Domiikę. Przywołać ją myślami. |