Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2016, 15:16   #116
Ulli
Konto usunięte
 
Ulli's Avatar
 
Reputacja: 1 Ulli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputacjęUlli ma wspaniałą reputację
- Ciało? -zapytał zdziwiony Okwist- Samo jego dotknięcie może skutkować zarażeniem śmiertelną chorobą. Poza tym waży sporo ponad sto kilogramów nawet jeśli wyjmiemy go ze zbroi. Nie będzie potrzebne ciało. Lud Obelheim jest mądry. Moje słowo wystarczy. Zbiry hrabiego najpewniej uciekną, gdy zorientują się, że ich pan nie żyje. Oczywiście pod warunkiem, że nie zastaną nas tutaj i nie zabiją na miejscu. Uciekajmy, wrócimy tu z ludźmi z Obelheim i zrobimy porządek z resztą oraz pochowamy ciała naszych towarzyszy.

Zarówno Ward jak i łowczyni skinęli z aprobata głową. Podczas całego zamieszania z leczeniem Dietera i wymianą zdań na temat udowodnienia zdrady hrabiego nikt nie zwrócił uwagi na Boba, który zwinął księgę oznaczoną znakiem niepodzielnego chaosu.

Ruszyli z powrotem do wyjścia. Ward jęczał. Jego rany wyglądały paskudnie. Duże połacie ciała miał poparzone i pozbawione wskutek tego skóry, znosił to jednak dzielnie. Po raz kolejny mieli szczęście i dotarli do piwnicy bez najmniejszych problemów.

Gdy wyszli na ulicę Obelheim zorientowali się, że wydarzyło się coś szczególnego. Słychać było w oddali krzyki ludzi. Wszystko wyjaśniło się gdy wyszli z uliczki na rynek. Na głównym placu miasta tłoczyli się ludzie zaś świątynia Sigmara stała w płomieniach. Bezładnie po placu leżały porozrzucane ciała strażników barona na przemian z ciałami mieszczan. W ciżbie mignęli wam Zieleniakowie i ich woźnice na czele z Granim. Krasnolud stał nad stygnącym ciałem strażnika nabijając garłacz. Nad niektórymi ciałami mieszczan rozpaczały ich rodziny. Pozostali krzątali się próbując ugasić świątynię i nie dopuścić do rozprzestrzenienia się pożaru. Jeden ze strażników stał z przybitymi do pręgierza dłońmi. Pilnujący go mężczyźni zdążyli go oślepić i wcale nie zamierzali na tym poprzestać. Nic nie wskazywało na to, że pechowiec dożyje rana.

Okwist był wyraźnie poruszony zniszczeniem świątyni i rozlewem krwi. Ludzie widząc swego kapłana całego i zdrowego zaczęli wiwatować. Ten z zatroskaną miną pobłogosławił ich, po czym ruszył od razu pomagać rannym. Z polecenia kapłana dwóch mężczyzn zabrało gdzieś Warda. Łowczyni też zniknęła wam z oczu.

Wy staliście nie niepokojeni na skraju tego zamieszania. Wszystko wskazywało, że o was zapomniano, przynajmniej na razie...
 
__________________
Zawsze zgadzać się z Clutterbane!
Ulli jest offline