Wyświetl Pojedyńczy Post
Stary 04-04-2016, 18:44   #93
Asderuki
 
Asderuki's Avatar
 
Reputacja: 1 Asderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputacjęAsderuki ma wspaniałą reputację
Jaczuroludź otworzył szerzej swoje oczka i zamrugał, analizując pytanie i odpowiedź na nie. Spojrzał przez okno w stronę nieba.
- Jak nasssszybciej. Pssszed sssmrokiem byśśśmy doszli. Ale po sso iśsssć?
- Gdyż mamy taką misję - Maarin włożyła tyle entuzjazmu ile mogła w te słowa. - A z misji zawsze są jakieś nagrody.
- Nagrodsssy? - zamrugał szybko swoimi oczkami. - Ja chssscieć, by Glymssa ssssnów do wiosssska przyjąćsss! Taka sssss nagroda?
- T… - kapłanka zawahała się. Nie chciała kłamać. - To jest możliwe. Dlaczego cię z niej wyrzucili Glymsie?
Wioska… czyli mogą natknąć się na kolejnych jaszczurów. Może nastawionych i pokojowo, ale niekoniecznie gościnnych. Valeriusowi nie podobał się pomysł wyruszenia od razu… a jeszcze mniej zostawienia tu Lona i Jiiyi. Jakkolwiek jako przewodnicy sprawdzali się średnio często znikając nie wiadomo po co i zostawiając drużynę na pastwę wydarzeń, to jednak zostawienie ich tutaj samych, było odrażającym postępkiem. No cóż… Mordine spojrzał na wypoczywającą przewodniczkę. Od niej zależała sytuacja, jeśli była w stanie… mogli wyruszyć od razu, co Valeriusowi niekoniecznie się podobało, ale na co mógł się ostatecznie zgodzić. Jeśli jednak nadal była zbyt słaba, to cóż… Mordine nie zamierzał stąd się ruszyć.
- Glymss sssły, chssiał cosssśś sssmienić! - jaszczuroczłek pokiwał głową energicznie, po czym nią pokręcił. - Sss, wiossska ssbyt blisssko, sssbyt niebessspieczna, ale Glymssa nie sssłuchać i wyrzucić z siossska.
- Jeśli wyjdziemy teraz moglibyśmy się wstawić za tobą i pomóc wrócić do wioski - uśmiechnęła się kapłanka. - Zgoda?
Alan przysłuchiwał się w milczeniu wymianie zdań. Ledwie skończył dopinać ostatnie klamry trzymające jego skórzaną zbroję w całości, a już tego żałował. Dżungla była zbyt upalna jak na jego gust. Z drugiej strony tendencja pakowania się jego towarzyszy w kłopoty (półorka przy okazji też), wymagała odpowiedniej ochrony.
-Im szybiecj ruszymy do wioski, tym lepiej - wtrącił się cicho, jakby mając nadzieję że nie zwróci na siebie uwagi. -Jeśli przewodniczka nie może iść sama, mogę ją nieść.
Glyms pokręcił energicznie głową.
- Glymsss nie chsssce do wiossska, oni tam zginą sss! Glyms chssse by wiossska possszła ss bagien.
- Tak się stanie, Alan nie zrozumiał - powiedziała Maarin czując poirytowanie. - Przeprowadź nas, a pomożemy ci w przekonaniu istot z twojej wioski aby się przenieśli. Chodźmy już.
Kłamstwo… albo komplikacja. Tak czy siak kłopotliwa dla Maarin decyzja, Mordine jednak nie wtrącał się w to. Na razie musieli wyjść z tych bagien. Zaklinacz wolałby by zrobili to jutro, ale skoro wszystkim się spieszyło. Decyzja Valeriusa zależała jednak od stanu ich przewodniczki i jej zdolności do ruszania. Ostrożnie jednak otworzył drzwi do chaty jaszczura by wyjrzeć przez szczelinę i sprawdzić, czy się nieumarli uspokoili.
- Mam na nich oko - warujący pod drzwiami Harpagon uspokoił zaklinacza, ale przepuścił go by sam zobaczył. Żołnierz sprawiał wrażenie jakby było mu wszystko jedno jaka decyzja zapadnie... i chyba było. Po prostu wesprze decyzję ostateczną.
Maarin podeszła do przewodniczki i w końcu przyjrzała się jej. Skorzystała z torby medycznej jaką wciąż przy sobie miała i pomogła na tyle aby postawić kobietę na nogi.
- Wracajcie do swojej wioski - powiedziała tylko samej szykując się do wyjścia.
 
Asderuki jest offline